pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 01 Pamiętnik Księżniczki
- Glen Cook Black Company 01 Black Company
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- Macomber Debbie Blossom Street 01 Sklep na Blossom Street
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- botus.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zgoda.
Dzięki. Będę na zewnątrz... W tym momencie zadzwonił wiszący na ścianie telefon.
Ranczo Lonerganów powiedziała Maggie do mikrofonu. Cześć, Susan. Co... Och!
Dobrze. Powiem mu. Tak zerknęła na Sama z ukosa jest tu obok mnie. Powiedz Katie,
żeby się nie martwiła.
Kiedy rozłączyła się, Sam spytał:
Co się stało?
To była Susan Bateman. Ich suka zaczęła rodzić i Katie przeraziła się, że stało się jej
coś złego. Prosiła, żebyś przyjechał pomóc.
Ja? Sam parsknął śmiechem. Katie wie przecież, że jestem lekarzem ludzi, prawda?
Tak odparła Maggie. Ale ona jest małą dziewczynką, która kocha swojego psa. Jest
przerażona. A tobie ufa.
Ufa.
Cóż za brzemię. Szczególnie dla człowieka, który nieustannie starał się trzymać z dala od
ludzi i ich oczekiwań.
Maggie wyczuła jego obawę i zachciało jej się płakać. Odkąd odkrył, że była w ciąży,
dość się już napłakała.
To nie powinno być takie bolesne i trudne, pomyślała.
Kocha, jest w ciąży... Powinna być szczęśliwa. Radować się i świętować.
A tymczasem była w rozpaczy, gdyż traciła mężczyznę, który nie mógł... bądz nie potrafił
dostrzec stojącego przed nim szczęścia.
Powiedziałeś, że chciałbyś mi pomóc powiedziała cicho. Zajrzała mu w oczy.
Zobaczyła w nich strach. Jeśli mówiłeś szczerze, pojedz pomóc Katie.
Zacisnął szczęki. Jakby przeżuwał gorzkie słowa. W końcu kiwnął głową.
Zgoda powiedział. Wrócę tu pózniej. Wyszedł. Maggie oparła się o stół. Marzyła,
żeby wszystko mogło się zmienić. %7łeby Sam potrafił zauważyć, że byli sobie przeznaczeni.
Wszyscy troje.
Suka, jasnożółty golden retriever o imieniu Księżniczka, nie była zainteresowana
jakąkolwiek pomocą. Spojrzała na Sama, jakby chciała mu powiedzieć, że doskonale da sobie
radę, byle tylko jej nie przeszkadzać.
I tak się stało. Z Katie u boku Sam przyglądał się, jak na świat przychodziły kolejne
szczenięta.
Czy to boli? spytała Katie.
Troszeczkę powiedział Sam. I wskazując leżącą na materacu sukę, dodał prędko:
Ale Księżniczce to nie przeszkadza, widzisz?
Tak. Katie usiadła mu na kolanach. Popatrz, jeszcze jeden!
Urodziło się szóste szczenię. A po kilku minutach jeszcze siódme i ósme. Wkrótce
wszystkie maleństwa były wyczyszczone i umyte. A Księżniczka zmęczona usnęła.
Mamusiu, już są wszystkie! zawołała Katie. Susan Bateman wetknęła głowę w drzwi i
uśmiechnęła się do Sama.
Dziękuję, że pan przyjechał. Ona była taka przerażona.
Możesz dostać szczeniaka, jeśli chcesz powiedziała Katie. Jeremiasz chciał jednego,
a ty możesz dostać drugiego.
Och, kochanie rzuciła Susan i posłała Samowi przepraszający uśmiech. Doktor Sam
nie zostanie tutaj. On nie ma domu, gdzie mógłby trzymać pieska.
Sam zmarszczył się. Nie podobało mu się to wytłumaczenie, ale co miał powiedzieć?
Wszak miała rację.
Nie masz domu?
Nie...
On jest bardzo zajęty wtrąciła Susan. Pracuje po całym świecie.
Przecież nie musisz powiedziała Katie i poklepała go po ręce. Możesz zostać tutaj i
mieć pieska i dom, i mnie do zabawy, i...
Katie... Głos jej mamy pełen był zmęczenia, ale i rozbawienia. Idz na górę i umyj
ręce przed jedzeniem.
Dooobrzeeee... Wyraznie zdegustowana Katie posłuchała.
Kiedy wyszła, Susan wzruszyła ramionami i powiedziała:
Dziękuję, że pan przyjechał. To było dla Katie bardzo ważne.
Nie ma za co odparł. Wstał i otarł dłoń o dłoń. Cieszę się, że mogłem pomóc.
Nie uwierzyła, ale i tak się uśmiechnęła.
Niektórzy mówią, że ją rozpieszczam. Ale tak trudno się powstrzymać.
Ona jest jedynaczkÄ…?
Właściwie nie odpowiedziała cicho. Mieliśmy dwoje dzieci. Ale nasz syn Jacob
umarł dwa lata temu.
Jej cichy głos, proste słowa, wstrząsnęły Samem.
Nie wiem, co powiedzieć.
Wszystko w porządku. Nie musi pan nic mówić. Proszę za mną, coś panu pokażę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]