pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 01 Pamiętnik Księżniczki
- Glen Cook Black Company 01 Black Company
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- Macomber Debbie Blossom Street 01 Sklep na Blossom Street
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
materiału na ustach tłumił jego warknięcia i ledwo mógł się ruszać.
Addie zakryła dziurę kilkoma gałęziami, gdy wyszła z niej razem z Tonym. Callum był
ledwie widoczny przez gęste krzaki, ale widziałam lśnienie jego martwych oczu, kiedy na nas
spojrzał. Ani na chwilę nie odzyskał świadomości.
Bałam się, że jest za pózno.
Odwróciłam się i przeszłam parę kroków, żeby zobaczyć niebo. Wschodziło słońce, niebo
nad horyzontem było skąpane w odcieniach czerwieni, oranżu i błękitu.
Kiedyś pojechaliśmy na północ, gdy byłam mała, tuż przed atakiem wirusa . Zamknęłam
oczy, gdy głos mojej mamy wypełnił mi głowę. Pamiętam, że trzy dni drogi od Austin
patrzyłam w niebo i zachodziłam w głowę, dokąd sięga. W Teksasie jest więcej nieba,
kochanie. Nigdy nie poznasz innego miejsca, ale od czasu do czasu spoglądaj w górę i bądz
wdzięczna za to, co widzisz .
Wren.
Otworzyłam oczy i śledziłam smugi koloru, aż zniknęły w dali.
Wren, idziemy. Desmond za parę minut wyłączy zasilanie przypomniała mi Addie.
Odwróciłam się, wzięłam od niej hełm i zapięłam go pod brodą. Tony zajrzał do Calluma.
Nic nie powinno mu się stać do naszego powrotu powiedział, kiwając głową. Nikt tu
nie przyjdzie, będą was ścigać w przeciwnym kierunku.
Wiesz, po jakim czasie zaczyna działać antidotum? zapytałam. Czy od razu będzie
mógł biegać?
Powinno zadziałać bardzo szybko. Z tego, co mi wiadomo, im niższy numer, tym szybsza
reakcja. Chrząknął. Co mam z nim zrobić, jeśli nie wrócisz?
Unikałam patrzenia na Calluma. Musiałam być skoncentrowana, a za każdym razem, gdy go
widziałam, zaczynałam panikować.
Wrócę. Nie było innej możliwości.
Otworzył usta, po namyśle zmienił zdanie i obdarzył mnie smutnym uśmiechem. Jego
wyraz twarzy nie dodawał otuchy.
W porządku, skarbie. Odwrócił się, żeby dołączyć do Gabe a i Zeke a, którzy stali z
innymi ludzmi.
Addie i ja podeszłyśmy do siatki otaczającej teren KORP-u. Nie była pod napięciem, ale
miałyśmy czekać do wyłączenia zasilania, żaby nie wyłapały nas kamery.
Stałyśmy w cieniach, ciszę mąciło tylko cykanie świerszczy i szum liści na wietrze. Moje
serce biło tak mocno, że byłam pewna, że Addie je słyszy, ale zachowywała stoicki spokój,
patrząc na budynek i jednego strażnika w polu widzenia. Zdusiłam wrzask strachu w mojej
piersi, wyciszyłam natarczywy głos, który mi przypominał, że to moja jedyna szansa ocalenia
Calluma. Teraz nie mogę niczego się bać, nie wolno mi wątpić.
Muszę się skoncentrować.
Zwiatła zgasły i pobiegłam, słysząc dokoła kroki na trawie. Podskoczyłam, chwyciłam
metalowe ogrodzenie, przerzuciłam się na drugą stronę i wylądowałam na ziemi kilka sekund
przed Addie. Ludzie śpieszyli za nami.
Podniosłam rękę, gdy zbliżyliśmy się do budynku, i wszyscy za mną się zatrzymali.
Wyjęłam z kieszeni pistolet z pociskami usypiającymi, ostrożnie przemknęłam przez trawnik
na pas betonu. Podeszwa mojego buta zapiszczała i strażnik się odwrócił, szeroko otwierając
usta. Pociągnęłam za spust.
Strzałka utknęła w jego piersi. Zrobił krok, potem głowa zaczęła mu opadać. Złapałam go,
gdy się przewracał. Pociągnęłam mężczyznę pod ścianę, mając nadzieję, że kamera go nie
zobaczy.
Odpięłam klucz i kartę magnetyczną od pasa strażnika, wsunęłam klucz do zamka,
otworzyłam drzwi i skinęłam na Addie, ponaglając ją. Pierwsza wskoczyła przez drzwi, które
przytrzymałam dla rebeliantów.
Hol był ciemny i pusty, nikt nie siedział za okrągłym biurkiem pośrodku pomieszczenia.
Nigdy wcześniej nie widziałam holu w ośrodku. Restarci zawsze wchodzili przez dach, gdy
wysiedli z promów.
Na ścianach wisiały plakaty reklamujące genialność korporacji.
KORP leczy! Kobieta na plakacie się uśmiechała, najwyrazniej zupełnie wyleczona ze
wszystkiego, cokolwiek jej dolegało.
KORP chroni! Ten plakat przedstawiał restartów, choć z daleka, niewyrazne sylwetki obok
promu.
Addie odwróciła się i spojrzała z zaskoczeniem na plakaty, gdy je mijałyśmy.
To na poważnie? mruknęła.
Czarne płytki wyglądały jak ciemna rzeka, gdy śpieszyłyśmy do klatki schodowej.
Weszłyśmy pierwsze i przepuściłyśmy ludzi, ponieważ kierowali się na górne piętra, gdzie
znajdowały się magazyny żywności, leków i broni. Niemal ze smutkiem patrzyłam, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]