pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Maisey Yates Milionerzy z Bostonu
- Alex Beecroft Too Many Fairy Princes
- Loius L'Amour Sacketts 11 The Sky Liners
- Rummel R.J., Never Again 5 Genoc
- Banks Maya Gorć…ca Noc
- Cassandra Carr H
- Lucifer Ahriman Asuras
- Bloodmates 1 Kiss and Tell
- Cartland Barbara Najpić™kniejsze miśÂ‚ośÂ›ci 02 Niewolnicy miśÂ‚ośÂ›ci
- Carole Matthews Z tobć… lub bez ciebie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciasto, które wyrzucił po wyjściu.
- Ale musimy zaprosić Simona, bo Charlotta nie będzie miała z kim tańczyć, taka przecie\ z
niej tyczka. I Rogera, i LenÄ™. Ilu ju\ mamy?
Juha zapisuje wszystkie imiona.
- Sześciu chłopaków i pięć dziewczyn. Brakuje nam jednej dziewczyny.
- A nie powinieneś zaprosić Jenny?
Stefan zamyślony patrzy na Juhę.
- Chyba powinienem - mruczy Juha.
- Chocia\ jest okropnie brzydka. I ta okropna spinka w pełnych łupie\u włosach.
- Tak - szepcze Juha.
- A te jej idiotyczne spodnie! Nie, no chyba nie będziemy jej zapraszać.
- W dodatku śmieje się wtedy, kiedy nie trzeba, i siada w kącie, i boi się odezwać - dodaje
Juha nieszczęśliwy.
- Na myśl o niej chce mi się rzygać. Nie mo\esz jej zaprosić. Musi to zrozumieć!
Juha myśli o dołkach w policzkach Jenny. Czasami wydaje mu się, \e jest szczęśliwy, jeśli
uda mu się ją rozśmieszyć, tak a\ błyszczą jej oczy.
Tylko z Jenny czuje się bezpiecznie. To jedyna osoba, której nie musi przekupywać.
-Cilla! - mówi Juha, zaciskając zęby, i zapisuje jej imię na dole listy.
Słyszy świszczący odgłos, jakby anioł poruszał skrzydłami-Zamyka oczy i widzi szpony
anioła, błyszczące ślepia i śmiejące się szyderczo wargi.
Anioł podchodzi bli\ej, ośmielony jego marnością.
- To jeszcze Cilla - powtarza Stefan - i ju\ mamy wszystkich.
62
Kiedy wreszcie skończyliśmy szkołę podstawową, byłem zmęczony tym, kim byłem, tym, kim
oni mnie uczynili. Chciałem być kimś innym, kimś więcej. Dlatego zerwałem z wszystkimi.
Byłem zmuszony. I tylko Bóg jeden wie, jak walczyłem, \eby być... kimś innym.
Z Jenny równie\ straciłem kontakt. Chyba wyjechała do USA. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Zostałeś tylko ty. Jesteś tylko ty. Chcę, \ebyś to wiedział. To ty dostajesz te listy. Jeśli je
dostajesz.
Chodzi mi o to, \e jeśli wszystko się wali, to przecie\ musi być jakaś mo\liwość naprawienia
tego, czy\ nie?
Rzeczywiście byłem błaznem jako dziecko. Zawsze bałem się, \e mogę być odtrącony, i
dlatego zawsze tak obrzydliwie się podlizywałem. Nie myśl, \e nie byłem tego świadomy.
Pamiętasz tę piosenkę:
Trupy, trupy same trupy,
w urodzinowe przyjęcie,
kiedy patrzÄ™, jak tu idÄ…
śmieję się zawzięcie!
Nienawidziłem tej piosenki. Zpiewałem ją chyba na ka\dej przerwie przez całą tę cholerną
pierwszą klasę, a potem drugą i trzecią. A wy, stłoczeni wokół mnie, kibicowaliście. A potem
odchodziliście.
I muszę ci się przyznać, \e to okropne odkryć, \e wcią\ się jest błaznem.
Ja nim jestem - ohydnym, podlizującym się błaznem! I nic tym nie osiągnąłem. Ludzie wcią\
tłoczą się wokół mnie i tak samo mi kibicują.
Potem odchodzÄ….
63
Kiedy kilka tygodni pózniej w piątkowy ranek Tomas przychodzi do szkoły, natychmiast
zauwa\a, \e coś jest nie tak. Koledzy z klasy są bardzo podekscytowani. Szepczą między sobą,
szepczą o nim. A on niczego nie rozumie. Czy ma nieświe\y oddech? A mo\e smarki pod
nosem?
Tomas próbuje dbać o siebie, \eby nie być odpychającym, i dziennie bierze prysznic, myje
włosy, ssie miętusy, \eby nie pachniało mu z ust. Na ka\dej przerwie chodzi do łazienki i
czesze siÄ™.
Wie, \e śmieją się, bo nieustannie chrząka, ale nic nie mo\e i to poradzić. Czuje, jakby miał w
gardle jakąś błonę, która nie chce się oderwać, więc musi odchrząkiwać.
Mimo to wie, \e jest obrzydliwy.
I nie ma \adnego znaczenia, \e robi, co mo\e, aby to ukryć.
Na przerwie Lennart poszturchuje go.
- Za kogo wy się, do diabła, uwa\acie, ty i ta twoja głupia matka? - syczy Lennart. - Myślisz,
\e ktoś chce przyjść do twojego cholernego domu? Co?
Tomas ju\ teraz rozumie. Mama powysyłała zaproszenia na przyjęcie. Ale przecie\ to nie
powód, \eby się złościć? Mogą po prostu nie przyjść. Mogą zaśmiać mu się w twarz i
pozwolić iść na trawnik za boiskiem, gdzie nikomu nie będzie przeszkadzał. Dlaczego muszą
się złościć?
Dziewczyny otoczyły kołem Pię i Evę-Lenę, mają teraz naradę wojenną.
- Iść na przyjęcie do niego i jego wstrętnej niemieckiej matki - mówi Pia z niesmakiem.
- Moja mama powiedziała, \e nie dostanę kieszonkowego, jeśli nie pójdę - mówi Cilla.
- Pomyślcie tylko! Wysłała zaproszenia do wszystkich naszych rodziców! - dodaje Eva-Lena i
głośno, tak \eby Tomas słyszał, naśladuje jego mamę. - Witam Hen i Frau Magnusson,
zapraszamy serdecznie drogą Evę-Lenę na przyjęcie, Heil Hitler!
Tomasa przechodzi zimny dreszcz. W tym samym momencie uświadamia sobie rozmiary
katastrofy. Mama nie napisała do nich, tylko do ich rodziców. Nie mogą więc teraz mu
odmówić. Wszyscy muszą przyjść.
- Zobaczcie, idzie! - szepcze ktoÅ›.
Dziewczyny udajÄ…, \e go nie widzÄ…, kiedy przechodzi obok. Czuje, \e za chwilÄ™ wybuchnie
płaczem. Dlaczego nie mo\e powstrzymać płaczu? Chce stąd koniecznie odejść, najlepiej
setki kilometrów - w inny czas, inny świat, gdzieś, gdzie nic nie jest tak straszne jak tutaj.
Wtedy dogania go Jenny i idÄ… razem.
- Na pewno będzie bardzo przyjemnie - pociesza go.
- Przyjemnie! - krzyczy za nimi Pia. - Jesteś chyba zupełnie pieprznięta!
- Mówisz tak tylko dlatego, \e nikt cię nigdy nie zaprasza! - krzyczy Eva-Lena.
Jenny zakręciło się w głowie.
- Jak to? O czym wy mówicie?
- O niczym - kłamie Eva-Lena i śmieje się szyderczo.
- Zapytaj Juhę - dodaje Pia i odciąga za sobą pozostałe dziewczyny - zapytaj, czy dziś wieczór
zdarzy się coś szczególnego.
Ich śmiech przypomina skrzeczenie mewy, a najgłośniej ze wszystkich wrzeszczy Eva-Lena.
64
Po południu Juha i Jenny jak zwykle wracają razem ze szkoły.
Zazwyczaj cały czas ze sobą rozmawiają. Choć ściślej mówiąc, Juha mówi, a Jenny słucha i
śmieje się.
Jednak w ten piÄ…tek oboje milczÄ…. Jenny patrzy w ziemiÄ™, Juha kopie kamyk.
To, \e Juha ją zawiódł, jest dla Jenny oczywiste. Mimo wszystko czeka, \e lada moment mile
ją zaskoczy i powie z uśmiechem, \e oczywiście te\ jest zaproszona.
Ale Juha tego nie robi. IdÄ… obok siebie w ciszy.
Juha wie, \e Jenny wie. Widzi, \e ją to boli, ale nic nie mo\e poradzić.
Jenny nie pasuje do prywatek. Musi to zrozumieć.
Czasami trzeba być twardym. Tak po prostu jest.
Kiedy się \egnają pod domem Juhy, Jenny mówi do niego jakby nigdy nic:
- Spotkamy się pózniej?
śeby coś powiedzieć. Juha chrząka zawstydzony.
- Nie mogÄ™. Sorry, ale Stefan przychodzi do mnie wieczorem.
- Szkoda - wzdycha Jenny i próbuje wziąć się w garść.
Juha patrzy w dal. Jenny nerwowo wymachuje plecakiem, ale zmusza się, \eby patrzeć mu
prosto w oczy.
- Będziesz robił coś szczególnego wieczorem? - pyta i słyszy swój dr\ący głos.
Wtedy Juha, patrzÄ…c jej prosto w oczy, odpowiada:
- Nie, a co miałbym robić?
- Tak tylko pytam - odpowiada Jenny i dodaje - Pia i Eva-Lena powiedziały na gimnastyce, \e
wło\ą spódniczki maksi.
- O czym ty mówisz?
- Na prywatkÄ™ twojÄ… i Stefana.
Jenny gryzie się w język. Powiedziała to. Nie powinna była. Juha się zdenerwuje.
- W takim razie kłamią - odpowiada Juha zdenerwowany -bo nie robię \adnej cholernej
prywatki.
- Przepraszam - szepcze Jenny i przymyka oczy.
- Chyba rozumiesz, \e gdybym coś takiego robił, zaprosiłbym cię! - kontynuuje Juha.
Jenny wzrusza ramionami. Nie wie. I właśnie to boli najbardziej. Myślała, \e wie. śe mo\e
mu ufać.
- Nie złość się - szepcze.
- Rozumiesz? - syczy Juha.
- Tak, rozumiem. Nie robisz \adnej prywatki, a gdybyś robił, to na pewno byś mnie zaprosił.
- Właśnie - mówi Juha. - Muszę ju\ iść.
- To cześć, do poniedziałku? - kończy Jenny smutno.
- Do poniedziałku.
Jenny posłusznie i cicho odchodzi w kierunku domu. Juha ogląda się za nią. Trudno mu z tym
wytrzymać.
- Poczekaj! - krzyczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]