pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Z kim i przeciw komu walczyli nacjonaliœci ukraińscy w latach II wojny œwiatowej
- Żółkiewski Początki i progres wojny moskiewskiej
- Anne McCaffrey Planet Pirates 1 Sasslnak
- Flemming, Ian James Bond 09 Thunderball By Ian Fleming
- Lewis Jennifer Cenniejsze niśź zśÂ‚oto
- Werfrand
- BATORSKI J. Skuteczne prezentacje biznesowe
- James C. Glass Empress of Light
- Christie Agatha Niedziela na wsi
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdyby D'Vox i Rishyk postanowili zatrzymać Javul, ich misja byłaby skończona, a
Eaden zginąłby wyłącznie dla zemsty. To wszystko brzmiało paskudnie.
Była taka chwila - może jakieś pięć minut temu - kiedy Dash sam by uznał, że
zemsta jest dobrym powodem do tego, żeby umrzeć. Czy w końcu on sam nie
zastanawiał się od czasu do czasu, jak by tu wywrzeć zemstę na Xizorze i Czarnym
Słońcu? Czy naprawdę było to bez znaczenia w procesie podejmowania decyzji
o towarzyszeniu Javul? Czy nie podobała mu się myśl, że będzie ją chronił przed
niesprawiedliwym prześladowaniem ze strony Czarnego Słońca? A kiedy się okazało,
że nie ma w tym żadnej pomyłki, czy nie ucieszył się w głębi duszy na myśl o
konfrontacji z vigiem przestępczej organizacji? Czy nie był zadowolony kiedy
okazało się, że Javul pomieszała szyki samemu Xizorowi?
Dash mógł spokojnie zginąć, dopełniając zemsty, a tymczasem spotkało to Eadena -
spokojnego, rozsądnego Eadena... Co Dash miałby mu do powiedzenia, gdyby jego
nautolański przyjaciel stanął teraz przed nim i spojrzał mu w oczy?
Pokręcił głową Ten statek już odleciał, pomyślał ponuro. Jedyną osobą z którą
mógł teraz roztrząsać zasadność zemsty, był on sam, a jego opinia brzmiała:
zemsta to gra o sumie stałej. Wszyscy przegrywają.
ZerknÄ…Å‚ na Javul, podziwiajÄ…c, z jakÄ… niewzruszonÄ… minÄ… dziewczyna wytrzymuje
nienawistne spojrzenie D'Voksa. Mógł sobie wmawiać, że Eaden zginął, żeby ją
ocalić, ale w głębi duszy wiedział, że udział w tej całej sprawie Javul był dla
Eadena tylko pretekstem, żeby żyć kilka minut dłużej i zabrać ze sobą Edge'a.
- No, moja droga Javul - warknął D'Vox, nie kryjąc gniewu. - Zadałem ci pytanie.
Czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego doborowy zabójca chciał zdobyć nagrodę za twoją
śliczną główkę?
- Książę Xizor - odparła bez zmrużenia oka Charn.
Dash gapił się na nią bezmyślnie. Co ona, u licha, wyprawia?
Tymczasem D'Vox wyprostował się i także wpatrywał w nią przez dobrą chwilę.
Wyglądało na to, że nie wie, o czym ona mówi.
- A co, do ciężkiej cholery, ma z tym wspólnego Xizor?
- Spytałeś, czemu ten zabójca próbował mnie zabić, więc ci wyjaśniłam.
Dash poruszył się niespokojnie.
- Javul...
Rishyk podniósł trzymany w dłoni blaster i wycelował go w głowę Rendara.
- Zamknij dziób i daj jej skończyć.
- Cóż - podjęła Charn. - Byłam zaręczona z jednym z vigów Xizora, facetem
nazwiskiem Kris, Hitch Kris. Może o nim słyszeliście...
- Tak, słyszałem o nim - przyznał niecierpliwie D'Vox - ale co to ma wspólnego
z...
- Właśnie do tego zmierzam. Miałam go poślubić i zerwałam zaręczyny. Próbował
mnie zmusić, żebym do niego wróciła i... zrobił kilka głupich rzeczy, żeby
utrudnić mi realizację trasy, między innymi umieszczając na pokładzie mojego
statku nielegalne Å‚adunki...
- Co ty wyprawiasz? - wszedł jej w słowo Dash. - Nie mieszaj w to Czarnego
Słońca!
Rishyk podszedł i uderzył go w twarz wierzchem uzbrojonej w blaster dłoni; siła
uderzenia sprawiła, że Dash upadł na podłogę.
- Kazałem ci się zamknąć! - warknął oficer.
Zwietnie, teraz Dash miał twarz obitą symetrycznie. Javul siedziała jak na
szpilkach; wpatrywała się w niego gniewnie, wbijając palce w brzeg ławki tak
Strona 113
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
mocno, że zbielały jej knykcie.
- Czarne Słońce już jest w to zamieszane, Dash - wysyczała. - Tak jak Xizor. Po
samą szyję. - Przeniosła znów wzrok na D'Voksa, a Dash otarł krew z pękniętej
wargi. - Przemycali na pokładzie mojego statku towary - powtórzyła Javul. -
Zrobili ze mnie kuriera, dostarczajÄ…cego ich tajnÄ… kontrabandÄ™. Wreszcie
stwierdziłam, że mam już dość bycia jedyną osobą która nie czerpie z tej
sytuacji korzyści, i postanowiłam... wziąć sprawy w swoje ręce.
Dash przyglądał się jej z otwartymi ustami. Co takiego? O czym ta kobieta mówi?
Pojął, o co chodzi, kiedy wpatrzony w hologwiazdę D'Vox otworzył szerzej oczy;
malował się w nich teraz lęk pomieszany z szacunkiem.
- Okradłaś Czarne Słońce?
- Powiedzmy, że uszczknęłam kawałeczek z ich dóbr. Xizorowi bardzo się to nie
spodobało. Zmusił Hitcha, żeby zapłacił za to z własnych przepastnych kieszeni.
A to... - Uśmiechnęła się pod nosem. - Cóż, powiedzmy, że Hitch nie był z
takiego obrotu spraw specjalnie zadowolony.
- Który z nich wynajął Edge'a? - huknął Rishyk. Mówił do Javul, ale nie
spuszczał oczu z Dasha, całkiem jakby czekał, aż ten zrobi coś na tyle głupiego,
że będzie mógł znów go za to ukarać.
- Nie wiemy - wymamrotał Rendar. - Wiemy tylko, że kiedy nie powiodła się próba
zabicia Javul na Rodii, wściekli się i Wysadzili miejsce, w którym dawała
koncert.
No dobra, usprawiedliwił się w duchu, może nieco podkoloryzowałem, ale kłamstwo
osiągnęło oczekiwany skutek. Zarówno D'Vox, jak i Rishyk cofnęli się od Javul o
krok, jakby nagle nie mieli ochoty przebywać w jej towarzystwie.
- Przylecieliśmy tutaj, bo sądziliśmy, że tu będzie bezpieczniej - dodała
wyjaśniająco Javul. - Uznaliśmy, że skoro to teren Imperium, nie odważą się
spróbować. Chyba jednak się przeliczyliśmy...
- A więc - podjął D'Vox po chwili namysłu - jeśli oddamy cię Xizorowi, wszyscy
będą zadowoleni, mam rację? No, może z wyjątkiem waszej dwójki - dodał z
paskudnym uśmiechem.
Dash ostatkiem sił powstrzymał głośny jęk. Najwyrazniej blef nic nie dał.
Spojrzał w stronę Mela, który oderwał wzrok od widoku rozciągającego się z
balkonu i przysłuchiwał się uważnie całej rozmowie. Rebeliant zerknął na Charn i
podrapał się po karku.
- Na wypadek gdybyś nie zauważył - rzuciła cicho Javul - Xizorowi na mnie nie
zależy. Stara się mnie zabić i nie obchodzą go skutki uboczne. Jak znam życie,
jego agenci obstawili już pewnie całą stację. Wkrótce się dowiedzą... o ile
jeszcze się nie dowiedzieli... że Edge'owi się nie powiodło...
Rishyk zawarczał jak wściekły pies i z frustracją machnął ręką.
- Najlepiej będzie, jeśli się stąd wyniosą D'Vox, zanim Czarne Słońce obwini nas
o udaremnienie zabójstwa.
O, właśnie, pomyślał Dash z nadzieją, ale D'Vox pokręcił głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]