pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Jayne Ann Krentz Arcane Society 01 Second Sight (v1.0) Amanda Quick
- Ann Hinnenkamp Dyad Dreams [EC Blush] (pdf)
- Krentz Jayne Ann Prywatny detektyw (Pensjonat Maggie)
- Ann Cory Private Dancer (Whiskey Creek) (pdf)
- Ann Radcliffe The Mysteries Of Udolpho Volume 4
- Elizabeth Ann Scarborough The Goldcamp Vampire
- Ann Somerville H
- James White SG 03 Major Operation
- Louise Allen Major i panna
- Jane Porter PrzyszśÂ‚a królowa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zbliżały się do pokoju, w którym leżał.
Ze strachu wstrzymał oddech. Bał się, że wraca Olga
Martinez. Aby się na nim odegrać.
Poruszył związanymi rękoma. Pasy wrzynały mu się
w ciało.
Zaraz potem poczuł zapach róż rozgrzanych letnim
słońcem i zobaczył srebrzyste błyski na jedwabistych
włosach.
Serce biło mu teraz w piersi jak szalone.
Do pokoju weszła Lacy. Wyglądała jak urocze zjawis
ko.
Johnny Midnight poczuł nagły przypływ pożądania.
Uprzytomnił sobie, że już kiedyś kochał się z tą fas
cynującą kobietą. I pieścił ją czule, jak żadną inną.
Sama myśl o tym była teraz torturą. Chętnie pod
niósłby się teraz z łóżka i uciekł przed nią, lecz skrę
powany więzami był do tego niezdolny. Czuł się jak
więzień.
Na łasce i niełasce przybyłej. Mogła robić z nim teraz
wszystko, co chciała, a on był całkowicie bezsilny. Nie
potrafiłby jej powstrzymać.
- Johnny, to tylko ja - szepnęła Lacy. - Nie musisz się
mnie obawiać.
- Nie boję się ciebie - odparł szorstkim głosem.
63
Skłamał.
Lacy też była przerażona. Patrzyła na Johnny'ego
szeroko otwartymi oczyma.
- Miałem nadzieję, że już wyniosłaś się na dobre
- mruknął ze złością.
- Doktor Lescuer namówiła mnie, żebym jeszcze tu
przez jakiś czas została.
- Cholerna baba. Widzę, że sam będę musiał cię
wyrzucić.
Lacy popatrzyła z rozżaleniem na leżącego.
- Powzięłam decyzję. Zostanę. Jeśli mnie o to po
prosisz.
- Ani mi się śni - warknął. - Wynoś się.
Spod oka uważnie obserwował Lacy. Bał się, że
dostrzeże jego strach.
Nie zrobiła żadnego ruchu i nie odezwała się.
- Idź już wreszcie, do diabła!
- Doktor Lescuer oświadczyła, że moja obecność
może pomóc w twoim dalszym leczeniu.
- To ostatnia rzecz, jakiej sobie życzę.
- Zaraz cię uwolnię z więzów. Przymocowują cię do
łóżka, bo personel szpitala uważa, że możesz okazać się
niebezpieczny dla otoczenia. Ja w to nie wierzę.
Ta kobieta była podstępna. Podchodziła go. Doprowa
dziło to Johnny'ego do furii.
Tak silnie napiął mięśnie, że mocne skórzane pasy
zacisnęły się boleśnie na przegubach rąk i nóg.
- Idź sobie!
Krzyknął tak głośno, że Lacy aż drgnęła przestraszona.
Odwróciła się od leżącego, westchnęła i szybko, bez
słowa, ruszyła w stronę drzwi.
Wychodzi! Zostawia mnie na pastwę Olgi Martinez!
pomyślał z rozpaczą Johnny. Ogarnął go niepokój jeszcze
większy niż poprzednio.
SZALEŃSTWO LACY
64
SZALEŃSTWO LACY
- Czy... czy przed wyjściem możesz rozpiąć pasy?
- wyszeptał cicho.
Za Lacy zamknęły się drzwi.
- Poczekaj! - zawołał. Ale jej już przy nim nie było.
Biała pościel na łóżku srebrzyła się w księżycowej
poświacie. Johnny z westchnieniem zamknął oczy
i opadł na poduszkę. Był wykończony. Miał do siebie
pretensję, że nie skorzystał z pomocy oferowanej przez
Lacy.
Nagle od strony drzwi usłyszał niepewny głos:
- Coś mówiłeś?
- Sądziłem, że już cię nie ma - mruknął pod nosem.
- Chciałeś czegoś ode mnie?
- Tak. Uwolnij mnie z więzów, zanim sobie pójdziesz.
Lacy zamknęła za sobą drzwi i podeszła do łóżka.
Pochyliła się i zaczęła rozpinać pasy mocujące przegu
by rąk i nóg Johnny'ego.
- Jesteś okropnie uparty - powiedziała łagodnym
głosem. - Joshua twierdzi, że dzięki tej przywarze stałeś
się znakomitym prawnikiem.
Joshua powinien trzymać gębę na kłódkę, ze złością
pomyślał Johnny. Lacy też niech wreszcie zamilknie
i zrobi swoje.
Od zapachu perfum tej kobiety zaczęło kręcić mu
się w głowie. Lacy świetnie wie, że działa na męż
czyzn.
Rozpięła pas i zaczęła masować nadgarstek John
ny'ego, na którym widniała gruba, sina pręga. Leżał bez
ruchu, chłonąc przez skórę zmysłowe doznania. Miał
wielką ochotę przytrzymać rękę Lacy i dać jej do
zrozumienia, udowodnić, że nadal jest mężczyzną. I że
nie jest mięczakiem, który będzie błagał, żeby z nim
została.
Spod przymkniętych powiek obserwował ślicznie wy-
SZALEŃSTWO LACY
65
krojone usta i smukłą szyję. Pogardzał sobą za to, że aż tak
bardzo reagował na bliskość tej kobiety. Wzbudziła
w nim niesamowite wręcz pożądanie.
- Odepnij pasek na mojej drugiej ręce i uwolnij ją
- odezwał się po chwili przez zaciśnięte zęby.
- Dobrze. Zrobię to, ale pod warunkiem, że będziesz
zachowywał się przyzwoicie.
Żachnął się tak gwałtownie, że Lacy jak oparzona
odskoczyła od łóżka i stanęła w bezpiecznej odległości od
niesfornego pacjenta.
Milczała.
Johnny patrzył tępo przed siebie. Wreszcie mruknął:
- Obiecuję.
Kiedy go znowu dotknęła, jej ręce drżały. Dopiero
teraz Johnny uzmysłowił sobie, że Lacy też jest poruszo
na. Tak samo jak on.
Powziął nieodwołalną decyzję. Postanowił jak naj
szybciej pozbyć się tej niebezpiecznej kobiety. Bo wie
dział, że jeśli ona przy nim zostanie, będzie zgubiony.
Usiłując rozplatać zaciśnięty węzeł, Lacy zagryzła
wargę. Johnny przypomniał sobie nagle, że robiła tak
zawsze wtedy, kiedy była przejęta lub zdenerwowana.
Teraz po prostu się bała i wcale nie była pewna, jak
pacjent się zachowa, kiedy go rozwiąże.
Rozluźniła wreszcie skórzany pasek. Jednym gwałtow
nym ruchem Johnny uwolnił rękę. W rozszerzonych
oczach Lacy dojrzał przerażenie. Złapał ją za ramię i z całej
siły pociągnął na łóżko, tak że upadła wprost na jego piersi.
Pragnął zrobić krzywdę tej kobiecie. Przestraszyć ją
tak bardzo, żeby nigdy więcej do niego nie wracała.
Poniżyć ją. Sama jej obecność była upokarzająca. Raniła
jego dumę.
Lecz kiedy Lacy padła mu w ramiona, poczuł potwor
ny ból w klatce piersiowej. Miał przecież połamane
SZALEŃSTWO LACY
żebra! Nie wytrzymał i zaczął jęczeć. Był przy tym
wściekły na siebie, że okazuje, jak bardzo jest bezsilny.
Uwolniła się z jego objęć, lecz nie odeszła od łóżka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]