pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 03] DragonKnight (pdf)
- Michele Bardsley Diary of a Demon Hunter 03 Death Unsung CAĹ OĹšÄ_
- Lyn Hamilton [Archeological Mystery 03] Moche Warrior (v1.0) [lit]
- Angelia Whiting [The Trigon Rituals 03] Dominance Fury (pdf)
- Wil McCarthy The Queendom of Sol 03 Lost in Transmission (Bantam)
- Backup of Alastair J Archibald Grimm Dragonblaster 03 Questor (v5.0)
- Arthur Conan Doyle Sherlock Holmes 03 Pies Baskerville'Ä‚Å‚w
- Christian Jacq [Ramses 03] The Battle of Kadesh (pdf)
- White James Szpital Kosmiczny 03 Trudna Operacja
- Dean, Sierra Something Secret This Way Comes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niż żonę - wyjaśnił, po czym uścisnął Molly serde
cznie i dodał: - Co wcale nie znaczy, że jest dla
mnie warte więcej niż ty, kochanie.
- No już dobrze, Frank. Nie zapomniałeś o awio-
marinie?
- Połknąłem dwie tabletki. Nie rób zamieszania.
- Z Frankiem podróże samolotem zawsze są
okropne - mruknęła Molly do Quinna, wsuwając
do kieszeni karty pokładowe i kierując się w stronę
ruchomych schodów. - Moja córka ma to po nim.
Quinn spojrzał zaskoczony na Chantel.
- Nie lubisz latać?
- Och, nic mi nie będzie.
- Ale wzięłaś jakieś środki uspokajające? - za
troszczył się.
- Po co? Nie będą mi potrzebne.
Ujął jej dłoń i spletli palce.
- Ręce masz zimne jak lód.
- Bo jest zimno.
- Daj spokój. Nie ma się czego wstydzić.
- A ty nie przesadzaj. Często podróżuję w ten
sposób.
- Wiem. Ale musi to być dla ciebie prawdziwa
męka.
- Każdy ma prawo do jakiejś słabości.
- To prawda - przyznał, podnosząc do ust jej
dłoń. - Może przy mnie będzie ci łatwiej, skarbie.
Próbowała wyrwać dłoń z jego uścisku, ale przy
trzymał ją mocno.
OPTANIE & 193
- Quinn, proszę. Czuję się jak skończona idiot
ka. Nie zwracaj po prostu na mnie uwagi.
- Dobrze, ale obiecaj mi, że podczas lotu będę
mógł trzymać cię za rękę?
- Cały czas? To sześć godzin!
- Wymyślimy coś, aby czas nam szybko upłynął.
Pochylił usta w kierunku jej twarzy i znów za
kręciło mu się w głowie. Na tyle mocno, że nie
zauważył mężczyzny w ciemnych okularach, który
zajął właśnie ustronne miejsce w sali odlotów
i przyglądał im się z zaciśniętymi pięściami.
- Mmm... Jeśli chcesz zrobić to, o czym właś
nie myślę, to zostaniemy aresztowani za sianie pub
licznego zgorszenia - mruknęła Chantel z kuszą
cym uśmiechem.
- A o czym myślisz? Bo mnie chodziło o partyj
kÄ™ remika.
- O partyjkę remika? - Dzgnęła go łokciem
w bok. - W porzÄ…dku, Doran. Po dolarze za punkt.
- WchodzÄ™ w to, skarbie.
Po chwili zapowiedziano przez głośniki ich lot
i trójka 0'Hurleyów w towarzystwie Quinna Dora-
na zaczęła wchodzić na pokład samolotu. Za nimi
zaś, w gromadzie pasażerów, podążał tajemniczy
mężczyzna w ciemnych okularach.
ROZDZIAA DZIESITY
- Och, Quinn, naprawdę jesteś gotów do wiel
kich poświęceń dla naszej rodziny! - Chantel
uśmiechnęła się kpiąco, wyjmując swoją suknię
z pokrowca na ubrania. Kreację tę zamówiła u czo
łowego hollywoodzkiego projektanta i kosztowała
jÄ… fortunÄ™. No ale ostatecznie nie codziennie bywa
się druhną na ślubie własnej siostry.
- Masz na myśli to cudo? - odrzekł, wskazując
głową na swój świeżo odprasowany garnitur, o któ
rego włożeniu myślał z najwyższą niechęcią.
- Mhm. To chyba nie jest twój codzienny strój.
- Jakoś to przeżyję.
- Nie wątpię. Pamiętaj, że tata chciał, żebyś
w apartamencie Reeda pojawił się godzinę przed
ceremonią. Czy mężczyzni zawsze tak robią przed
ślubem? Po co?
- Tajemnica państwowa. A jeśli chodzi o rodzi
nę 0'Hurleyów, to stała mi się ostatnio dziwnie
bliska. Zwłaszcza pewna jej część.
- Czyżby? Powiedz więc, co sądzisz o Reedzie.
Wiem, że widziałeś go wczoraj wieczorem przez
kilka godzin. Jakie zrobił wrażenie?
OPTANIU ,Y 195
- Solidny, z całą pewnością człowiek sukcesu.
Skrupulatny. Raczej konserwatywny.
- A Maddy?
- Artystyczna dusza, roztrzepana, trochÄ™ jak nie
ziemska zjawa.
- Tak, to cała Maddy - uśmiechnęła się Chantel.
- Zdawałoby się, że nie mają ze sobą nic wspólne
go, prawda? A jednak do siebie pasują. - Z ciężkim
westchnieniem wsunęła pędzelek do kosmetyczki.
-1 to świetnie pasują.
- Czym więc się martwisz?
- Maddy to moja blizniaczka. Zawsze właśnie ją
najbardziej kochałam. Abby jest inna, twardsza,
bardziej samodzielna. Ja również umiem utrzymać
się na powierzchni i niezle prosperować. Ale Mad
dy... Maddy to rodzaj kobiety, która zawsze wierzy,
że czek został wysłany, alarm się nie zepsuje, a ku
rek od gazu jest szczelny. Ufa światu i ludziom.
- E, nie rób z niej sieroty. Moim zdaniem ona
dobrze wie, czego chce, i umie dopiąć swego. Cał
kiem tak jak ty.
- Nie do końca. Ja w gruncie rzeczy jestem od
niej bardziej sentymentalna.
- No to chodz tu do mnie i daj się namówić na
trochę sentymentów.
- Quinn, jeśli teraz wrócę do łóżka...
- Tak?
- Zamęczę cię swą miłością.
- Obiecanki-cacanki. - Położył się, zakładając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]