pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Drej Nina Za drzwiami młodości
- James Axler Deathlands 005 Homeward Bound
- Saga o Ludziach Lodu 38 Urwany śÂ›lad
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 02 Tajemnica
- Wszelki wypadek_POL
- Fr
- Gordon Dickson Dragon 02 The Dragon Knight (v1.4)
- Lois McMaster Bujold 12 Komarr
- Jacqueline Lichtenberg [Dushau Trilogy 03] Outreach
- R
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niedzielÄ™.
- Nie pójdziesz - rzekła Cora stanowczo.
- Dlaczego?
- Keith na pewno myśli, że jeśli uda mu się przeciągnąć ciebie na
swoją stronę, wszystko pójdzie jak po maśle. Musimy się skontaktować z
Beth.
47
RS
- Czy ją to w ogóle obchodzi? - zawołała rozgniewana. - Gdyby ją
obchodziło, co się dzieje z Sandym, byłaby tutaj, aby się nim opiekować. On
nienawidzi tej szkoły z internatem i Keith obiecał mu, że wyśle go do szkoły
lokalnej. On nie należy...
- Oczywiście, że tak. Jest jednym z Abbottów.
- Tak się składa, że na nazwisko ma akurat Marshall i ma ojca, który
go kocha.
- Czy zamierzasz mu go oddać? Bez walki?
- To nie zależy ode mnie oni od ciebie, Coro. To sprawa Keitha i Beth,
i samego Sandy'ego. Czy sądzisz - ciągnęła z pasją - że chcę go oddać?
Wychowuję go od małego. Stałam się drugą najlepszą matką - dodała
gorzko. - Sandy jeszcze nic nie wie o planach ojca. Keith pojedzie do niego
do szkoły i powie mu o wszystkim.
W Seacrest powitało Crissie szczekanie psów i krzyki dzieci. Kobieta
poczuła, że niepokój ją opuszcza. Amanda otworzyła drzwi na oścież.
- Crissie, czy mogę ci mówić po imieniu? Keith zawsze tak cię
wychwala, że prawie bałam się spotkania z tobą - uśmiechnęła się. Miała
przyjemny wyraz twarzy. -Wejdz, proszę. - Crissie schyliła się, by poklepać
psa.
- Jest już stary - poinformowała Amanda - ale dzieci bardzo go lubią.
Sandy może oczywiście przywiezć swojego psa; nasz staruszek nie będzie
miał nic przeciwko temu. Usiądz, zaraz przygotuję herbatę.
Polubiły się natychmiast. Amanda była szczęśliwa i jej szczęście
udzielało się wszystkim.
- Poznałam Sandy'ego - powiedziała. - Zdążył się już zaprzyjaznić z
dziećmi. - Podeszła do drzwi. - Caro, Peter! - zawołała.
48
RS
Dzieci zbiegły ze schodów i stanęły onieśmielone w drzwiach.
- Wejdzcie. - Amanda wprowadziła je do środka. -Caro ma siedem lat,
a Peter dziesięć. Przywitajcie się z panną Abbott. Sandy już wam o niej
mówił.
Peter był dobrze zbudowanym chłopcem. Miał piegowatą twarz, rude
włosy i zuchwałą minę.
- Sandy powiedział, że ona pozwoli, aby mówić jej po imieniu. -
Wyciągnął dłoń.
- Peter!
- Ależ nie mam nic przeciwko temu.
- A czy ja też mogę? - Caro podeszła do Crissie. - Sandy powiedział,
że pozwolisz mi pojezdzić na osiołku.
Crissie ucałowała dziewczynkę w policzek.
- Jeśli mamusia się zgodzi.
- Zgodzi się na pewno. - Caro rzuciła się w ramiona matki.
Crissie i Amanda spojrzały na siebie.
- W czasie wakacji - obiecała Amanda. - A teraz wracajcie do zabawy.
- Są bardzo dobrymi przyjaciółmi. - Amanda nalała herbaty i
poczęstowała Crissie ciasteczkami. - Sandy przystosował się do nich. Bawią
się w gry, które on wymyśla. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży.
Keith mówi, że matka Sandy'ego może się sprzeciwiać.
- Nie powinnam pozwolić ci się tym martwić, jeśli naprawdę chcesz
przyjąć Sandy'ego do swojej rodziny.
- Bardzo tego pragnę - powiedziała otwarcie. - Ale -zawahała się -
wydaje mi się to trochę nieuczciwe, jeśli chodzi o ciebie.
49
RS
- Chcę dla chłopca jak najlepiej. On wie, że jeśli będzie mnie
potrzebował, znajdzie mnie w Abbottsfield. Mam wrażenie, że będzie wam
dobrze.
- Jestem taka szczęśliwa, że Keith chce się ze mną ożenić. Mój mąż
zmarł pięć lat temu i z trudem wiązałam koniec z końcem.
- Czy nadal będziecie tu mieszkać?
- Keith chciał kupić inny dom, ale powiedziałam, żeby poczekał. Jest
tu dosyć miejsca dla nas wszystkich. Keith przygotował też pokój dla
Sandy'ego. Chciałabyś go zobaczyć? - zapytała nieśmiało.
Pokój był jasny i czysty. Na ścianach wisiały półki na książki
Sandy'ego, w kącie zaś stała duża szafa na jego ubrania i skarby.
Amanda objęła Crissie.
- Będzie za tobą tęsknić - powiedziała. - Zrobimy, co tylko można,
żeby dobrze się tutaj czuł.
Crissie nie wątpiła w to. Wracała do Abbottsfield spokojna. Wiedziała,
że może się teraz zająć własnymi sprawami.
50
RS
6.
Guy stał się częstym gościem w Abbottsfield i Crissie z radością
przyjmowała jego wizyty. Nauczyła się ignorować ostrzeżenia Cory, która
uważała, że on po prostu czeka na Beth. Nie przejmowała się tym, wierzyła
bowiem, że każde spotkanie umacnia ich przyjazń. Wątpliwości ogarniały ją
dopiero wtedy, gdy zaczynali rozmawiać o Beth.
- Zupełnie nie pojmuję jej zachowania - powiedział pewnego razu.
- Musiałeś przecież wiedzieć, jaka jest, gdy się zaręczyliście -
zauważyła Crissie.
Nie odpowiedział. Nie wyjaśnił też, dlaczego zaproponował jej
siostrze małżeństwo.
- Zanim poznałem Beth, miałem inną dziewczynę -wyznał.
- I co się stało? - Crissie dostrzegła, że mężczyzna jest zdenerwowany.
- Oszukiwała mnie. Prawdopodobnie była to moja wina. Zbyt wiele od
niej oczekiwałem. To znaczy lojalności, zrozumienia - dodał gwałtownie.
Crissie uśmiechnęła się. To był jeden z powodów, dla których go
lubiła. Miał tyle zasad - lojalność wciąż nie była dla niego pustym słowem.
Miała nadzieję, że jego lojalność w stosunku do Beth nie zniszczy ich
przyjazni.
Ujął jej rękę.
- Wiesz - powiedział - nie mogę sobie wyobrazić kogoś innego, z kim
tak bardzo lubiłbym oglądać zachody słońca jak z tobą.
Był pogodny czerwcowy dzień, a w powietrzu unosił się zapach
wrzosów. Crissie zatrzymała się, by powąchać kwiaty dzikiej róży.
51
RS
- Bardzo lubię zachody słońca. Usiądzmy tu i popatrzmy. Ta cienka,
błyszcząca linia to morze.
Wyrwała zdzbło trawy i połaskotała Guya w szyję.
- Często przychodziłyśmy tu z Beth. Wymyśliłyśmy sobie własny
świat, gdzie mogła nas spotkać każda przygoda.
- I rzeczywiście tak było? Roześmiała się.
- Raz gonił nas byk. Matka nie aprobowała tych naszych samotnych
wędrówek i prosiła ojca, by nam tego zabronił. Pokłócili się. Gdzie mieszka
twoja rodzina?
- Na północy.
- Czy odwiedzasz ich?
- Tylko z obowiązku. Nie mamy wspólnego języka. Ojciec chciał,
abym zajÄ…Å‚ siÄ™ interesami. Jestem jedynakiem.
- A ty chciałeś czegoś innego.
- Ambicja to diabelska sprawka. Zmusza do tylu rzeczy. Ja miałem
wizje. Wiesz, Crissie, nigdy o tym nikomu nie mówiłem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]