pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Z kim i przeciw komu walczyli nacjonaliœci ukraińscy w latach II wojny œwiatowej
- Gwiezdne Wojny 061 Mroczne Gry
- Ann Somerville H
- Asnyk Adam Poezje Publicznosc i poeci (pdf)
- Brandy Golden The Sky Singer [DaD] (pdf)
- Darwin Charles, The Next Million Years (how to kill off excess population) (1953)
- X Book Dyrewaty
- Cartland_Barbara_ _Milosc_w_hotelu_Ritz
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 08 Podejrzenia
- William R. Forstchen Academy 02 Article 23 (BD) (v1.0) (lit)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się i oni, zwłaszcza cudzoziemcy poprawowali. Naszym, którzy na moskiewskie hufy przy-
szli, łacniejsza była sprawa, bo Moskwa nie trzymała razu, jęli uciekać, nasi gonić. W tem też
one falkoneciki z trochÄ… piechoty przyszli i bardzo potrzebie dogodzili. Bo do onych Niem-
ców pieszych, którzy przy płocie stali, wygodzili puszkarze z działek, i piechota, choć ich
trocha ale ochrostani i w wielu potrzebach bywali, skoczyli do nich, i upadło zaraz między
Niemcy kilku z działek z rusznic-li postrzelanych; wystrzelili i Niemcy do nich i zabili pana
hetmanowych dwóch, trzech-li. Ale wiedząc że ochotnie do nich idą, jęli Niemcy od płotu
uciekać do lasu, który tam był niedaleko. Francuzowie i Anglikowie jezdni przecie z naszemi
rotami w polu, co raz jedni drugich posilając, czynili; aż kiedy już nie stało onych Niemców
pieszych, którzy przy płocie nam byli na przeszkodzie, skupiwszy się kilka rot naszych, ude-
rzyli na oną jazdę cudzoziemską kopjami, kto jeszcze miał, pałaszami, koncerzami147 oni też
d e s t i t u t i p r a e s i d i o148 ludzi moskiewskich i onej piechoty, nie mogli się oprzeć; jęli
w swój obóz uciekać, ale i tam nasi na nich wjechali, bijąc, pędzili ich przez ich obóz własny;
wtenczas Pontus i Horn pouciekali. Zostało było jeszcze do trzech tysięcy albo i lepiej tych
cudzoziemców, stali w kraju przy lesie, pan hetman jął rozmyślać, jakoby ich z tego fortelu
ruszyć. Lecz oni, nie mając już starszych, widząc też, że Moskwa pouciekała, coś trochę jesz-
cze w wiosce, która była przy obozie kniazia Dymitrowa obostrożona, bawiło się ich, a i sam
kniaz Dymitr tamże był. Chcąc tedy owi cudzoziemcy o zdrowiu swem radzić, wysłali do
pana hetmana, prosząc rokowania. Pan hetman też widząc rzeczy pełne trudności, że ich było
niełacno od onego chrustu odrazić, pozwolił. Stanęło na tem, że się dali dobrowolnie; wielka
część obiecała się a d d i c e r e s t i p e n d i i s149 króla jegomości, a wszyscy przysięgli i
daniem ręki od przedniejszych kapitanów, a potem i pismem utwierdzili, że nigdy w Moskwie
przeciw królowi jegomości służyć nie mają. Pan hetman im też obiecał przy zdrowiu i majęt-
nościach ich zachować i którzyby służyć nie chcieli wolne przejście do ojczyzny u króla je-
gomości otrzymać.
I n t e r i m150 gdy się te traktaty dzieją, kniaz Andrzej Galicyn i kniaz Daniło Mezecki,
którzy byli z bitwy w lasy pouciekali, okolno, że nasi i zajść nie mogli, w kilkaset koni przy-
biegli znowu do onej wioski obostrożonej, w której, jako się wspomniało, został jeszcze był
sam kniaz Dymitr: i Pontus i Horn z nimi się wrócili. I snadz radby był Pontus oną umowę
rozerwał; ale żołnierze dzierżyli jej się mocno. Kniaz Dymitr i kniaż Galicyn, widząc (bo to
było i n c o n s p e c t u151 że się cudzoziemcy z panem hetmanem zsyłają, jęli tyłem onej
wioski przez swój obóz, który za wsią był, gwałtownie ku lasowi uciekać, co najkosztowniej-
sze rzeczy, kubki, czary srebrne, szaty, sobole, rozłożywszy na widoku w obozie swym. Rzu-
cili się nasi w pogoń, ale mało ich goniło; padli w obozie na łupie onym, bo też to Moskwa na
to uczyniła, żeby naszych od gonienia zabawili. Gdyśmy do nieprzyjaciela szli, tylko działka,
a samego pana hetmana kareta była; nazad się wracając, było wozów, kolas ledwie nie więcej
nizli nas. Bo zaprzężone stały moskiewskie kolasy, które nasi naładowawszy łupami wzięli, i
w onym złym lesie nawięzło ich gwałt, że jezdzie mijać ich z trudnością przychodziło; gdy
pan hetman, obawiając się, żeby co niebezpiecznego na obóz od Wałujewa w niebytności jego
nie padło, kwapił się i tego dnia zaraz do obozu się wrócił.
147
wielkiemi ciężkiemi mieczami obosiecznemi.
148
opuszczeni od zasłony.
149
zaciągnąć na żołd.
150
tymczasem.
151
na widoku.
23
Kniaz Dymitr, choć niewiele ich za nim goniło, uciekał potężnie, na błocie konia, na któ-
rym siedział, i ubuwia zbył; boso na lichej szkapinie pod Możajsk do monasteru jechał. Tam-
że konia i obuwia dostawszy, nic się nie obawiając do Moskwy jechał. Możajszczanom, któ-
rzy do niego byli przyszli, rozkazał, żeby łaski u zwycięzcy prosili, gdyż obronić się sposobu
nie mieli. Jakoś tedy Możajszczanie wyprawili do pana hetmana imieniem swem i kilku in-
szych zamków: Borysowa, Werehi, Ruzy imieniem, poddaństwo ofiarując.
Bitwa ta trafiła się na dzień 4 lipca, zginęło z cudzoziemców do tysiąc dwieście człeka.
Moskwy najwięcej w pogoni po różnych miejscach. I w naszych też nie było bez szkody, za-
bity pan Lanckoroński, towarzyszów samych lepiej niżeli przez sto, oprócz pacholików, koni
pocztowych; oprócz tych, co się wyleczyło, więcej niż czterysta zabitych.
Wałujew o odejściu i zwróceniu się pana hetmana zgoła nic nie wiedział; aż w nocy pie-
chota z szańców poczęli wołać, powiadając im d e e v e n t u152 bitwy. Nie dawali temu wia-
ry aż nazajutrz rano pan hetman, chorągwie i więznie kazał im ukazać; wskazał do Wałujewa;
Jeśli nie wierzycie, żeby posłał na miejsce, gdzie bitwa była ; jakoż posyłał tam Wałujew.
Wtem też przyszli nazajutrz cudzoziemscy żołnierze, którzy byli przy chorągwiach zostali;
bo wiele ich w lasy pouciekało, nie wiedząc co się z ich towarzystwem dzieje, tułali się po
różnych miejscach, nie rychło potem po kilkunastu, po kilkudziesiąt, schodzili się do swoich.
Pontus też z Hornem będąc c o n s c i i153 zdrady, którą we Szwecji uczynili przeciwko kró-
lowi jegomości, bojąc się za to karania, sto i kilkadziesiąt człeka z sobą namówiwszy, ku
Nowogrodu wielkiemu uszli, jednakże obnażeni ze wszystkiego od swoich żołnierzy, którzy
po odjechaniu pana hetmana, zadając im że ich s t i p e n d i a i n t e r c e p e r u n t154 rzucili
się na nie, mało ich nie pozabijali, odarli ze wszystkiego.
Wałujew, gdy już cudzoziemskie żołnierze ujrzał, z którymi się dobrze znał, bo z nimi, jak
się spomniało, Osipowa i inszycli zamków pod naszymi dobywał, prosił rokowania. Pan het-
man, widząc rzecz niebezpieczną dobywać go, bo jakośmy potem oglądali municje, któremi
się byli okopali, obwarowani byli bardzo dobrze, tak iż gdyby było (jako niektórzy radzili)
przyszło do dobywania, nie bylibyśmy bez znacznego szwanku. Zaś głodem ich. wymorzyó,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]