pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Morey Trish Światowe Życie Extra 324 Ślub księżniczki
- (53) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Gocki książę
- Haasler Robert A. 6. Życie seksualne księży
- Kate Brian Księżniczka i żebraczka
- Cartland Barbara Dumna księżniczka
- Oakley Natasha Narzeczona dla księcia
- James Lee Burke Robicheaux 12 Jolie_Blon's_Bounce
- 12. Saer, Juan JosĂŠ1982 El entenado
- Lois McMaster Bujold 12 Komarr
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 01 Pamiętnik Księżniczki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Claire cofnęła się o krok. Siła uczuć Trevolyana przerażała ją. Rozumiała, że przyszedł
czas prawdy.
Pytasz mnie o miłość. Skąd mam wiedzieć, czy cię kocham? Przecież wcale cię nie
znam. Zamykasz się przede mną. Więcej wiem o kapitanie Bakerze niż o Trevelyanie. Gdzie
się urodziłeś? Jak jesteś spokrewniony z Harrym? Dlaczego wieśniacy okazują ci tyle
szacunku? Nigdy nie wiem, co myślisz, co czujesz. Twierdzisz, że mnie kochasz. Jak długo?
Dni? Tygodnie?
Widziała, że nie zamierza jej odpowiedzieć.
Mam sama podjąć decyzję. Mam zdecydować, że chcesz, abym z tobą wyjechała,
spędziła z tobą całe tycie? Skąd mam znać twoje oczekiwania? Nie powiedziałeś mi, że mnie
chcesz. Nie powiedziałeś mi niczego. Niczego! Gdybym nie była taka ciekawska, jak jestem,
nie wiedziałabym nawet, że jesteś kapitanem Bakerem. Nie sądzę, byś chciał mi to
powiedzieć.
Wreszcie się odezwał, ale jego głos nie złagodniał ani trochę.
Czy słowa znaczą dla ciebie tak wiele? Jeśli chcesz słów, to mogę ci je dać. Kocham
cię. Kocham cię tak, jak nigdy nie kochałem innej kobiety. Może nawet kocham cię prawie od
chwili, gdy się poznaliśmy. Chciałbym, żebyś ze mną wyjechała. Zaraz. Dziś wieczorem.
Wyjechała stąd, nie oglądając się za siebie. Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Z pewnością
będę najgorszym z możliwych mężów. Będę cię latami zostawiał samą i uganiał się po całym
świecie. Nie wspomnę już o moich zmiennych nastrojach. Jestem samolubnym bękartem i z
pewnością nieraz będziesz przeze mnie płakała. Nie wiem, co mam powiedzieć na temat
innych kobiet. Myślę, że monogamia będzie dla mnie trudna, jeśli nie niemożliwa, ale mogę
spróbować.
Claire wiedziała, że jeśli ma choć trochę rozumu, powinna zarzucić Trevelyanowi
ramiona na szyję i odjechać z nim jak najszybciej. Chciała zrobić tak, jak powiedział. Opuścić
to miejsce, nie oglądając się na MacArranów, nie oglądając się na swe dotychczasowe życie.
Ile kobiet miało takie szczęście, by rozkochać w sobie mężczyznę, który mógłby równać się
ze sławnym na całym świecie kapitanem Frankiem Bakerem?
Ale gdyby tak postąpiła, oznaczałoby to odwrócenie się plecami do swojej rodziny.
Wiedziała, że Trevelyan gardzi jej rodzicami, uważa ich za bezużytecznych próżniaków, dla
niej jednak byli to najbliżsi ludzie. Być może Trevelyan potrafił myśleć tylko o sobie, ale czy
ją mogłoby to zadowolić? Czy mogłaby na przykład odjechać ze świadomością, że skazuje
swoją siostrę na życie w ubóstwie?
Trevelyan, nie spuszczając jej z oka, zaczął się oddalać.
Poczekaj! zawołała. Podbiegła i stanęła przed nim. Nie wiem& Nie wiem, co mam
robić. Chcę z tobą wyjechać, ale&
Gdyby chciała pani wyjechać, to by pani wyjechała. Jego twarz nagle złagodniała.
Uśmiechnął się do niej. Młody książę pewnie na panią czeka. Lepiej niech pani do niego
idzie.
Cofnęła się o krok.
Czy to nie ma dla ciebie znaczenia, że pójdę do Harry ego?
Nie zamierzam żyć za nikogo innego. Jeśli pani się zdecyduje, będę tutaj jeszcze
przez& Spojrzał w stronę domu. Jeszcze przez kilka dni. Dobranoc, panno Willoughby.
22
Tej nocy Claire długo wypłakiwała oczy, a głęboko zasnęła dopiero nad ranem. Była
pozostawiona samej sobie, panna Rogers wciąż bowiem przebywała w pokojach służby
unieruchomiona gipsowym opatrunkiem, jako że nikomu nie spieszyło się powiedzieć jej, że
wcale nie złamała nogi. Nawet Bachor, który często odwiedzał Claire, tym razem się nie
pokazał.
O godzinie dziesiątej z półsnu wyrwało ją gwałtowne pukanie do drzwi. Było jej całkiem
wszystko jedno, kto przyszedł i chce się z nią zobaczyć, nie odezwała się więc i dalej leżała,
zobojętniała na wszystko. Mimo to drzwi się otworzyły. Ujrzała Harry ego z wielkim
bukietem kwiatów i dużą, skórzaną teczką.
Widok przystojnego, młodego mężczyzny ani trochę jej nie pocieszył. Nie uśmiechnęła
się do niego, nie odczuła nawet cienia radości z powodu jego wizyty, choć powinna przecież
go kochać.
Harry przyglądał jej się przez chwilę, potem złożył naręcze kwiatów w nogach łoża i
podszedł do okna rozsunąć zasłony. Claire zamrugała, oślepiona nagłym blaskiem, i usiadła
wyprostowana, nawet nie zadawszy sobie trudu owinięcia się prześcieradłem. Harry usiadł na
krześle przy łożu i popatrzył na nią. Nietrudno było zauważyć, że płakała. Wyglądała
znacznie starzej raz zazwyczaj.
Jestem ci winien przeprosiny powiedział.
Claire bagatelizująco machnęła ręką. Otworzyła usta, ale zamknęła je bez słowa, bo znów
napłynęła jej do oczu fala łez.
Harry chciał podać jej chusteczkę, lecz ta, która leżała na stole, była całkiem
przemoczona, musiał wiec podejść do komody i na chybił trafił otwierać szuflady. Wreszcie
znalazł kupkę świeżych chusteczek i wręczył kilka z nich Claire, która natychmiast głośno
wydmuchała nos.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]