pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 01 Pamiętnik Księżniczki
- Glen Cook Black Company 01 Black Company
- Macomber Debbie Blossom Street 01 Sklep na Blossom Street
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
- Dalton Tymber Triple Trouble 01 Trouble comes in threes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odtąd będzie zachowywać się jak wdowa.
Kiedy panna Hurstman przyniosÅ‚a tacÄ™ ze Å›niada¬niem, zastaÅ‚a EleonorÄ™ w doskonaÅ‚ym nastroju,
peÅ‚¬nÄ… werwy i ammuszu.
- Jak jej damy na imię? Musimy ją jakoś nazwać.
Niccola, pomyślała odruchowo Eleonora.
- Ara¬bella - powiedziaÅ‚a.
Policzki panny Hurstman spąsowiały. - Bardzo mi miło. Musisz mi pozwolić zostać matką
chrzestną. Dopilnuję, żeby wyrosła na dzielną pannicę.
- Wspaniale. Zostaniesz z nami, prawda?
Panna Hurstman zaczerwieniÅ‚a siÄ™ jeszcze bar¬dziej, z trudem powstrzymujÄ…c Å‚zy.
- Tak. O ile ze mnÄ… wytrzymasz. Ale nie sprzedam swojego domku. Na wypadek, gdyby siÄ™
okazało, że nie będziesz mnie już potrzebować.
Na wypadek, gdyby siÄ™ okazaÅ‚o, że Nicholas wró¬ciÅ‚. Obie wiedziaÅ‚y, co chciaÅ‚a powiedzieć.
Eleonora uśmiechnęła się smutno.
- Poza tym - dodała panna Hurstman - na pewno zaczniesz bywać, a ja nie zniosłabym tego cyrku.
- Tak jest, proszÄ™ pani - zgodziÅ‚a siÄ™ potulnie Ele¬onora.
Panna Hurstman popatrzyła na nią srogo. - Hm, widzę, że cwana lisiczka z ciebie. Nie wiedziałam.
Czy twój mąż miał okazję poznać cię od tej strony?
- Nie wiem. - Zamyśliła się. - Nie spędzaliśmy ze sobą zbyt wiele czasu, a poza tym ciągle się
czymÅ› za¬martwiaÅ‚am. - ZachichotaÅ‚a. - Przypominam sobie. WyglÄ…daÅ‚, jakby miaÅ‚ ochotÄ™ mnie
zbić.
Panna Hurstman znieruchomiaÅ‚a. - Na pewno od¬daÅ‚abyÅ› mu z nawiÄ…zkÄ…, gdyby siÄ™ poważyÅ‚.
_ Bez wątpienia - powiedział Nicholas. Stał w drzwiach, opierając się o futrynę i uśmiechał się
ciepło.
Eleonora poczuła, że zaraz zemdleje. Nie mogła wydusić z siebie słowa. Panna Hurstman już
otwiera¬Å‚a usta, żeby udzielić mu ostrej reprymendy, ale zre¬flektowaÅ‚a siÄ™, wstaÅ‚a i podeszÅ‚a do
drzwi. Wycho¬dzÄ…c, wepchnęła Nicholasa do Å›rodka, a nastÄ™pnie zamknęła za sobÄ… drzwi.
RozbawiÅ‚a go tym manewrem, ale spojrzaÅ‚ na Ele¬onorÄ™ z dzieckiem i spoważniaÅ‚.
- Eleonoro?
Z trudem przełknęła ślinę. Nic się nie zmienił.
Wyglądał, tak jak wtedy, kiedy go poznała, wydawał się tylko trochę zmęczony.
Wyciągnęła do niego rękę. Podszedł i chwycił jej dłoń. Poczuła ciepło jego skóry i dopiero wtedy
prze¬konaÅ‚a siÄ™, że nie Å›ni. UsiadÅ‚ na brzegu łóżka i cze¬kaÅ‚, aż Eleonora coÅ› powie. PatrzyÅ‚ to na
nią, to na dziecko w kołysce.
- Córka - wykrztusiła wreszcie.
- Wiem. Służący mi gratulowali. Dziękuję, że wymyśliłaś tę historię o moim wyjezdzie w ważnych
sprawach.
Eleonora spojrzaÅ‚a na ich dÅ‚onie - jej byÅ‚a blada i de¬likatna, a jego opalona i mocna. PrzypomniaÅ‚a
sobie, jak kiedyś pomyślała, że na takiej dłoni można polegać.
- Musiałam coś powiedzieć - wyszeptała.
Wodził palcem po jej skórze.
- Przepraszam. Mu¬siaÅ‚aÅ› przeżyć szok na mój widok, ale nie mogÅ‚em inaczej. SÅ‚użący zdziwiliby
siÄ™, gdybym poprosiÅ‚, że¬by mnie zapowiedziano - wyjaÅ›niaÅ‚, kreÅ›lÄ…c kółka na jej dÅ‚oni. - Ale
powiedz słowo i już mnie nie ma.
Uniosła wzrok.
- Nie. To twój dom. - Twój, Eleonoro, tylko twój. A mój dom jest tam, gdzie jesteś ty.
Miała wrażenie, jakby ta rozmowa toczyła się w zwolnionym tempie i trwała w nieskończoność.
Nic nie mogła zrobić, tak jak nie mogła przyspieszyć porodu. Po prostu musiała przez to przejść.
- Jesteśmy rodziną - rzekła łagodnie. - Ale ...
- Ale muszę ci wszystko wyjaśnić - dokończył. _ Wyrozumiała jak zwykle. - Przyglądał się jej z
lekkim zdziwieniem. - Nie miałabyś ochoty wpaść w szał?
Uśmiechnęła się. - Wiesz, że to nie leży w mojej naturze. Czy mężczyzni lubią brać dzieci na ręce?
Spróbuj, jeśli masz ochotę.
Bez chwili wahania podszedł do kołyski i wyjął Arabellę" Mała ziewnęła i otworzyła duże, ciemne
oczy. Przyglądali się sobie uważnie.
- Tak myÅ›lisz? - odezwaÅ‚ siÄ™ wreszcie. Najwyraz¬niej rozmawiaÅ‚ ze swojÄ… córkÄ…. - GdybyÅ› opózniÅ‚a
swoje przyjście na świat o jeden dzień, byłbym przy twoich narodzinach. Ale strzeż się, młoda
da¬mo. JeÅ›li bÄ™dziesz niegrzeczna, nim skoÅ„czysz szes¬naÅ›cie lat, wydam ciÄ™ za jakiegoÅ› nudnego,
podsta¬rzaÅ‚ego ksiÄ™cia.
Eleonora patrzyła na nich i aż cała pojaśniała ze szczęścia.
- Panna Hurstman bÄ™dzie miaÅ‚a coÅ› do powiedze¬nia w tej sprawie. Jako matka chrzestna Arabelli,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]