pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Forgotten Realms Return Of The Archwizards 04 Realms of Shadow
- Amber Carlton [Menage Amour 123 Tasty Treats 04] Three in Paradise (pdf)
- Aubrey Ross [Undercover Embassy 04] Codename Summer [EC Aeon] (pdf)
- Desiree Holt & Allie Standifer [Turn Up the Heat 04] Steamed (pdf)
- Hohlbein, Wolfgang Die Saga Von Garth Und Torian 04 Die Strasse Der Ungeheuer
- Chmiel Katarzyna Karina Syn Gondoru 04 Minas Tirith
- Feasey Steve Wilkołak 04 Igrzyska demonów Całość
- Anonim Ekstaza 04 Odwieczny urok grzechu
- Mortimer Carole 04 W atmosferze skandalu
- Draka 04 Drakon, S. M. Stirling
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przemalować pijacką burdę na wojnę gangów, ale zatajanie ważnych faktów, zwłaszcza
dotyczących polityków, to już nie zabawa.
Jeżeli reporter nie może ujawnić prawdy, to kto, do cholery, ma to zrobić?
Zwinął gazetę i podszedł do biurka Artura Cole'a, który odkładał właśnie słuchawkę
telefonu.
Kevin podsunÄ…Å‚ mu gazetÄ™ pod nos.
- Co to jest, Arturze? Szantażowany polityk chce popełnić samobójstwo, a Evening
Post pisze, że to przypadkowe przedawkowanie leku.
Cole nawet na niego nie spojrzał.
- Barney! - zawołał. - Chodz na chwilę!
- Co się dzieje, Arturze? - spytał Kevin.
- Och, odpierdol siÄ™, Kevin - warknÄ…Å‚ Cole.
Kevin popatrzył na niego w osłupieniu.
Cole zwrócił się do reportera Barneya:
- Zadzwoń do policji w Essex i dowiedz się, czy alarmowano ich w związku z
poszukiwaną ciężarówką?
Kevin odwrócił się oniemiały. Oczekiwał dyskusji, argumentów, nawet kłótni, ale nie
tak obojętnej odprawy. Usiadł znów na końcu sali, tyłem do działu wiadomości, i wlepił
niewidzące spojrzenie w gazetę. Czy to właśnie mieli na myśli prowincjonalni zagorzalcy
ostrzegając go przed Fleet Street? Czy to mieli na myśli lewicujący pomyleńcy w college'u
mówiąc, że prasa jest skurwiona?
Nie chodzi o to, że jestem jakimś wszawym idealistą - pomyślał. - Jestem gotów
bronić naszej chorobliwej ciekawości i naszej pogoni za sensacją i wiem doskonale, że ludzie
mają taką prasę, na jaką zasługują. Ale nie jestem totalnym cynikiem, jeszcze nie, na litość
boską! Wierzę, że naszym zadaniem jest wykrywać i drukować prawdę.
Zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście pragnie być dziennikarzem. Najczęściej to
nudna robota. Niekiedy bywało ciekawiej, jeśli coś się powiodło, jeśli udało się spreparować
dobry tekst i podpisać go własnym nazwiskiem albo kiedy wystrzeliło coś nadzwyczajnego i
kilku reporterów dopadało telefonów, aby ubiec konkurencję i stoczyć wyścig między sobą -
coś takiego działo się teraz z napadem na furgonetkę bankową, ale Kevin nie brał w tym
udziału. Przeważnie jednak było to tylko czekanie - czekanie na detektywów, aż wyjdą z
komisariatów, czekanie na przysięgłych, by ogłosili swój werdykt, czekanie na przybycie
sławnych osobistości, zwykłe czekanie na temat.
Kevin sądził, że praca na Flett Street będzie inna niż w prowincjonalnej
popołudniówce środkowych hrabstw, w której pisywał po skończeniu uniwersytetu. Jako
stażysta musiał się zadowalać wywiadami z tępymi, nadętymi rajcami miejskimi,
publikowaniem przesadnych skarg lokatorów czynszówek i pisaniem historyjek o występach
amatorskich teatrzyków, zaginionych psach i pladze wandali. Od czasu do czasu robił rzeczy,
z których był dumny: napisał serię artykułów o imigrantach miejskich, kontrowersyjny tekst o
marnotrawstwie pieniędzy przez ludzi z Ratusza, sprawozdanie z długiego i powikłanego
wywiadu z planistami. Wyobrażał sobie w swojej naiwności, że kiedy przeniesie się na Fleet
Street, będzie publikował ważne teksty na skalę krajową, przestanie zajmować się
błahostkami. Tymczasem okazało się, że wszystkie poważne dziedziny - polityka,
gospodarka, przemysł, kultura - były opanowane przez specjalistów i że na te specjalistyczne
tematy czekało w kolejce wielu bystrych utalentowanych młodych ludzi, takich jak Kevin
Hart.
Musiał czymś zabłysnąć, dzięki czemu jego zwierzchnicy mogliby go zauważyć i
powiedzieć: ten młody Hart jest dobry... czy wykorzystujemy go należycie? Wystarczyłby
jeden dobry numer: jakieś rewelacyjne zdarzenie, wywiad, błyskotliwy pomysł.
Zdawało mu się, że na coś takiego wpadł dzisiaj, ale był w błędzie. Teraz zastanawiał
siÄ™, czy jeszcze kiedykolwiek nadarzy mu siÄ™ taka okazja.
Podniósł się i poszedł do toalety. Co jeszcze mógłbym robić? - zastanawiał się. -
Zawsze mogę się przenieść do komputerów, do ogłoszeń, reklamy albo do kolportażu. Ale
wolałbym opuścić dziennikarstwo na fali sukcesu, a nie porażki.
Mył właśnie ręce, gdy wszedł Artur Cole. Ku zdumieniu Kevina powiedział:
- Przykro mi, Kevin, wiesz, jak to bywa czasami w dziale wiadomości.
Kevin ściągnął w dół ręcznik na rolce; nie wiedział, jak zareagować.
Cole podszedł do umywalki i spytał:
- Jesteś obrażony!
- Nie jestem - odparł Kevin. - Nie mam ci za złe tego przekleństwa. Możesz mnie
wyzywać od najgorszych skurwieli, nie dbam o to. - Zawahał się. Nie to chciał powiedzieć.
Spojrzał na chwilę w lustro, po czym zaryzykował: - Ale kiedy drukuje się mój tekst odarty z
połowy faktów, zaczynam sobie zadawać pytanie, czy nie powinienem się przerzucić na
programowanie komputerów.
Cole napełnił umywalkę zimną wodą i ochlapał sobie twarz, po czym wymacał
ręcznik i wytarł się do sucha.
- Powinieneś to sam rozumieć, ale powiem ci - zaczął. - Daliśmy do druku to, co
wiemy, nic poza tym. Wiemy, że Fitzpetersona znaleziono bez przytomności i odwieziono do
szpitala, i wiemy, leżała przy nim pusta fiolka, bo widziałeś to na własne oczy. Znalazłeś się
we właściwym czasie na właściwym miejscu, a jest to, mówiąc nawiasem, ważna umiejętność
reportera. I co jeszcze wiemy? Wiemy, że dostaliśmy anonimowy cynk, że facet spędził noc z
kurwą i że ktoś, podający się za Fitzpetersona, zawiadomił nas telefonicznie, że jest
szantażowany przez Laskiego i Coxa. Otóż, jeśli ogłosimy te dwa fakty, dajemy do
zrozumienia, że mają one związek z zażyciem pigułek, inaczej mówiąc, że był szantażowany
z powodu tej kurwy i dlatego połknął tabletki.
- Ale jest to tak oczywisty wniosek, że przemilczając go oszukujemy czytelników -
powiedział Kevin.
- A jeżeli telefony były lipne, pigułki na niestrawność, a gość miał zapaść
cukrzycową? I jeśli zrujnujemy mu karierę?
- To nieprawdopodobne!
- Zgadzam się! Kevin jestem w dziewięćdziesięciu procentach pewny, że twoja wersja
jest prawdziwa. Ale nie wolno nam drukować podejrzeń. A teraz wracajmy do pracy!
Kevin wrócił za Arturem do redakcji. Czuł się jak bohaterka filmu wygłaszająca
kwestię: jestem tak speszona, że doprawdy nie mam pojęcia, jak postąpić. Skłonny był uznać,
że Artur ma rację, ale czuł także, że coś tu nie jest tak, jak być powinno.
Na biurku, przy którym nikogo nie było, zadzwonił telefon i Kevin podniósł
słuchawkę.
- Tu wiadomości - oznajmił.
- Jest pan reporterem? - odezwał się kobiecy głos.
- Tak, proszę pani. Nazywam się Kevin Hart. Czym mogę służyć?
- Mój mąż został postrzelony i domagam się sprawiedliwości.
Kevin westchnął. Strzelanina domowa znaczyła, że sprawa pójdzie do sądu, ale dla
gazety to niewielki pożytek. Domyślał się, że kobieta powie mu, kto strzelał do męża, i będzie
się domagała, żeby to wydrukować. Ale to przysięgli, a nie gazety, rozstrzygają, kto do kogo
strzelał.
- Pani nazwisko, proszÄ™?
- Doreen Johnson, Yew Street pięć wschodnia strona. Mój Willie dostał postrzał przy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]