pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 01 Pamiętnik Księżniczki
- Glen Cook Black Company 01 Black Company
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- Macomber Debbie Blossom Street 01 Sklep na Blossom Street
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak wzięta z planu niskobudżetowego horroru, więc oszczędzę ci jej widoku. Będzie
mama, ja, pastor, no i chyba jeszcze Kit. Podczas gdy my będziemy czynili honory,
wszyscy przejdą do zamku na popijawę. Może zostałabyś i poprowadziła ich we właści-
wym kierunku?
W przenikliwym wietrze Jasper tak marzł i szczękał zębami, że ledwie dało się go
zrozumieć. Przez ostatni tydzień sporo stracił na wadze - Sophie nie była pewna, czy to z
żalu za ojcem, czy też z tęsknoty za Sergiem. Pocałowała go w zmarznięty policzek.
- Oczywiście, że tak - zapewniła go. - Idz się pożegnać.
- Schowaj dla mnie trochę gorzały - poprosił, wsiadając do auta. - Niech te hordy
nas nie opijÄ….
- Jasne - zgodziła się i stanęła w otwartych drzwiach auta. Gdy się odwróciła, uj-
rzała za sobą Kita, który najwyrazniej chciał wsiąść. - Przepraszam. - Odsunęła się po-
spiesznie. - Też się wybierasz na złożenie zwłok?
- Tak, wyłącznie dla zachowania pozorów. W pewnym momencie muszę poważnie
porozmawiać z Jasperem, ale nie dzisiaj - dodał ponuro. - Ty i ja też powinniśmy poroz-
mawiać.
R
L
T
Nagle Sophie dostrzegła kątem oka, że ktoś przeskakuje niski murek cmentarny i
biegnie prosto w ich kierunku, wymachując butelką wódki. Krew odpłynęła jej z twarzy,
bo rozpoznała tę sylwetkę.
- Ale dzisiaj nie jest najlepszy moment także i na tę rozmowę - oświadczyła z zało-
żonymi rękami. - Powinieneś wsiadać, wszyscy czekają.
Kit pomyślał, że nie na taką odpowiedz liczył, i szybko wsiadł do auta.
Gdy odjeżdżali za karawanem, patrzył, jak Sophie cofa się o kilka kroków, a potem
znika w tłumie ludzi przed kościołem. Na kilka sekund stracił ją z oczu, ale w końcu do-
strzegł jej płomienne włosy. Biegła w kierunku kogoś, kto szedł przez przykościelny
cmentarz.
- Tylu tu ludzi - westchnęła Tatiana, ściągając rękawiczki. - Wasz ojciec miał tylu
przyjaciół.
- Msza była wspaniała. - Jasper objął ją ramieniem. - Nawet tata, który nienawidził
kościoła, na pewno by to potwierdził.
Kit wyjrzał przez okno. Strój mężczyzny świadczył o tym, że nie był on uczestni-
kiem pogrzebu. Nie miał na sobie ani czerni, ani kaloszy jak miejscowi, lecz obcisłe
dżinsy i modną, szytą na miarę kurtkę, spod której wystawały poły koszuli. To było miej-
skie ubranie. Wyglądało na to, że mężczyzna wie, że postępuje pochopnie, ale ma to
gdzieś. Kit widział, jak Sophie podchodzi do tego człowieka i kręci głową. Wyglądała
tak, jakby go o coś prosiła.
Kit zacisnął pięści, bo nagle ujrzał w oddali, że Sophie zarzuca nieznajomemu ręce
na szyjÄ™.
Gdy w kościele wzięła go za rękę, pomyślał, że ten gest ma znaczenie, ale najwy-
razniej był w błędzie. Przez chwilę wydawało mu się nawet, że chce od niej czegoś wię-
cej niż tylko seksu i że kiedyś, gdy Sophie załatwi już sprawę z Jasperem, może połączy
ich coś więcej niż pożądanie.
Najwyrazniej się mylił.
- Proszę, Sergio. To nie potrwa długo, dwie godziny, może trzy. Niech tylko skoń-
czy siÄ™ ten pogrzeb.
R
L
T
Sergio z niecierpliwością wyplątał się z jej uścisku.
- Trzy godziny - warknął. - Mówisz, jakby to było pięć minut. A dla mnie każda
godzina to miesiąc. Czekałem ponad tydzień, a teraz spędziłem pół dnia w głupim pocią-
gu. PotrzebujÄ™ go, Sophie, a on mnie.
- Wiem, wiem - uspokajała go, wpatrując się w rzedniejący tłum żałobników pod
kościołem i modląc się o cierpliwość.
Nie mogła przestać się zastanawiać, co miał na myśli Kit, kiedy mówił, że powinni
porozmawiać. I dlaczego cholerny Sergio wybrał sobie akurat ten moment na to melo-
dramatyczne pojawienie się na uroczystości?
- Wcale nie wiesz - jęknął histerycznie. - Nikt nie wie.
- Wiem, że Jasper rozpacza bez ciebie - oświadczyła przesadnie spokojnym tonem,
jakim mówi się do lamentującego dziecka. - Wiem, że tęskni za tobą w każdej sekundzie,
ale wiem również, że w tej chwili potrzebuje go matka, a on musi zakończyć etap, zanim
będzie mógł naprawdę być z tobą.
To był strzał w dziesiątkę. Zakończenie etapu" należało do pojęć z dziedziny po-
ppsychologii, na które Sergio zawsze się łapał.
- Tak myślisz?
- Mhm. - Sophie wyczuła, że zwycięstwo ma w kieszeni. Wyjęła butelkę wódki z
jego ręki i zaczęła prowadzić go w kierunku, z którego właśnie przybył. - Myślę też, że
jesteś zmęczony. Miałeś okropny tydzień, a dodatkowo wyczerpała cię podróż. Niedale-
ko stąd jest pub z pokojami do wynajęcia. Może sprawdzimy, czy znajdzie się coś wol-
nego, a ja powiem Jasperowi, żeby jak najszybciej do ciebie dołączył. Na razie tak będzie
lepiej, niż gdybyś zatrzymał się w zamku. No chodz, pomogę ci się tam rozgościć - doda-
Å‚a stanowczo. - A potem znajdÄ™ Jaspera i powiem mu, gdzie jesteÅ›.
Sergio wziął ją pod rękę i mocno ścisnął.
- Dziękuję, Sophie. Zrobię, co każesz - powiedział. - Ufam ci.
Korytarz wypełniali ubrani na czarno ludzie, z których większość zaledwie tydzień
wcześniej brała udział w przyjęciu urodzinowym Ralpha. Kit desperacko pragnął się na-
R
L
T
pić, ale co chwila ktoś mu składał kondolencje i jednym tchem gratulował medalu. Od-
powiadał machinalnie, przez cały czas szukając wzrokiem Sophie.
- Ojciec musiał być z ciebie bardzo dumny - powiedziała starszawa kuzynka Ral-
pha w jeszcze starszym futrzanym płaszczu.
Przez chwilę nie miał pojęcia, co odpowiedzieć.
- Gdy otrzymałeś odznaczenie - dodała dla jasności.
Kit nawet nie zadał sobie trudu, aby wyjaśnić, dlaczego nie powiedział ojcu o me-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]