pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Dean, Sierra Something Secret This Way Comes
- Edmond Hamilton A Yank at Valhalla
- Morgan Sarah SśÂ‚oneczna Sycylia
- Czas milosci i czekolady Gabrielle Zevin
- Williams Cathy Zauroczeni sobć…
- Aldous Huxley Nowy wspanialy swiat
- Townsend Sue 1 Sekretny dziennik Adriana Mole'a lat 13 i trzy czwarte
- Janny Wurts Pass Of Orlon
- 467.Grey India Dziedzictwo Fitzroyów 01 Rola śźycia
- Ja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dlatego Cecilia utonęła - powiedziała Kristin spokojnie, patrząc matce prosto w oczy.
Na twarzy Margrete pojawiły się czerwone plamy.
Już miała wybuchnąć gniewem, ale ku zdumieniu córki, zdołała się opanować.
- Dobrze wiesz, że to, co mówisz na temat Gregoriu-sa, to zwykłe kłamstwo. Jeśli jesteś taka głupia,
żeby powtarzać złośliwe plotki, to zaszkodzisz przede wszystkim sobie. Nikt ci nie uwierzy. Nie masz
żadnych dowodów.
Kristin podniosła się z podnóżka bez pozwolenia matki.
- Mylisz się - oświadczyła. - Nie tylko ja o tym mówię. Nawet ojciec jest zaniepokojony. Sigurd i
Hakon Unge też słyszeli, co ludzie podejrzewają. Jeśli podejrzenia dalej będą się rozprzestrzeniać,
ojciec będzie musiał coś zrobić. A wtedy ja pierwsza wstanę i powiem, co wiem! - dodała.
Słowa Kristin poraziły królową.
- Ty mnie nienawidzisz! - wykrzyknęła przerażona.
- Owszem - odparła Kristin, odwróciła się na pięcie i wyszła z komnaty.
11
Przyszło Boże Narodzenie. Najsmutniejsze Boże Narodzenie w życiu Kristin, choć królowa nie
próbowała już więcej wzywać jej na rozmowę ani karać w żaden sposób. Na dworze zjawiło się sporo
gości. Matka musi się przecież nimi zająć, pomyślała Kristin z ulgą i goryczą zarazem.
Nie widziała Torego od tamtego pamiętnego dnia. Od czasu do czasu przyłapywała sama siebie na
tym, że częściej myśli o Torem niż o Trondzie. Pewnego dnia kazała po niego posłać pod pretekstem,
że chce mu osobiście podziękować za to, że uratował jej życie podczas burzy w górach. Odesłała
służbę i przyjęła go sam na sam w swojej komnacie.
Tore był czerwony z zakłopotania i nie wiedział, gdzie oczy podziać. Nigdy przedtem nie był w
prywatnych komnatach na królewskim dworze i rozglądał się z podziwem. Kristin przypomniała
sobie, co mówił o życiu zwykłych ludzi, o chłodzie i o głodzie - i zawstydziła się, że sama opływa w
dostatki.
Wskazała mu stołek i podała garniec z ciepłym miodem.
- Nie rozmawialiśmy od czasu, kiedy uratowałeś mi życie - zaczęła.
- Królowa Margrete już mi dziękowała - odparł. - Posłała po mnie zaraz następnego dnia i
wypytywała, gdzie
cię znalazłem i czy rzeczywiście byłaś w tak wielkim niebezpieczeństwie.
- Naprawdę? - zdziwiła się Kristin. -1 co powiedziałeś?
- Powiedziałem prawdę, że pewnie byś nie przeżyła, gdybym się nie zjawił. Przestraszyła się.
Uwierzyła chyba dopiero wtedy, kiedy jej ze szczegółami opowiedziałem, jak to było.
- Ze wszystkimi szczegółami? - zaniepokoiła się. Tore zarumienił się i spuścił wzrok.
- Nie wspomniałem o domku - mruknął. Kristin pożałowała swoich słów.
- Wcale cię o to nie podejrzewałam. - Zawahała się przez chwilę. - Przykro mi, że się tak zachowałam.
Nie powinnam cię uwodzić.
- Chciałaś się zemścić na Trondzie - mruknął, nie podnosząc wzroku.
Tego się Kristin nie spodziewała.
- Może. Ale nie tylko.
- Co to znaczy?
Kristin poczuła jakiś dziwny dreszcz w lędzwiach. Był taki urodziwy, taki podobny do Tronda, a
zarazem całkiem inny.
- Spodobałeś mi się - powiedziała cicho. - Poczułam się tak dobrze, kiedy zacząłeś mi masować stopy.
Chciałam poczuć twoje ręce na całym ciele - dodała szeptem. - Ale potem nagle wróciły wszystkie złe
myśli.
Nie ośmielił się na nią spojrzeć. Ręce mu drżały. Kristin wstała i podeszła do niego. Położyła mu rękę
na szyi.
- Brakowało mi ciebie, Tore. Po śmierci Cecilii i Gregoriusa jesteś moim jedynym przyjacielem.
Tore wstał i wziął ją w ramiona, drżąc z napięcia. Nagle usłyszeli jakiś dzwięk i odskoczyli od siebie.
Przerażony Tore podszedł do drzwi.
- Zaczekaj - powiedziała szybko Kristin. - Nie dałam ci jeszcze tego, co chciałam ci dać. - Podbiegła
do jednej ze skrzyń, otworzyła ją i wyjęła szachową figurkę króla, z kości morsa. - Dostałam to dawno
temu od Sigur-da. Znalazł ją na królewskim dworze w Nidaros. Nie wiadomo, gdzie są pozostałe
figury. Gdy ojciec wybierał się do Oslo, żeby walczyć z księciem Skulę i jego ludzmi, bardzo się o
niego bałam. Wtedy Sigurd wyciągnął tę figurkę i powiedział: Popatrz, Kristin. Król przeżył". Od
tamtej pory to był mój talizman. Znak, że ojciec zawsze zwycięży. Mówię to tylko dlatego, żebyś
wiedział, że daję ci coś specjalnego.
- Nie mogę tego przyjąć.
- Możesz - oświadczyła zdecydowanym tonem. - Uratowałeś mi życie i król należy do ciebie.
Kristin coraz więcej myślała o Torem, a coraz mniej
o jego bracie. Kiedyś pokochała Tronda za jego odwagę
i siłę, a teraz bardziej pociągała ją dobroć i troskliwość Torego. Z czasem rozmyślania zamieniły się w
tęsknotę. Gdy wspominała dzień w kamiennej chacie, jej ciało przeszywały dreszcze. Z jakim
podnieceniem zerkał na jej nagie stopy. Kristin pragnęła kogoś kochać. Potrzebowała kogoś, kto
wziąłby ją w ramiona i okazał swoje uczucia. Pewnego zimowego dnia nie mogła już znieść
samotności, posłała więc znów po Torego.
Przyszedł od razu. Służące obiecały, że przez jakiś czas nie będą zaglądać do komnaty. Kristin
wiedziała, że może im zaufać. W jego oczach zobaczyła te same uczucia - on też za nią tęsknił.
- Brakowało mi ciebie - powiedziała cicho.
- A mnie brakowało ciebie. - Tym razem patrzył jej prosto w oczy.
- Ale nie próbowałeś ze mną rozmawiać.
- Nie. Jesteś córką króla. A poza tym...
- A poza tym boisz się Tronda - dokończyła.
- Nie tak, jak myślisz. Nie wiem po prostu, co jest między wami.
Kristin dostrzegła w nim pewną zmianę. Nie był już taki zakłopotany, nie czerwienił się tak często i
śmiało patrzył jej w oczy.
- Dobry z ciebie człowiek, Tore - powiedziała łagodnie. - A jeśli chodzi o mnie i o Tronda, to sama nie
wiem, co jest między nami. Bardzo mnie rozczarował, gdy wybrał życie w drużynie zamiast mnie. To
była przykra i trudna zima. Bardzo potrzebuję przyjaciela. Może mógłbyś nauczyć mnie grać w
szachy?
Tore otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Kristin go powstrzymała.
- Wiem, co chcesz powiedzieć. Nie umiesz grać w szachy, a poza tym, królowa nigdy ci na to nie
pozwoli. Ale ja nauczyłam się grać od Gregoriusa. Nikt o tym nie wie, więc to ja będę ciebie uczyć.
Nie mam nikogo, z kim mogłabym sobie pograć - dodała, choć wiedziała dobrze, że to kłamstwo. - A
jeśli chodzi o królową, to zrobiła się łagodna jak owieczka, gdy jej powiedziałam, że chciałam sobie
odebrać życie. Mogę jej przypomnieć, że to ty mnie uratowałeś.
Tore wahał się długo. W końcu skinął głową.
- Jeśli królowa się zgodzi.
Kristin poszła prosto do matki. Królowa zmieniła się tej zimy. Wieść o samobójczych myślach córki
mocno w nią zapadła. Kristin wiedziała, jak to wykorzystać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]