pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Vicente Blasco IbaĄez CaĄas y barro
- Loius L'Amour High_Lonesome_v1.0_(BD)
- Deveraux Jude cykl Montgomery 10 Aktorzy (Miasteczko Eternity)
- henryk sienkiewicz szkiceweglem
- Antologia ZśÂ‚ota podkowa 45 Hollanek Adam Zbrodnia wielkiego czśÂ‚owieka
- LE Modesitt Archform Beauty 02 Flash
- Joomla System zarzadzania trescia joomla
- Ann Somerville H
- Adler Elizabeth Wszystko albo nic(1)
- Linz Cathie Niebezpieczne flirty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rodzina Montenegrów zaszczycona była od dawna i jest do dziś dnia wyróżniana przez Don Pabla i jego bliskich. Toteż
każdy z Montenegrów, począwszy od ojca a kończąc na nim samym, stara się złożyć im dowody swe] wdzięczności i
czci. Znając przy tym zasady Don Pabla, jego pobożność i umiłowanie cnót chrześcijańskich, on Firmin Montenegro
junior, w dniu, kiedy ród jego został doświadczony przez los, przyszedł do niego, aby prosić o radę i poparcie.
Dupont, przyglądając się spod oka mówiącemu, zdecydował, że sprawa musiała być istotnie poważna, skoro odważył
się przyjść do niego po radę.
Dobrze rzekł z odcieniem niecierpliwości w głosie do rzeczy, do rzeczy i nie traćmy drogiego czasu. Pomyśl
tylko, że dzień dzisiejszy nie jest zwykłym dniem. Lada chwila mogą mnie wezwać do telefonu,
Montenegro wahał się jeszcze przez chwilę, w końcu postanowił opowiedzieć Don Pablowi wszystko.
Wybuchowy temperament Don Pabla poniósł go. Nie zdołał opanować swego oburzenia i przerywał opowiadanie
okrzykami gniewu. Gdy Montenegro zamilkł, wybuchła burza. Egoizm wziął górę nad cnotami chrześcijańskimi. Don
Pablo myślał tylko o sobie i o wstydzie, jakim Don Ludwik okrył ich nazwisko, oraz o obeldze,
jaką zadał jemu, swemu kuzynowi, wnosząc hańbę pod jego dach.
Coś podobnego w Marchamalo! wykrzyknął zrywając się z fotela. Moją posiadłość uczynić przybytkiem
rozpusty! Orgia i wyuzdanie o kilka kroków od kaplicy, domu Bożego, w którym uczeni księża wygłaszali tyle
świętych sentencji!
Dławiło go oburzenie. Zakaszlał trzymając się kurczowo brzegu stołu, wyglądał tak, jakby święte oburzenie miało go
za chwilę położyć trupem. Potem zaczęły się wyrzekania natury handlowej: takie cudne wino takie drogie wino
zostało w jego nieobecności tak zmarnowane. Bo i kto miał się na nim poznać?! Ta pijana, niemyta, ciemna jak tabaka
w rogu, banda obdartusów. Zmył dobrze głowę kuzynowi za marnowanie wina, aż tu nagle nie do wiary! nowa
historia, gwałt na bezbronnej kobiecie w czcigodnym domu głowy rodu Dupontów! Mój Boże, taki wstyd dla całej
rodziny!
Użal się nad mym losem, mój Firminie jęknął żałośliwie. Ciężki krzyż zsyła na mnie Wszechmocny Pan.
Zdawałoby się, że mam wszystko, czego dusza zapragnie: bogactwo, matkę świętą niewiastę, bogobojną żonę,
uległe dziatki, a jednak szczęście na tym padole nigdy nie jest całkowite. I na słońcu bywają plamy. Plamą na słońcu
mego szczęścia są moje kuzynki córki markiza i nieszczęsny Ludwik, opętany najwyrazniej przez szatana. Nasz
ród jest pierwszy ze wszystkich, lecz ta szalona trójka uwzięła się, aby serca nasze brać na tortury i szarpać je
męczarniami wstydu i udręki. Ulituj się nade mną, Firminie, nade mną, najnieszczęśliwszym z chrześcijan na tej ziemi,
jakkolwiek nie użalam się na Swój los i, mimo wszystko, chwalę i wielbię mego Pana!
Tak przejął się rolą nieszczęśliwej ofiary losu, błagającej o współczucie, że omal nie uklęknął przed Montene
grem składając ręce jak do modlitwy. Był przy tym tak śmieszny, że mimo całej powagi chwili Montenegro musiał
parokrotnie powściągać uśmiech.
Don Pablo padł na fotel i ukrywszy twarz w dłoniach powtarzał monotonnym i smutnym głosem: Rodzina! Rodzina!
Rodzina!" Podniósłszy wzrok na Firmina, spotkał się z jego pełnym zdziwienia spojrzeniem. Można było wyczytać w
nim wyraznie pytanie, kiedy ten pseudonieszczęśliwy człowiek przestanie błagać o współczucie dla siebie, a zacznie
użalać się nad większą może jeszcze ofiarą losu, która siedziała przed nim.
Ale, ale powiedz mi jednak, co mogę uczynić w tym wypadku? zapytał w końcu z pewnym zainteresowaniem.
Montenegro zdecydował się i wypalił:
Gdybym wiedział, c o można uczynić, z pewnością nie przyszedłbym naprzykrzać się panu swoją osobą. Jestem tu,
aby prosić o radę: chrześcijanina i człowieka honoru. Jesteś pan głową rodziny mającym specjalne prawa, no i posłuch
wśród swoich. Wobec tego, że posiadasz autorytet, spełnij dobry uczynek i wróć nam honor.
Głowa rodu! Głowa rodu! powtarzał ironicznie Don Pablo pogrążając się w zadumie. Po chwili milczenia zaczął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]