pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- James Patterson Alex Cross 03 Jack And Jill
- Jack McKinney Robotech Sentientals 4 World Killers
- Jack L. Chalker Rings 3 Warriors Of The Storm
- Jack L. Chalker WOS 3 Gods of the Well of Souls
- Jack Williamson Eldren 02 Mazeway
- Jack London Michael, Brother of Jerry
- Jack L. Chalker Identity Matrix
- Higgins_Clark_Mary_ _Coreczka_tatusia
- Clark Mary Higgins Dwa słodkie aniołki
- Donald_Robyn_ _Miniatura_02_ _Talizman_szczescia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mocno kołyszący się pokład, i zszedłem na dół.
Langley wciąż spał czy też udawał, że śpi, ale na rufie nie było
śladu po Simone. Może była w kuchni, lecz nie zaprzątałem sobie
tym głowy, gdyż nagle poczułem się bardzo zmęczony. Zamknąłem
oczy i otworzyłem je jak mi się zdawało w tej samej chwili,
gdyż ktoś potrząsał mną łagodnie.
Która godzina? zapytałem.
Prawie druga. Spałeś jakieś siedem godzin. Pan Aldo powie
dział, żebym ci nie przeszkadzała odparła Simone.
Szare światło wpełzło do środka przez bulaj nad koją, a fale
z nagłym gniewem uderzyły o burtę. Przeszedłem do salonu
i ujrzałem Barziniego, siedzącego za stołem i zajadającego jajka na
szynce.
Hej, ta dziewczyna umie gotować! zawołał, szczerząc
zęby, i objął ją w pasie.
Widzisz, ktoś mnie jednak docenia zwróciła się do mnie
Simone.
Pewnie aż ci gorąco z tego powodu odrzekłem. Jeśli
można, proszę to samo.
Poszła do kuchni, a ja nalałem sobie kawy.
Kto jest za sterem?
Langley.
Zmarszczyłem brwi. A Nino i Carter?
Sam zobacz.
95
Otworzyłem drzwi do kabiny dziobowej i zapach powiedział mi
wszystko, co chciałem wiedzieć, zanim jeszcze zajrzałem do środka.
Nino siedział na krawędzi koi z plastykowym wiadrem między
kolanami, a Angelo Carter leżał na wznak, jęcząc głośno.
ZamknÄ…Å‚em drzwi.
Nie za dobrze stwierdziłem.
Mięczaki orzekł Barzini.
Patrzyłem, jak pożera szynkę i jajka, i nagle mój apetyt gdzieś
się ulotnił. Odstawiłem kubek z kawą i sięgnąłem po sztormiak.
Powiedz Simone, że zmieniłem zdanie. Pójdę na górę i spraw
dzÄ™, jak radzi sobie Langley.
Morze rozszalało się na dobre, deszcz siekł mnie po twarzy, gdy
szedłem po rozchwianym pokładzie do sterówki. Justin stał przy
kole z papierosem w ustach.
Ach, jesteÅ›, dziadziu. Jest tam na dole coÅ› do jedzenia?
Myślę, że tak. Chwyciłem ster, a Langley odsunął się,
żeby zrobić mi miejsce. Jak idzie? spytałem.
Niezle. Właśnie radio podało prognozę: wiatr siedem, szkwa
ły, deszcz. Uspokoi się pod wieczór. Jak Nino i Carter?
Leżą.
Cóż, wygląda na to, że jedni to przechodzą, inni nie rzekł
z uśmiechem. Do zobaczenia, dziadziu dodał, otworzył drzwi
i wyszedł.
Ster szarpał mi się w rękach niczym dzikie zwierzę, a fale
wznosiły coraz wyżej, kołysząc Palmyrą" na boki. Ponownie
zwiększałem prędkość, aż dziób zdawał się wchodzić czysto na falę.
Było to wyczerpujące doświadczenie i przez następną godzinę
nie odchodziłem od steru. W końcu pojawił się Barzini.
Zmienię cię oznajmił. Idz i napij się kawy.
Byłem już w drzwiach, kiedy przypomniałem sobie o uzi.
Langley z pewnością był tu wystarczająco długo, żeby coś z nim
zrobić, gdyby tego chciał.
Wyciągnąłem klapkę. Aldo zerknął i powiedział:
Jest na miejscu. Czy dziewczyna mu doniosła?
Tak twierdzi.
Wyjąłem uzi i zważyłem go w dłoni. Wszystko wydawało się
w porządku. Wyjąłem magazynek, sprawdziłem i załadowałem
z powrotem. Już miałem go schować, kiedy coś instynkt, jak
96
sądzę sprawiło, że spojrzałem na iglicę. Jej koniec był ułamany,
zapewne kombinerkami. Pokazałem to Barziniemu.
Sukinsyn! oświadczył gniewnie i sięgnął pod stół, wycią
gajÄ…c steczkina.
Sprawdziłem go dokładnie, ale nic nie znalazłem. Odłożyliśmy
oba na miejsce.
A więc dziewczyna mówiła prawdę. Jest po twojej stronie.
Powstrzymam się od wyrażania opinii w tej sprawie
rzekłem.
Co z tą drugą sprawą? Chcesz oskarżyć Langleya?
Nie ma sensu. Na razie wystarczy, że wiemy.
Zszedłem na dół, czując niewytłumaczalną radość. Teraz byłem
w nastroju do jajek na szynce. Langley, zjadłszy, położył się na koi
Simone w kabinie na rufie i wydawało się, że śpi.
Simone podała mi jedzenie i wyszła na pokład. Kiedy skończyłem
jeść, poszedłem na górę i znalazłem ją w sterówce z Barzinim.
Odwróciła się i powitała mnie z podnieceniem:
Jesteśmy na miejscu, Oliver, jesteśmy na miejscu!
Była to oczywiście przesada, chociaż szara smuga, prześwitująca
raz po raz przez deszcz na horyzoncie, była bez wątpienia libijskim
wybrzeżem przylądkiem Misrata, dla ścisłości.
7
Rozdział ósmy
Ognie w nocy
Mimo złej pogody nie mieliśmy kłopotu z obserwacją wielu łodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]