pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Informatyka, klasa 1 3, System edytor... ćwiczenia, częÂść 1, Mikom
- Mortimer Carole Sycylijski hrabia
- Amber Carlton [Menage Amour 123 Tasty Treats 04] Three in Paradise (pdf)
- Harte Kelly Masz nowć… wiadomośÂ›ć‡ (Jeden faśÂ‚szywy krok)(1)
- 12 Wrzosy (Ksi晜źna)
- Brian Stableford Hooded Swan 6 Swan Song
- Hawkins Karen _ wyznania śÂ‚otra
- Melissa_Panarello_ _Sto_pocić…gnić™ć‡_szczotkć…_przed_snem
- 000.Rodziewiczówna Maria BśÂ‚ć™kitni
- Bolivar, Simon Bolivar
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeśli mszyce nie rozmnożyły się zbyt szybko, można będzie jeszcze
uratować rośliny. Gdyby było inaczej, trzeba będzie wymienić krotony.
W holu Sue stwierdziła z zadowoleniem, że Leonard dobrze wykonał swą
pracę. Begonie tworzyły przyjemną dla oka barwną plamę.
Przeszła przez biuro do windy. Mike i Lisa byli tak zagłębieni w pracy, że
nie było czasu na dłuższą rozmowę.
66
Wjechała na górę. Poranne słońce rozświetlało wielki salon. Sue rozejrzała
się dokoła z rozpaczą. Wszędzie widziała Stevena. Steven na sofie, Steven przy
barze, Steven na tarasie.
Zamknęła oczy. Może szkoda, że nie poszłam z nim do łóżka, pomyślała z
żalem. Może mogłabym później szybciej o nim zapomnieć.
Przez kuchnię przeszła do holu z basenem. Dokładnie zbadała liście
krotonów i z ulgą stwierdziła, że nie zostały jeszcze zaatakowane przez
mszyce, co więcej, rośliny pięknie się rozwinęły.
Woda w basenie wyglądała tak zachęcająco, że Sue prawie bez
zastanowienia rozebrała się do naga i wskoczyła do wody.
Tylko kilka minut, powiedziała sobie, przewróciła się na plecy i zamknęła
oczy. Czuła promienie słońca na swym nagim ciele, było jej dobrze i lekko.
Nie usłyszała dźwięku otwieranych drzwi. Dopiero głęboki głos kazał jej
wrócić do rzeczywistości. - Mój Boże, ależ ty jesteś piękna. - Na brzegu basenu
stał Steven i patrzył na nią z zachwytem.
Przestraszona Sue przycisnęła się do ściany basenu. - Co ty tu robisz? -
spytała zdyszana.
- O to samo chciałem ciebie zapytać - roześmiał się Steven. - Ale najpierw ci
odpowiem. Wyjazd do San Diego przesunęliśmy na jutro. A teraz ty.
- Musiałam zobaczyć, czy na krotonach nie ma mszyc, bo nasze szklarniowe
krotony zostały przez nie zaatakowane. Myślałam, że jestem sama. Ja... - Sue
urwała i rzuciła nerwowe spojrzenie na swoje rzeczy. Leżały chyba kilometr od
niej. Nawet gdyby do nich dopłynęła, to i tak musiałaby naga wyjść z basenu. -
Byłabym ci wdzięczna, gdybyś zostawił mnie samą na chwilę. Chciałabym się
ubrać.
Steven uniósł brwi w górę, ale nie miał zamiaru odejść i co gorsza w ogóle
nie spuszczał z niej wzroku.
- Idźże wreszcie! - krzyknęła rozgniewana nie nażarty.
- Za dużo ode mnie żądasz, Susie - zauważył Steven spokojnie nie ruszając
się z miejsca. - Czy długo jeszcze będziesz pływać? Jeśli tak, to zaraz do ciebie
dołączę.
- Nie! - przeraziła się Sue.
Steven westchnął. - Szkoda. Mogłoby być przyjemnie. Ale na pewno
przydałby ci się ręcznik. -. Nie!
- Znowu nie? Na mokre ciało chcesz założyć suche rzeczy?
- Nie.
- Właśnie tak myślałem. - Odwrócił się i wyszedł.
67
Muszę się ubrać, zanim wróci, pomyślała Sue. No to co, że zamoczę rzeczy?
Wsiądę szybko do samochodu i pojadę do domu, żeby się przebrać. Popłynęła
na drugi koniec basenu tam, gdzie leżała jej odzież. Nie zdążyła jednak wyjść
na brzeg, bo Steven już pojawił się w drzwiach z ogromnym prześcieradłem
przewieszonym przez ramię. Poszedł do Sue, rozpostarł prześcieradło i
powiedział: - No, mała rusałko, wychodź już. A jeśli znowu powiesz „nie", to
natychmiast wskakuję do basenu!
Sue otworzyła usta i zaraz zamknęła je z powrotem. Wiedziała, że nie są to
czcze pogróżki. Powoli wyszła po drabince na górę i pozwoliła, żeby Steven
otulił ją prześcieradłem.
Na chwilę oboje wstrzymali oddech. Potem Steven zaczął wycierać ją
ostrożnie. Sue przeszył dreszcz podniecenia.
- Jesteś naprawdę piękna - szepnął jej Steven do ucha. - Jesteś najpiękniejszą
kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem i nie uwierzysz, jakie to cudowne
uczucie móc trzymać cię w ramionach.
Sue zadrżała. Wiedziała, że do tego dojdzie, gdy pozwoli Stevenowi, żeby ją
wytarł. A może podświadomie właśnie tego pragnęła?
Spojrzenia ich spotkały się. - Steven... ja... Sue jąkała się, nie mogąc
powiedzieć nic sensownego. Pragnęła Stevena, ale bała się powiedzieć mu o
tym.
- Susie, nie zrobię niczego, co by ci się nie podobało. Powiedz, że nie chcesz
i może sama uwierzysz w to kłamstwo, bo ja wiem, że jest inaczej.
Steven puścił prześcieradło na podłogę. Dłonie trzymał o centymetr od ciała
Sue. Chciał pokazać, że nie dotknie jej wbrew jej woli. Tylko jego oczy
zdradzały ogromne pożądanie.
Czy to samo widzi w moich oczach? - pomyślała Sue. To dlatego taki jest
pewny, że mu nie odmówię!
Złożyła głowę na jego ramieniu, odpędzając od siebie głos zdrowego
rozsądku. Dała się ponieść uczuciom, po raz pierwszy od bardzo, bardzo
dawna.
Steven objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. Dotyk jego palców wprost
parzył. Przytulił swój policzek do policzka Sue i pogładził ją delikatnie po
udzie.
Sue zadrżała i p
zytuliła się mocniej do niego. Wyczuła wyraźnie jego
podniecenie. Jęknęła cicho, gdy Steven wędrował dłońmi po jej nagim ciele.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]