pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Helena Blavatsky (EN) Nightmare Tales
- Evelyn Richardson Lady Alex's Gamble (pdf)(1)
- LE Modesitt Recluce 10 Magi'i of Cyador (v1.5)
- Czarkowska Iwona Slomiana wdowa
- Nora Roberts 03 Opć™tanie
- Anne Perry [Pitt 24] Long Spoon Lane (pdf)
- Louise Allen Major i panna
- Gauss Karl Markus W gć…szczu metropolii
- Ann Cory Private Dancer (Whiskey Creek) (pdf)
- Diana Palmer Long Tall Texans 06 Connal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nogach łóżka zauważyłam ważny szczegół moje majtki. A w kroku, na samym środku,
jeden wielki czarny ślad.
Sprawdziłam, czy Gavin się nie obudził, ale nie. Zerwałam się, żeby zabezpieczyć dowód
rzeczowy. Złapałam majtki i zrobiłam coś, czego do teraz nie rozumiem. Wyrzuciłam je
przez okno do ogrodu Gavina za domem.
Zgarnęłam resztę ciuchów i wbiegłam do łazienki. Ubierając się, próbowałam
jednocześnie odtworzyć wydarzenia ostatniej nocy, żeby się zorientować, czy Gavin mógł
widzieć plamę. Nie pamiętałam momentu zdejmowania majtek. Przypomniałam sobie
jedynie migawki, jak kotłujemy się we dwoje, a w pewnej
chwili spadamy z łóżka. Zaczęłam już przeczesywać w myślach imiona, które mogłabym
przybrać, nazwy miast, do których mogłabym się przeprowadzić.
Drzwi były uchylone. Dobiegł mnie odgłos kroków osoby wychodzącej z sąsiedniego
pokoju. Wyjrzałam.
Na zalanym jaskrawym słońcem korytarzu zobaczyłam Lydię. Szła nago, nie licząc
czarnych wełnianych męskich skarpet, które sięgały jej do kolan. Najrozmaitsze myśli
przemknęły mi przez głowę. Czy Gavin i jego przyjaciel mieszkają tu z dziadkiem?
Czyżby Lydia wdała się w trójkąt z dziadkiem? Czyżby natura wyposażyła ją w
dodatkowy paluch, który stara się ukryć?
Na obu policzkach miała zaschnięte strużki rozmazanego tuszu do rzęs, włosy w
kompletnym nieładzie. Wyglądała jak ulicznica. Obecność skarpet wyjaśniła brakiem
pedikiuru od dwóch tygodni. Twierdziła, że jej stopy przypominają znaleziska z Parku
Jurajskiego. I wtedy z ogrodu dotarło do nas szczekanie psa.
Czyj to pies? spytała Lydia.
Cujo ujadał coraz głośniej. W pokoju Gavina rozległ się głośny jęk. Zrozumiałam, że
konfrontacja jest nieunikniona.
Lydia wślizgnęła się do swojego pokoju, a ja skończyłam wkładać na siebie strój z
poprzedniego wieczoru, po czym podbiegłam do drzwi, za którymi zniknęła, wykrzykując,
że moja ciotka wydaje dziś przyjęcie z okazji urodzin dziecka.
Lydia! Lydia! Na śmierć zapomniałam! Miałam dziś być na imprezie u ciotki. Już
jestem spózniona.
Wprawdzie ciotka pięć lat wcześniej przeszła zabieg podwiązania jajowodów, ale zawsze
byłam dobra w drobnych kłamstewkach. To znaczy dopóki nie zobaczyłam, jak Cujo pędzi
wprost na mnie z rzeczonymi majtkami w pysku.
Gavin złapał mnie z tyłu i zaczął kąsać w szyję, a ja zastygłam w przerażeniu, czekając, aż
przybiegnie do nas pies. Modliłam się w duchu, żeby przynajmniej zeżarł zabrudzenie w
kroku. Błagam, Jezu, błagam.
O kurde, twoje majtki! zawołał Gavin. No tak. Musiałam teraz albo oczyścić się z
zarzutu, albo odwrócić kota ogonem.
Skłamałam.
Raczej nie moje, kretynie, bo swoje mam na sobie. Zanim jednak zdążył sprawdzić,
wycisnęłam z oczu
kilka łez, a następnie pobiegłam do sypialni, dając po drodze popis nie lada aktorstwa.
Już rozumiem, mistrzu mówiłam, wstrząsana szlochem. Sprowadzasz tu sobie
dziewczyny do wyboru do koloru, kiedy ci się żywnie podoba, tak? A potem zostawiasz
sobie ich majtki? Zdjąć swoje i zostawić ci do kolekcji? O to ci chodzi?
%7łeby nie stracić rezonu, nie dałam mu czasu na odpowiedz.
A ja ci zaufałam! Jeszcze miesiąc temu byłam dziewicą! I wydawało mi się, że coś nas
naprawdÄ™ Å‚Ä…czy. Ale z ciebie aparat, mistrzuniu!
Nie mam pojęcia, czyje to majtki. Nigdy ich przedtem nie widziałam. Z ręką na sercu,
sądziłem, że to twoje.
Wówczas do pokoju wparadował Cujo, dojadając resztki moich majtek. Już myślałam, że
sprawa załatwiona. I wtedy zobaczyłam, że z pyska zwisa mu właśnie ten zabrudzony
kawałek.
Grymas obrzydzenia na twarzy Gavina kompletnie mnie zmroził.
Błe usłyszałam jeszcze za plecami, kiedy wybiegłam.
Wpadłam do samochodu, zatrzasnęłam drzwi. Odjeżdżając, zobaczyłam, że Lydia
wybiega w samej bluzce i tych dziadkowych skarpetach. Miałam nadzieję, że przynajmniej
ona zachowa odrobinę godności, ale nic z tego. Biegła z dżinsami i butami w garści,
wrzeszcząc na cały głos:
Zaczekaj!
Zwolniłam, żeby mogła wskoczyć, ale nie zatrzymałam się całkiem. Zamykając drzwi,
uderzyła się w głowę.
Co cię, kurde, ugryzło? chciała wiedzieć Lydia.
Opowiedziałam jej wszystko i już po chwili zaschnięty tusz na twarzy rozmazał jej się na
nowo. Umierałyśmy z głodu, ale uznałyśmy, że nie możemy pokazać się nikomu na oczy.
Zdecydowałyśmy się na McDonalda, a kiedy podjechałyśmy pod restaurację, zobaczyłam
najnowszą reklamę: Wrócił McRib".
Ciekawe, skąd wrócił? zapytałam.
Nie mam pojęcia, ale odradzam ci mielone żeberka powiedziała Lydia.
Dopiero po wielu bezsennych nocach otrząsnęłam się z doznanego wtedy upokorzenia. Nie
dawało mi spokoju pytanie: Gdzie ja w życiu pobłądziłam? Leżałam i myślałam, ile par
[ Pobierz całość w formacie PDF ]