pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- 0098.Tinsley Nina One dwie
- James Lee Burke Robicheaux 12 Jolie_Blon's_Bounce
- Collins, Wilkie La dama de blanco
- Informatyka, klasa 1 3, System edytor... ćwiczenia, częÂść 1, Mikom
- Hohlbein, Wolfgang Die Saga Von Garth Und Torian 04 Die Strasse Der Ungeheuer
- Alain Fournier Il grande Meaulnes
- Quinnell A.J Pieklo (pdf)
- Spotkajmy się w..zeszyt 4 Popatrzmy na zachód
- William R. Forstchen Academy 02 Article 23 (BD) (v1.0) (lit)
- Animorphs 32 The Separation
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To ja idiotka zapewniam go o swojej miłości, a on nic?
90
91
Chodzmy już na ten spacer. - powiedziałam dosyć oschłym tonem.
Rozmowa jakoś się nie kleiła. Szliśmy głównymi alejkami, trzymając się za ręce. Chciałam zapytać go o
jego uczucia do mnie, ale nie w centrum parku.
Chodzmy gdzieś w boczną alejkę. - zaproponowałam.
Tutaj też jest miło. - odpowiedział rozglądzjąc się wokoło.
W pewnym momencie zobaczyłam dwie kobiety, które przyglądają się nam z uwagą. Mało tego. Miałam
wrażenie, że idą za nami już przez dłuższą chwilę. Spojrzałam na Krzysztofa. Minę miał dosyć niewyrazną.
Panie w końcu wyprzedziły nas, a Krzysztof im się ukłonił.
Co to za baby? - zapytałam.
To moja mama i siostra.
To co, śledzą nas? - zapytałam z ironią.
Chciały cię po prostu zobaczyć, a do domu zaprosić się nie dałaś. - Krzysztof się wcale nie speszył.
Czy wszystkie twoje koleżanki tak oglądają? - zakpiłam, podkreślając słowo koleżanki.
Nie, tylko te szczególne. - roześmiał się widzac moją naburmuszoną minę.
Przecież mnie nie kochasz! - wypaliłam.
Zatrzymał się i wziął mnie za ręce i spojrzał na mnie z powagą.
Posłuchaj. Mogłem powiedzieć ci, że cię kocham, ale tak nie jest. Nie lubię kłamać. Jeśli się w tobie
zakocham, to natychmiast ci o tym powiem.
Nie odezwałam się. Byłam wściekła.
To ja, zakochana idiotka, przy pierwszej nadarzajacej się okazji wyznałam mu miłość, a on nie dość, że
mnie nie kocha, to jeszcze pokazuje jak małpę.
Wyszliśmy z parku i poszliśmy nad jezioro. Krzysztof objął mnie ramieniem, pocałował delikatnie w ucho i
wyszeptał:
PragnÄ™ ciÄ™.
To sobie pragnij! Niedoczekanie twoje! - pomyślałam ze złością, a głośno odpowiedziałam:
91
92
Muszę już iść do domu, bo obiecałam pomóc mamie przy sprzątaniu.
Krzysztof nie oponował. Odprowadził mnie do domu, a ja bez słowa pobiegłam na górę, nawet nie
umawiając sie z nim jak zwykle. Słyszałam jak jeszcze za mną wołał, ale nie reagowałam. Rzuciłam się na
łóżko i całą złość i żal wylałam z siebie, płacząc jak bóbr.
Pewnie zakochałby się we mnie, gdyby jego ,,pragnę cię , było zaspokojone. Wszyscy mężczyzni są tacy
sami. Myślą tylko o jednym. Zwinie.
Przecież go kocham, więc może..., nie, bo potem porzuci mnie jak starą szmatę. - biłam się z myślami.
Nie spotykałam się z Krzysztofem i tęskniłam za nim jak diabli.
Po trzech dniach wpadłam na niego na ulicy.
No, nareszcie. Gdzie ty siÄ™ podziewasz? DzwoniÄ™ do domu nikt nie odpowiada, szukam w kawiarni - nie
ma. - zawołał zadowolony Krzysztof.
Widocznie się mijaliśmy. - odpowiedziałam także zadowolona ze spotkania.
Już cię teraz nie puszczę, chodz na kawę.
Zgodziłam się bez wahania. Oczywiście w kawiarni zrobił się bardzo dociekliwy.
Co się stało, że tak wtedy pobiegłaś nawet się nie oglądając? - zapytał.
- Ciekawe , udaje głupka, czy rzeczywiście nie domyśla się. - pomyślałam.
Postanowiłam nie mówić mu prawdy. Skoro nie wie, to będę udawać, że wcale mnie to nie obeszło.
Głośno odpowiedzialam:
Spieszyłam się, bo byłam już i tak spózniona. Mama była zła.
Krzysztof przyjął to do wiadomości i do tematu nie wracaliśmy więcej.
Osiemnastego czerwca obchodziłam swoje dwudzieste urodziny. Chciałam je spędzić jak najlepiej, ale
nie miałam ani pomysłu, ani pieniędzy. Co prawda umówiłam się z Krzysztofem pod wieczór, ale tym
razem spacer po parku nie był kuszącą propozycją, bo padało. Siedziałam więc w domu i kombinowałam, co
by tu zrobić? Włączyłam muzykę i z nudów zaczęłam przeglądać moją marną garderobę.
W co ja się ubiorę? - martwiłam się przerzucając bluzki i spódnice.
92
93
Nina! Czy ty nie słyszysz? - mama wpadła do pokoju otwierając z impetem drzwi.
Czego się drzesz! - powiedziałam uprzejmie.
Telefon do ciebie.
Dzwoniła Baśka.
Nie wpadłabyś dzisiaj do nas? Ja i Marek urządzamy małą imprezkę. Będziemy tylko my, no i oczywiście
wez obowiązkowo ten swój nowy nabytek.
Z nieba mi spadłaś, bo naprawdę nie mamy się gdzie dzisiaj podziać. - ucieszyłam się.
No to o osiemnastej u nas. - zakończyła rozmowę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]