pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Anderson Poul StraĹź Czasu Tom 1 StraĹźnicy Czasu
- Św. Tomasz z Akwinu 14. Suma Teologiczna Tom XIV
- Carranza Maite Wojna Czarownic Tom 1 Klan Wilczycy
- Anderson Poul Liga Polezotechniczna Tom 1 Wojna Skrzydlatych
- Korman Gordon 39 wskazówek tom 2 Fałszywa nuta
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 4 Walkiria
- Herbert Frank Tom 4 God Emporer of Dune
- Antologia Wielka ksiega science fiction. Tom 1
- Crownover Jay NIEPOKORNY Tom 1 Jego Walka
- Czas milosci i czekolady Gabrielle Zevin
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ukąsić na śmierć wąż wielkości podkolanówki. A taki wielkości pończochy to cię
po prostu zjada w całości.
Nika spojrzała na niego, położyła mu dłoń na kolanie i nic nie powiedziała.
A pod sklepem nocnym może cię napaść kangur ciągnął Net. Były przypadki.
Te turboszczury potrafią obrabować kogoś z puszki red bulla. Albo kąpiesz się
w morzu, a rekin odgryza ci prawe podudzie. To siÄ™ zdarza.
Ja też się denerwuję powiedziała Nika.
Ja siÄ™ nie denerwujÄ™.
Przebierasz nogami.
Net przestał dreptać w miejscu.
Nawet nie poczułem& Zamiast tego zaczął uderzać smartfonem o dłoń. Po
którymś uderzeniu z rzędu ekran niespodziewanie ożył. O ja cię! Działa. Tylko
bateria prawie wyczerpana. Ma zwarcie.
Chwilę patrzyli na ekran, czy pojawi się jakiś SMS lub dowolna inna wiadomość od
Felixa. Nic takiego się nie stało.
Wiesz co? Net odłożył smartfon na biurko. Myślę o zastosowaniach
praktycznych niesnu. Na przykład dentysta. Idziesz do dentysty i jak siadasz na
fotel, to sobie włączasz niesen o Wyspach Kanaryjskich. A potem się budzisz, jak
jest już po wszystkim. Prawdziwa fantomatyka1. Tylko jak to działa? Ktoś z nas
musi zasnąć, żeby się zaczęło? Po południu Felix uciął sobie drzemkę, a teraz?
Ja z nerwów nie zasnę powiedziała Nika. Dudni.
No, dudni. To jest do przeżycia. Stara winda.
Niesen dudni. Nika wstała. To już.
Net rozejrzał się.
Trzeba zabarykadować drzwi.
Nie, musimy jechać na Piccadilly. Nika potrząsnęła Netem. Tam się
umówiliśmy.
Nadal nie jestem przekonany do tej koncepcji. Net pakował już jednak do
kieszeni latarkę i resztę. Tłuczek wetknął w rękaw. Ciekawe, jak tu działa
komunikacja miejska. Metrem nie jadÄ™.
Z mieszkania wyszli ostrożnie, ale bez specjalnego skradania się. Na klatce
schodowej nie było nikogo. Przynajmniej na razie. Po cichu zeszli na parter
i zanurzyli się w mglistą londyńską noc. Siąpił lekki deszczyk. Inaczej niż
wczoraj, ulica była pusta. Jedynie na wprost drzwi stała czarna dorożka
z czarnym koniem. Siedzący na kozle woznica miał na sobie czarną pelerynę
z kapturem.
Myślisz, że czeka na nas? zapytał szeptem Net.
Nikogo innego tu nie ma. Myślę, że nie jest tu przypadkowo.
Podeszli do dorożki. Po obu jej stronach przymocowane były latarnie naftowe. Net
miał zamiar zapytać nieruchomego woznicę, czy mogą wsiąść, ale zrezygnował. Po
metalowych stopniach wgramolili się do środka, wprawiając lekki pojazd
w bujanie, i rozsiedli na miękkiej kanapie. Woznica bez słowa machnął lejcami,
a smętny koń ruszył. Wyglądało na to, że obejdzie się bez jakiejkolwiek rozmowy.
Parciany dach osłaniał od deszczu miękką kanapę, ale już po chwili mieli mokre
kolana. Net szturchnął Nikę i pokazał metalowy numerek wiszący na plecach
woznicy. Trzynastka.
Skręcili w szerszą ulicę, gdzie pojawili się przechodnie i inne pojazdy. Nie
poznawali budynków wokoło, ale przynajmniej podążali na północny zachód, czyli
w stronę Piccadilly. W miarę jak zbliżali się do gwarniejszych okolic, jasne się
stawało, że oto są w mieście, które nigdy nie zasypia. Tłum przechodniów,
dorożki, żebracy, parobusy, sprzedawcy uliczni. Londyn niesnu tętnił życiem.
Odgłosy pary buchającej z pojazdów i wydobywającej się z wentylacji metra,
pokrzykiwania gazeciarzy, stukot końskich kopyt, dzwięki dzwonów kościelnych.
Zapach perfum mijanych kobiet, odór wydobywający się z rynsztoków, aromat
jedzenia z ulicznych straganów i duszna woń dymu z pojazdów parowych. I smog
wiszący nad tym wszystkim, połykający dachy wyższych budynków. Co jakiś czas
widzieli człekopsa. Jednak żaden ich nie gonił ani nawet nie zwracał na nich
uwagi.
Gdy przejeżdżali mostem nad Tamizą, mgła na chwilę się rozwiała. Na niebie
dostrzegli krążące wielkie ptaki. Czarne sylwetki na tle zwartej powłoki chmur.
Ciekawe, czy były tu wcześniej zastanowił się Net czy pojawiły się,
dopiero jak Felix skonstruował samolot? Strach pomyśleć, jakie forfitery
mieszkajÄ… w Tamizie.
Nie będziemy się zbliżać do wody odparła Nika.
Przejechali Fulham i Brompton ulicami pełnymi ekskluzywnych domów handlowych,
czynnych mimo póznej pory. W nieśnie wszystko działało tak, jakby miasto
funkcjonowało całą dobę. Piccadilly Circus było zatłoczone bardziej niż
w realium. Pojawiły się nawet wielkie reklamy na budynkach, tyle że
niepodświetlone.
Dorożka zatrzymała się, a przyjaciele wysiedli. Obawa, że dorożkarz zażąda
zapłaty, okazała się niepotrzebna. Ponaglony lejcami koń ruszył, a przyjaciele
czym prędzej oddalili się w przeciwną stronę. Obeszli plac, rozglądając się.
W szarym tłumie przelewającym się we wszystkie strony nie było widać Felixa.
Trochę mnie stresują ci dookoła& Net wzdrygnął się. Przecież to nie są
ludzie.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to więcej nie wylądujemy w nieśnie.
Jest!
Na podwyższeniu fontanny, obok dwumetrowej rzezby rycerza poskładanego z różnego
rodzaju blach, stał Felix. Nadal miał na sobie strój z epoki. Zrezygnował tylko
z pilotki, ale już nie z gogli.
Cześć. Net wyprostował się i uniósł brodę. Przyleciałeś?
Felix pokręcił głową.
Za dużo ptaków. Czekała na nas dorożka.
Jakich nas? zapytała Nika.
Rzezba rycerza drgnęła i z sykiem pary ruszyła w ich kierunku. Net cofnął się,
prawie spadając ze schodów. Nika odskoczyła w bok. Rycerz był robotem. W miejscu
oczu znajdowały się dwa obiektywy ze starych aparatów. Z komina na plecach
wydobywał się dym, a z barków para. Wewnątrz mosiężnego tułowia pracował
mechanizm, wprawiając konstrukcję robota w drżenie.
Nie bójcie się. Felix poklepał ramię rycerza. To Golem Golem.
%7łe what?! wykrzyknął Net. Przemyciłeś do niesnu Golema Golema? Niepodobny&
Skonstruowałem go teraz. Mówiłem wam, że tutaj to bardzo proste. Felix
otworzył klapkę na brzuchu robota, ukazując palenisko, kocioł i obracające się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]