pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Kurtz, Katherine & MacMillan, Scott Knights of the Blood 1 Knights of the Blood
- Forester Cecil Scott Powieści Hornblowerowskie 02 (cykl) Porucznik Hornblower
- Lara Adrian M
- 0755. Winters Rebecca Portret milionera
- Anderson, Kevin J GameEarth 01 Game Earth
- America’s Great Depression Murray N.Rothbard
- Antologia Gra półsłówek (pdf)
- Cabot Meg Pamić™tnik Ksi晜źniczki 01 Pamić™tnik Ksi晜źniczki
- Carranza Maite Wojna Czarownic Tom 1 Klan Wilczycy
- Arabian Nights Anonymous Vol3
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oznaki napięcia na jej twarzy.
- Ted ostatnio czuje się gorzej, siostro - odezwała się cicho. Nie było
sensu zaprzeczać.
- Ta choroba ma charakter postępujący, wie pani o tym. Panj Ramsay
skinęła głową,
RS
70
- Tak, wiem. Ale nawet z tymi mankietami na przegubach nie może
utrzymać kubka. Czy za jakiś czas wróci do formy?
Julia znała stanowisko Adama w tej sprawie. Uważał, że państwo
Ramsayowie zasługują na szczerość.
- Nie, pani Ramsay - odparła spokojnie. - Przy stwardnieniu rozsianym
bardzo rzadko udaje się przywrócić utraconą zdolność.
Przez chwilę Linda Ramsay siedziała w milczeniu. Potem spojrzała na
Julię i uśmiechnęła się.
- Cóż, trzymałam mu dzisiaj kubek, więc mogę robić to zawsze. On
mówi, że jeżeli będziemy tak rozlewali herbatę, powinnam przynieść mu
butelkę ze smoczkiem naszej małej Nataszy. - Wstała.
- Nie musi pani pozbawiać butelki Nataszy. - Julia starała się, by jej głos
brzmiał beztrosko. - Dam Tedowi kubek ze słomką, będzie mu łatwiej.
Odprowadziła panią Ramsay do windy i zanim się pożegnały,
wspomniała, że doktor Brent martwi się oddechem Teda.
- Będziemy go uważnie obserwowali, pani Ramsay.
- Wiem. Kiedy go tu pierwszy raz przywiozłam, nie mogłam pogodzić
się z myślą, że sama nie będę go doglądać. Ale nasz lekarz powiedział, że
nie damy sobie rady, więc się zgodziłam. Nigdy tego nie żałowałam. Jest
tutaj szczęśliwy i nie martwi się, że muszę go dzwigać, przesadzać z łóżka
na krzesła, kąpać. Wiem, że mogę pani ufać. I doktorowi Brentowi, i
wszystkim tutaj.
Julia była zadowolona, że zdradziła swe obawy przed żoną Teda,
ponieważ dwa dni pózniej musiała zatelefonować do kliniki z prośbą, by
doktor Brent zadzwonił do niej natychmiast po wyjściu z sali operacyjnej.
- Chodzi o Teda Ramsaya - powiedziała do słuchawki pół godziny
pózniej. - Ma trudności z oddychaniem.
- Odwołam parę wizyt i już jadę.
Julia wiedziała, że dobrze zrobiła, wzywając Adama. Jego poważna
twarz podczas badania pacjenta wyraznie tó potwierdzała.
- Sami nie damy sobie z tym rady, Ted. Przewieziemy ciÄ™ do szpitala.
Musisz być pod namiotem tlenowym.
- Nie możemy zrobić tego tutaj, doktorze? Adam zaprzeczył ruchem
głowy.
- Niestety, nie mamy odpowiedniego sprzętu. Załatwię ci przeniesienie
do Groote Schuur. Będziesz na oddziale intensywnej terapii, żeby można
było wszystko kontrolować.
Ted spojrzał na Julię.
- Czy siostra może zawiadomić Lindę?
RS
71
Kiedy załatwili Tedowi przyjęcie do szpitala, Julia zadzwoniła do żony
Teda.
- Zaraz przyjadę - oznajmiła Linda Ramsay. - Mogę być z nim w
karetce?
Uzyskawszy zgodę Adama, Julia odłożyła słuchawkę.
- Będzie musiał być pod wpływem silnych środków uspokajających -
powiedział Adam. - Uprzedzę jego żonę.
Julia znała powód z podręczników medycyny i krótkiego doświadczenia
z pracy na oddziale intensywnej terapii tuż po zrobieniu dyplomu. Pełna
podziwu słuchała krótkich objaśnień, jakich Adam udzielał Lindzie.
- Trzeba podać mu mocne środki uspokajające, ponieważ rytm jego
oddechu mógłby się kłócić z rytmem aparatury tlenowej i jego ciało
instynktownie walczyłoby z aparatem. Musimy więc pozwolić, żeby aparat
narzucił mu swój rytm.
Głos Lindy był spokojny i opanowany, ale ręce zaciskała bezwiednie w
pięści.
- Jak mocne będą te środki? - zapytała cicho.
- Tak mocne, że kiedy przyjdzie pani go odwiedzić, nie pozna pani.
Niestety, to konieczne.
Po chwili Lindzie udało się uśmiechnąć.
- Nie sądzę, żeby Tedowi spodobał się pobyt na oddziale intensywnej
terapii - rzekła spokojnie. - Może to i dobrze, że nie będzie tego w pełni
świadomy. Pójdę teraz do niego.
Karetka przyjechała dziesięć minut pózniej. Adam pojechał własnym
samochodem, żeby wszystkiego dopilnować. Kiedy wrócił, Julia kończyła
dyżur.
- Odwiozłem panią Ramsay do domu - powiedział, wchodząc do dyżurki.
- Jej samochód został tutaj. Zabierze go jutro.
- Co z Tedem?
- Stan ciÄ…gle niestabilny. Natura jego schorzenia nie jest czynnikiem
pomocnym. Zespół na intensywnej terapii jest znakomity, ale muszą być
przygotowani na przejście na ręczny wentylator, ustalać poziom nawilżania,
sprawdzać stężenie tlenu; wiesz przecież to wszystko, Julio.
Wiedziała również, że odstawienie pacjenta od tlenu może okazać się
trudne nawet dla najlepszych specjalistów w wielkim szpitalu.
- Dobrze, że zaraz mnie wezwałaś. Opanowaliśmy sytuację, zanim
nastąpił kryzys.
RS
72
Ted Ramsay był takim cichym człowiekiem, tak niewymagającym, a
jednak Julia odczuła jego nieobecność. I nie tylko ona, ale cały zespół i inni
pacjenci.
- Nic mu nie będzie, prawda, siostro? - zapytał szorstko kapituł, - Fajny
gość, ten Ted.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]