pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Charles Williams Man on a Leash (1973) (pdf)
- dziekonski jozef bohdan sedziwoj
- Fr
- Jo Clayton Diadem 08 The Snares of Ibex (v1.1)
- Anthony, Piers Cluster 5 Viscous Circle
- Ferdinand Ossendowski Beasts, Men And Gods
- 008.Lee_Rachel_Miejsce_na_ziemi
- Warren Murphy Destroyer 130 Waste Not, Want Not
- Greg Keyes Chosen of the Changeling 2 Blackgod
- Clarke Arthur 2001 Odyseja Kosmiczna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zle&
Tak, jak na przyjęciu urodzinowym, pomyślałam. Jasper wbił wzrok w ziemię,
po czym znów na mnie spojrzał i wiedziałam, że jego myśli odzwierciedliły
moje.
- Ale ponieważ zawsze byli w pobliżu, minęło sporo czasu, odkąd przebywałem
w pojedynkę z ludzmi. Więc, gdy pozostali wyjechali, postanowiłem zostać i
przekonać się, czy dam radę utrzymywać kontakty z ludzmi na własną rękę.
Jego oczy szukały w mojej twarzy zrozumienia i z chęcią mu je dałam.
Doskonale wiedziałam, jak się czuł.
- Edward zawsze próbował mnie chronić. Na początku to było w porządku,
nawet mi schlebiało. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, przyciągam katastrofy jak
magnes, więc ochrona nie była takim złym pomysłem. Czasami jednak bywała
męcząca, zwłaszcza wtedy, gdy przesadzał z reakcjami. Mój tata zwykł mówić:
Nie nauczysz się jezdzić na rowerze, dopóki nie ściągniesz bocznych kółek . To
właśnie o to chodzi. Nie nauczymy się niczego, jeśli nie będziemy mogli
popełniać błędów.
Na jego twarzy pojawiła się szczera ulga.
- To nie tak, że nie rozumiem, dlaczego to robili powiedział. W moim
przypadku pomyłka byłaby tragiczna w skutkach, przynajmniej dla ludzi, a to
sprowadziłoby na moją rodzinę nieuchronne następstwa.
- Jasne, rozumiem. Na szczęście moje błędy przynosiły szkody tylko mi, więc
łatwiej było mi się kłócić z Edwardem o możliwość ich popełniania, ale mimo
to&
- Właśnie. Na chwilę zapadła cisza.
- Czy oni wiedzą o treningu? zapytałam i natychmiast zrobiło mi się głupio.
- Alice prawdopodobnie miała wizje, ale uzgodniliśmy, że nie będziemy się
kontaktować. Jestem jednak pewien, że powiadomiłaby mnie, gdyby zobaczyła
coÅ› naprawdÄ™ okropnego.
Oczywiście, Alice zobaczy wszystko. Co oznacza, że trening będzie sukcesem.
Zastanowiłam się, jak długo to potrwa, zanim Jasper przyłączy się do reszty
Cullenów. Odrzuciłam tą myśl. Nie chciałam rozwodzić się nad faktem, że jest
tu tylko tymczasowo. Nie mógłby nigdy wypełnić pustki po Edwardzie, ale był
członkiem jego rodziny, rodziny, którą chciałam kiedyś nazwać swoją, a ta
sytuacja była lepsza od samotności.
- Więc, na czym dokładnie polega twój trening? zapytałam, zaciekawiona.
Palcami prawej ręki przeczesał sobie włosy, po czym oparł ją na blacie.
Wiedziałam, że robił to dla mojej wygody przecież nie musiał zmieniać
pozycji, bo czuł się niekomfortowo ale doceniałam, że w ten sposób pokazuje
mi swoje rozluznienie.
- Będę codziennie polować i spędzać czas w Port Angeles. Byłem w sklepie.
Wskazał jedzenie na stole. I w bibliotece. Tam było znacznie łatwiej mniej
ludzi, spokojniejsze emocje i więcej rozpraszających mnie rzeczy.
- Zdołałeś więc spędzić czas w Port Angeles bez żadnych potknięć i pokus?
- Nie do końca.
Zaalarmowana, podniosłam głowę.
- To znaczy, nie było żadnych potknięć. Odrobinę się rozluzniłam. Ale z
pewnością były pokusy. Na szczęście nie odczuwałem pragnienia, więc miałem
wszystko pod kontrolą. Obawiam się jednak, że mój plan zajmie trochę czasu.
W miarę moich postępów, mam nadzieję podbudować swoją tolerancję i
chodzić w bardziej zatłoczone miejsca na dłużej. To nie zdarzy się w jedną noc,
ale kiedyś na pewno. Był całkowicie zdeterminowany.
- Brzmi jak dobry plan powiedziałam, po czym zjadłam kilka chipsów, które
popiłam napojem. Więc ja również jestem częścią treningu?
Znów się uśmiechnął.
- Tak jakby. Przebywanie z Tobą sam na sam w takiej odległości jest dobrym
treningiem, ale przede wszystkim chciałem cię lepiej poznać, jak przyjaciółkę.
Skończyłam jeść i odsunęłam się od stołu w poszukiwaniu kosza na śmieci. Gdy
tylko zmniejszyłam dystans między nami, zesztywniał i odskoczył od blatu,
gotowy do ucieczki w odwrotnym kierunku. Zamarłam, zrozumiawszy, że
przekroczyłam niewidzialną granicę i postawiłam nas w niebezpieczeństwie.
Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie ostrożnie i zaczęłam czuć się
śmiesznie. To był Jasper. Nie skrzywdziłby mnie. Po prostu podeszłam za blisko
i przez to poczuł się niekomfortowo. Nie ma problemu. Przywykłam do radzenia
sobie z tym za każdym razem, gdy byłam zbyt blisko Edwarda. Wiedziałam, co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]