pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Forgotten Realms Return Of The Archwizards 04 Realms of Shadow
- Amber Carlton [Menage Amour 123 Tasty Treats 04] Three in Paradise (pdf)
- Aubrey Ross [Undercover Embassy 04] Codename Summer [EC Aeon] (pdf)
- Desiree Holt & Allie Standifer [Turn Up the Heat 04] Steamed (pdf)
- Hohlbein, Wolfgang Die Saga Von Garth Und Torian 04 Die Strasse Der Ungeheuer
- Feasey Steve Wilkołak 04 Igrzyska demonów Całość
- Anonim Ekstaza 04 Odwieczny urok grzechu
- Follett Ken 04 Papierowe pieniądze [1977]
- Mortimer Carole 04 W atmosferze skandalu
- Draka 04 Drakon, S. M. Stirling
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To się połóż tak.
Boromir westchnÄ…Å‚ i wsunÄ…Å‚ siÄ™ pod koc.
- Pod jednym warunkiem - oświadczył.
Aragorn uniósł brew.
- Zrób coś z tym ptaszydłem, błagam. Przegoń go, zaknebluj albo zastrzel.
Cokolwiek.
Aragorn pokręcił głową, oddał mu puchar i podszedł do okna.
- Zamknąć dziób! Rozkaz Namiestnika! - oświadczył wychylając się. - Poszedł!
machnął ręką i ćwierkanie ustało.
- Obawiam się, że on zaraz wróci - zauważył Faramir. - Proponuję postawić tu straż
z zadaniem odpędzania dywersanta.
- Widzę, że gorączka wyostrzyła ci dowcip - oznajmił Boromir ponuro.
- Niczym brzytwa, bracie, niczym brzytwa.
- Ile ja po tym będę spał?- Boromir z powątpiewaniem zamieszał zawartością
pucharu.
- Tyle, ile twój organizm potrzebuje - wyjaśnił Aragorn. - To nie jest żaden narkotyk,
tylko Å‚agodny wywar wspomagajÄ…cy sen.
- Ja nie chcę spać, wiesz dlaczego - Boromir ściszył głos, rzucając Aragornowi
spojrzenie, w którym Faramir, ku swemu zdumieniu, dojrzał coś na kształt paniki. - A
co jeśli mi się przyśni...-
- Bracie - Aragorn przysiadł na jego łóżku i spojrzał mu w oczy. - Ufasz mi?
Boromir przez chwilę patrzył na niego, a potem odetchnął głębiej.
- Tak. Przecież wiesz, że tak.
- Więc możesz spać spokojnie. Nic ci się nie będzie śniło. Wypij to.
Boromir uniósł się na łokciu i napił się posłusznie, a potem oddał puste naczynie
Aragornowi.
- Ułóż się wygodnie i zamknij oczy - Strażnik odstawił pucharek na podłogę, a
kiedy Boromir umościł się na lewym boku, ujął go za rękę, a drugą dłoń położył mu na
czole. Faramir obserwował ich niemal na wstrzymanym oddechu. Miał wrażenie, że
spod palców Aragorna przebłyskuje światło, ale to było chyba złudzenie, wywołane
plamą słońca padającą na łóżko.
No właśnie, słońce. Faramir, zerknął na okno. Zwiatło padało akurat na łóżko
Boromira. Gdyby mu się udało zasunąć trochę tę kotarę...
Ostrożnie przesunął się w lewo, spuszczając nogi na podłogę i wyciągnął rękę.
- Co robisz, Faramirze?- dobiegł go cichy głos Aragorna.
- Usiłuję zasłonić okno - odparł szeptem.
- Nie trzeba - Aragorn uśmiechnął się i zdjął dłoń z czoła Boromira. - Już śpi.
Faramir zerknął z niedowierzaniem - rzeczywiście wyglądało na to, że jego brat
zasnął. Aragorn przesunął nogą leżące na podłodze buty i pas głębiej pod łóżko, a
potem wstał i starannie okrył śpiącego kocem.
- Nic złego nie powinno mu się przyśnić - powiedział przyciszonym głosem. -
Gdyby jednak tak się zdarzyło, od razu go obudz. Ale tak, jak mówię, to mało
prawdopodobne.
- Dziękuję ci, panie - Faramir spojrzał na niego z oddaniem. - I daruj mi moją
śmiałość, ale czy mogę cię o coś prosić?
- Tak?
- Słyszałem, że Boromir wybiera się wraz z tobą do Mordoru. On nie musi o tym
wiedzieć, ale czy mógłbyś.... czy zechciałbyś wziąć go pod swoją opiekę?
Lord Aragorn uśmiechnął się ciepło i położył mu rękę na ramieniu, zaciskając palce.
- ObiecujÄ™.
Wróbel, ze znakomitym wyczuciem czasu, powrócił chwilę po tym, jak za lordem
Aragornem zamknęły się drzwi.
Faramirowi zdało się, że jego brat drgnął, kiedy ćwierkanie rozległo się znowu tuż
za oknem. Wstał więc powoli i przytrzymując się najpierw wezgłowia, a potem
parapetu zdrową ręką, wychylił się i przegonił hałaśliwego gościa.
Kiedy tylko przemógł zawroty głowy, powolutku ułożył się z powrotem, zdyszany i
mokry nawet po tak nieznacznym wysiłku. Przez chwilę odpoczywał z zamkniętymi
oczami, a potem sięgnął po księgę i położył ją sobie na kolanach. Nie otworzył jej
jednak. Jego wzrok pobiegł ku bratu i przez dłuższy czas Faramir po prostu patrzył na
śpiącego, opierając wygodnie głowę na podwyższonej poduszce.
Wiosenny, ciepły wiatr poruszał kotarami. Zza okna dobiegały stłumione uderzenia
młotków, strzępki rozmów życie w Mieście toczyło się pełną parą. Co więcej, co
chwila rozbrzmiewało coś, czego już od dawna nie słychać było w Minas Tirith
śmiechy i piosenki. Nawet teraz, wraz z wiatrem dolatywał młody kobiecy głos
podśpiewujący gdzieś w dali skoczną balladę. Faramir usiłował wyłowić poszczególne
słowa, ale nie zdołał.
Uśmiechnął się z rozrzewnieniem. Czuł się tak, jakby znalazł się w innym świecie.
Wciąż nie mógł uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę że wróg został odparty,
że jego brat, cały i zdrowy, śpi sobie obok niego. Zbyt świeże były w jego pamięci
obrazy bitwy. Kiedy przymykał oczy widział wykrzywione twarze, krew, błysk mieczy
i konie pokryte pianą: słyszał krzyki umierających i przeszywające wrzaski Upiorów.
Wciąż miał poczucie, że przecież nie może tak leżeć bezczynnie, musi pędzić, działać,
walczyć. Ostatnie tygodnie spędził bez chwili wytchnienia, nieustannie podróżując
między Ithilien, Minas Tirith i Osgiliath. Nie potrafił już nawet powiedzieć, gdzie i
kiedy był, wydarzenia zlały mu się we wspomnieniach w jeden wielki, przytłaczający
wir. Chaos, nad którym nie potrafił zapanować.
Westchnął i spojrzał na księgę, przesuwając palcami po starej, spękanej skórze
okładki.
Tom drugi Kronik Hurina.
Jak jego brat zdołał wypożyczyć taki skarb z biblioteki?
- No, nie& - jęknął nagle, wznosząc oczy ku niebu, gdy przenikliwy, znajomy ćwierk
przeszył komnatę niczym dzwięk dokuczliwego dzwonka.
Spojrzał w bok, ale Boromir spał twardo, nie poruszył się i nie wyglądało na to, że
wróbel mu przeszkadza. Dał więc sobie spokój ze wstawaniem, w nadziei, że ptasi
dyżur wkrótce się skończy. Było już po południu, a im bliżej zachodu słońca tym więcej
ptaków cichło.
Ledwo zdążył przeczytać dwie linijki, a przerwało mu pukanie do drzwi.
- Proszę - rzekł przyciszonym głosem, a kiedy tylko służąca uchyliła drzwi
przyłożył palec do ust na znak, żeby zachować ciszę. Dziewczyna skinęła głową i
ostrożnie na palcach podeszła z tacą do stołu.
- Obiad, mój panie - szepnęła.
Faramir odłożył książkę, robiąc miejsce na tacę.
- A co z porcją pana Boromira?- zapytała, zerkając na śpiącego.
- ZanieÅ› z powrotem do kuchni. Jak siÄ™ obudzi, to podgrzejecie. Aha, zostaw drzwi
uchylone, i przekaż pozostałym, żeby nikt nie pukał. Jeśli ktoś będzie miał do mnie
sprawę, niech po prostu zajrzy i da mi znak. Namiestnik musi się wyspać.
Dziewczyna wycofała się cicho, a Faramir starając się nie brzękać miskami zabrał się
do jedzenia.
Jeden tom i dwa rozdziały Kronik pózniej, Boromir spał nadal. Słońce zaczęło chylić
się ku zachodowi, wróbel opuścił swój posterunek, a namiestnik Gondoru jak padł, tak
leżał na lewym boku, zakopany pod kocem.
Przez komnatę przewinęło się w międzyczasie wielu gości. Najpierw sam lord
Brandir przyszedł zmienić opatrunek na ramieniu Faramira. Potem wpadł na chwilę
Imrahil, by zameldować, że Domy Umarłych zostały uporządkowane, a Koń, jak się
okazało, zadbała o siebie sama i w nocy zjadła większą część żywopłotu okalającego
północne wejście do Ogrodów. Ponoć tylko wieść o tym, czyja to klacz, powstrzymała
ogrodnika przed mordem. Następnie na chwilę zajrzał Aragorn, by sprawdzić jak się
miewają jego podopieczni. Był też Mysza. Przez ostatnią godzinę zdążył już zajrzeć
trzykrotnie. Na swe usilne błagania został zwolniony z Domów Uzdrowień i nie mógł
się doczekać, aż jego pan się obudzi. Doniósł też, że kucharki szykują placki z jabłkami
na cześć Boromira.
Faramir zaczynał mieć już trochę dość tych odwiedzin, zwłaszcza, że za każdym
razem bał się, iż obudzą mu brata. Kiedy więc znowu rozległo się delikatne pukanie,
syknął z irytacją i podniósł wzrok, zamierzając przytemperować nieco jak sądził
niecierpliwość Myszy. Ale nie był to uszaty giermek Boromira.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]