pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Anderson Poul StraĹź Czasu Tom 1 StraĹźnicy Czasu
- Felix, Net i Nika Tom 13 Klątwa Domu McKillianów
- Św. Tomasz z Akwinu 14. Suma Teologiczna Tom XIV
- Korman Gordon 39 wskazówek tom 2 Fałszywa nuta
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 4 Walkiria
- Herbert Frank Tom 4 God Emporer of Dune
- Antologia Wielka ksiega science fiction. Tom 1
- Crownover Jay NIEPOKORNY Tom 1 Jego Walka
- Clancy Tom Zwiadowcy 5 Wielki wyścig
- Jack L. Chalker Identity Matrix
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Osiągnęła to, czego oczekiwała. Oba duchy były wyraznie podekscytowane.
Chwyciły haczyk.
- Zgoda?
- Zamieniamy się w słuch. Co możemy uczynić, żeby cię zadowolić?
- Wiecie, kto to taki czarownica Odish?
- Naturalnie.
- Pozostajemy w kontakcie z czarownicami Odish.
- Ty jesteÅ› jednÄ… z nich.
Anaíd przerwaÅ‚a damie, oburzona.
- Jak możesz nazywać mnie Odish?
- Wybacz, śliczna dziewczynko, ale myślałam...
- Jestem dobrą czarownicą Omar, należę do rodu scytyjskiego, do Klanu
Wilczycy, jestem córką Selene, wnuczka Demeter.
Rycerz i dama spojrzeli na siebie skonsternowani. Nie chcieli denerwować
dziewczynki.
- Niech będzie, jak mówisz, śliczna dziewczynko, córko Selene.
- Wnuczko Demeter.
- Prosimy, nie miej nam za złe, iż myśleliśmy, że jesteś czarownicą Odish.
- Teraz wiemy już, że jesteś Omar, córką Selene.
- Wnuczką Demeter powtórzył jeszcze raz rycerz, jakby odmawiał litanię.
- Cisza już, koniec z czczym gadaniem! - przerwaÅ‚a im nagle Anaíd,
rozdrażniona nadmierną uległością przypominającą jakiś marny żart.
Zaskoczona zauważyła, że ledwie rzuciła rozkaz, duchy zamilkły w jednej chwili,
nawet nie próbując dalej jej schlebiać. Wtedy przypomniała sobie, że nie mogą się
do niej zwracać, jeśli ona nie zadecyduje inaczej. Czy ta zasada obowiązywała tylko
za pierwszym razem? Czy zawsze, aby cokolwiek powiedzieć, musiały mieć jej
zgodę? Były to duchy posłuszne, ale niezbyt inteligentne. Pomylić ją z Odish, też
coÅ›!
- Taka jestem brzydka, że mylicie mnie z wiedzmami Odish?
- Do nas kierujesz pytanie, śliczna dziewczynko?
- Tak, odpowiedzcie.
Rycerz usłuchał:
- Z tego, co widzę nie znasz zbyt wielu czarownic Odish. Mogę cię zapewnić, że
są tak piękne, iż samo słońce przy nich blaknie.
Anaíd zmieszaÅ‚a siÄ™.
- To one nie są stare, pomarszczone, z brodawkami na nosie i włosami
wyrastającymi z podbródka?
Dama wybuchnęła szaleńczym chichotem.
- Zaraz skonam, zaraz skonam ze śmiechu!
Anaíd rozgniewaÅ‚a siÄ™. Może byÅ‚ to opis zaczerpniÄ™ty z bajki dla dzieci, ale... jak
inaczej miała je sobie wyobrażać? Teraz, gdy się nad tym zastanowiła, zdała sobie
sprawę, że ani ciotka Criselda, ani żadna z czarownic wchodzących w skład
konwentu nigdy jej nie opisała wyglądu czarownic Odish.
Rycerz pozwolił sobie zabrać głos i wyjaśnić.
- Jeśli pozwolisz, śliczna dziewczynko, wyjaśnię, że takie jest powszechne
wyobrażenie Odish. Tymczasem są najpotężniejsze, najbardziej ambitne i
narcystyczne spośród wszystkich mieszkańców ziemi. Wielbią młodość,
nieśmiertelność i piękno.
Anaíd poczuÅ‚a siÄ™ jak skoÅ„czona idiotka. Rycerz miaÅ‚ caÅ‚kowitÄ… racjÄ™. Czy
istnieje ktoś na tyle głupi, kto w starym i odrażającym ciele chciałby żyć wiecznie?
Jeśli tak na to spojrzeć, duchy pochlebiały jej, myląc ją z czarownicą Odish.
Chociaż... postanowiła nie emocjonować się zanadto.
- Wybaczcie, jeszcze jestem młoda i nigdy nie widziałam żadnej wiedzmy Odish.
Dama uÅ›miechnęła siÄ™ ironicznie, co nie spodobaÅ‚o siÄ™ Anaíd ani trochÄ™.
- Z czego się śmiejesz? Wszystko, co mówię, wydaje ci się takie śmieszne?
- Nie, moja pani, ale sądzę, iż, owszem, poznałaś już jedną Odish.
Anaíd pobladÅ‚a.
- Kogo?
Dama tym razem pokręciła głową.
- Przykro mi, ale udzielenie tej informacji mogłoby okazać się dla nas
niebezpieczne. Odish nie życzą sobie, abyśmy wypowiadali się na ich temat. Nawet
w ich obecności.
Wniosek, jaki nasunÄ…Å‚ siÄ™ Anaíd, byÅ‚ prosty: Odish wysÅ‚ugiwaÅ‚y siÄ™ duchami.
Musiała, zadając się z nimi, mieć się na baczności.
- Takim razie umowa zerwana.
Anaíd zauważyÅ‚a, że pomimo jej stanowczoÅ›ci żaden z duchów nie oponowaÅ‚,
nie targował się ani nie proponował niczego w zamian. Zarówno dama, jak i rycerz
byli jej całkowicie posłuszni.
W tej sytuacji to ona postanowiła nieco ustąpić. Tak naprawdę przecież
interesowało ją coś innego.
- W porzÄ…dku, nie rozmawiajmy o Odish. Zadam wam inne pytanie.
Duchy uśmiechnęły się, odzyskując nadzieję, chętne dopomóc dziewczynce i
oczekujące od niej pomocy, a jakże!
- Gdzie jest Selene, moja mama?
Rycerz i dama spojrzeli po sobie i znów posmutnieli.
- Zliczna dziewczynko, wiesz przecież, że jest u Odish.
- Jasne, że wiem, ale gdzie?
Rycerz odchrzÄ…knÄ…Å‚.
- Musimy być dyskretni, moja pani. Możemy zostać ukarani za gadatliwość.
- Uchyl przynajmniej rÄ…bka tajemnicy, cokolwiek.
Duchy na znak zgody pokiwały głowami, chociaż wyglądały na przestraszone.
- Obiecujesz, że nas uwolnisz?
Anaíd nie zastanawiaÅ‚a siÄ™ dwa razy nad odpowiedziÄ….
- ObiecujÄ™.
- I obiecujesz, że nikomu nie zdradzisz, skąd się dowiedziałaś o miejscu pobytu
swojej matki?
- Ani słowem, obiecane.
Aamiącym się i chropowatym głosem rycerz wyszeptał:
- Tam, gdzie wody spowalniają swój bieg i śmiertelnym osuwa się grunt spod
nóg, jaskinie łączą ze sobą dwa światy. Selene przemówi do ciebie, ale nie będziesz
mogła jej zobaczyć.
- Jej obraz ujrzysz jedynie w wodnym odbiciu dodała dama.
Anaíd zastanowiÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™.
- Macie na myśli Czarne Jezioro? O to wam chodzi?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]