pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Carole Matthews Z tobÄ lub bez ciebie
- Morgan Sarah SĹoneczna Sycylia
- Mortimer Carole Bracia St Claire 01 Szkocka rezydencja
- Mortimer Carole 04 W atmosferze skandalu
- Amber Carlton [Menage Amour 123 Tasty Treats 04] Three in Paradise (pdf)
- Jeffrey A. Carver Starstream 2 Down the Stream of Stars
- Jeff Grubb StarCraft Libertys Crusade
- Hooper Kay WśÂamywaczka
- Loving_the_Beast_Naima_Simone
- ćąĂÂukjanienko Siergiej Linia MarzećąĂ˘ÂÂź 3 Cienie snćÂśÂw (Nowela)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
teresowania z jego strony i odwrócić uwagę od siebie.
- To ich pierwsze dziecko, prawda? - ciągnęła takim tonem, jakby prowadziła
towarzyską rozmowę z koleżanką.
Wiedziała to i owo o Cesare Gambrellim. Podobnie jak Wolf, on i brat Wolfa,
Luc Gambrelli często byli opisywani na łamach gazet, które skrupulatnie odnoto-
wywały ich romanse z jedną piękną kobietą po drugiej. Przystojni Sycylijczycy byli
trzema najbardziej pożądanymi kawalerami na świecie do czasu, gdy Cesare w
ubiegłym roku poślubił śliczną Robin Igram.
Wszystko wskazywało na to, że najwyrazniej nie miał nic przeciwko klątwie
Gambrellich".
Wolf skinął głową.
- To pierwsze dziecko, które urodziła Robin, ale mają jeszcze adoptowanego
syna, Marco. - Uśmiechnął się. - Jeszcze niedawno był niemowlęciem, więc Robin
będzie miała ręce pełne roboty. Cóż, przez lata nie wierzyła, że będzie miała dzieci,
więc chyba nie jest specjalnie zasmucona, że teraz zajmuje się dwójką.
Niewątpliwie darzył ogromnym i szczerym uczuciem brata i jego żonę. Ange-
lica doszła do wniosku, że nie wyobraża sobie Wolfa w roli głowy rodziny. On
najwyrazniej podzielał jej zdanie.
- Mówisz, że przyjechałaś całkiem niedawno, tak? - zagadnął ją lekkim to-
S
R
nem.
Popatrzyła na niego zdezorientowana.
- Słucham?
- Wiem, że Stephen spędził dzień na załatwianiu wszystkich spraw, które mu-
siał zapiąć na ostatni guzik przed jutrzejszą operacją. Zastanawiałem się, jak ty
spędziłaś dzień - sprecyzował.
W innych okolicznościach Angelica mogłaby uznać, że to pytanie wynika z
czystej uprzejmości i chęci podtrzymania rozmowy, lecz w wypadku Wolfa nale-
żało spodziewać się podstępu.
- Pojechałam do Kentu, żeby spędzić kilka godzin z rodziną - odparła, powoli
dobierając słowa.
- Ach, tak... Byłaś z mamą, ojczymem i dwiema siostrami, tak? - wyliczył z
pamięci.
I co w tym złego?, zastanowiła się Angelica, wyraznie słysząc drwinę w jego
głosie.
- Przecież po operacji Stephena nie będę mogła widywać się z nimi, przy-
najmniej przez jakiś czas - wyjaśniła niepewnie.
- Fakt - przytaknął Wolf. - Spędziłem popołudnie w gabinecie radcy prawne-
go Stephena.
Zamrugała oczami na to nieoczekiwane wyznanie.
- No i?
- Jesteś teraz oficjalnie jego jedyną spadkobierczynią. Wykonawcami testa-
mentu są dwie osoby: radca prawny i ja.
- Mówiłam ci już wcześniej, że wcale tego nie chciałam - przypomniała mu
ostrym tonem.
- Bez względu na to, czego sobie życzyłaś, teraz dziedziczysz po nim cały
majątek. Czy tego chcesz, czy nie.
Czy tego chcę, czy nie, powtórzyła w myślach.
S
R
Wolf nie mógł tego jaśniej ująć. Niewątpliwie ciągle uważał, że kierowała się
interesownością, wkraczając w życie Stephena. Uniosła brodę.
- To wcale nie znaczy, że zamierzam przyjąć spadek, jeśli wydarzy się naj-
gorsze.
Wolf sceptycznie uniósł jasne brwi.
- Zamierzasz przekazać miliony Stephena na cele charytatywne? - wycedził. -
Dobrze zrozumiałem?
Angelica zesztywniała.
- Czemu nie? - warknęła.
I tak nie wiedziałaby, co począć z taką masą pieniędzy, a nigdy nie zamierzała
być bogata, czy wręcz obrzydliwie bogata. Spotkała dotąd niewielu multimilione-
rów, bo tylko dwóch - Stephena i Wolfa - i na ich przykładzie miała prawo podej-
rzewać, że bogactwo nie gwarantuje szczęścia.
Stephen najwyrazniej nie był szczęśliwy przy żonie, a jego liczne romanse
zawsze okazywały się przelotne. Z kolei Wolf, najprawdopodobniej z własnego
wyboru, wiódł samotne życie. Jego bardzo publiczne romanse świadczyły o tym, że
postanowił nie angażować się w żadne trwałe związki.
Z perspektywy Angeliki obaj mogli służyć za ilustrację powiedzenia, że pie-
niądze szczęścia nie dają. Ich życie niewątpliwie było wygodne, mogli sobie ku-
pować wszystko, na co im przyszła ochota. Angelica wychowała się jednak w do-
mu, w którym miłość odgrywała znacznie większą rolę niż pieniądze.
Wolf przypatrywał się jej z uwagą. Był absolutnie przekonany, że Angel nie
mówi serio o oddaniu majątku, pieczołowicie zgromadzonego przez Stephena. Na-
wet gdyby przeszło jej przez myśl, że mogłaby przekazać komuś nieoczekiwanie
uzyskane pieniądze, z pewnością otrzezwiałaby i zmieniła zdanie na widok wycią-
gu bankowego ojca.
Gdyby Stephen umarł, rzecz jasna. Wolf zacisnął zęby.
- Nasza rozmowa ma charakter czysto teoretyczny - wycedził dla przypo-
S
R
mnienia.
- Z całą pewnością - burknęła Angelica.
Wolf pokiwał głową.
- Jestem absolutnie pewien, że Peter Soames dołoży starań, aby jutro wszyst-
ko przebiegło bez komplikacji. Przecież jest jednym z najlepszych kardiologów na
świecie.
- Sprawdziłeś to? - spytała zaskoczona.
- Oczywiście - potwierdził.
Ludzie znali go jako utracjusza i kobieciarza, lecz nie osiągnąłby sukcesu w
biznesie bez odpowiedniej inteligencji i zapobiegliwości.
- No jasne, mogłam się domyślić - mruknęła. - Naprawdę muszę iść się prze-
brać. Stephen będzie się zastanawiał, co mnie zatrzymuje.
Wolf chwycił ją za rękę, kiedy się odwróciła, żeby odejść. Angel popatrzyła
na jego zaciśnięte palce, a następnie podniosła wzrok i pytająco spojrzała mu w
oczy.
- Stephen ogromnie cię kocha - oświadczył Wolf z napięciem. - Mam szczerą
nadzieję, że trafnie ulokował swoje uczucia.
Angelica z coraz większym trudem znosiła jego zle skrywane insynuacje.
- Mówiłam ci wcześniej, że nie masz prawa brać pod lupę tego, co łączy mnie
i Stephena.
- A co na to twoja rodzina? - spytał. - Podobno widziałaś się z nimi dzisiaj. Co
oni sądzą na temat tej sytuacji?
Angelica raptownie zesztywniała.
- A niby co mają sądzić?
- Z pewnością zorientowali się, że jesteś na dobrej drodze do zostania nie-
przeciętnie bogatą kobietą...
- Przestań natychmiast, zanim powiesz za dużo - ostrzegła go lodowatym to-
nem, a jej szare oczy zalśniły złowrogo. - Jesteś typowym przykładem człowieka,
S
R
któremu bogactwo zniekształca obraz rzeczywistości. Widzisz ludzi w krzywym
zwierciadle, charakteryzuje cię bezustanna podejrzliwość, wydaje ci się, że wszy-
scy wyciągają ręce po twój majątek. - Wyszarpnęła rękę z jego uścisku. - Moja ro-
dzina, moja mama, ojczym i dwie siostry, są tak samo obojętni na pieniądze Ste-
phena jak ja!
Wolf żałował, że nie jest w stanie uwierzyć jej na słowo. Prawdę powie-
dziawszy, bardzo by sobie życzył, aby Angel mówiła prawdę i była na wskroś
uczciwą dziewczyną, jednak rozsądek podpowiadał mu, że to wszystko tylko czcze
deklaracje, bez pokrycia w rzeczywistości.
Szczerze żałował, że tak bardzo jej pożąda...
- Pragnę wierzyć w twoją szczerość - burknął bez przekonania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]