pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Aubrey Ross [Undercover Embassy 04] Codename Summer [EC Aeon] (pdf)
- Aristotle Nicomachean Ethics (Trans W D Ross), 1999
- Christie Agatha Pora przypływu
- Evangeline Anderson Vampire Secret Thirst
- Randall The Dead Have Never Died
- Horton Naomi MićąĂ˘Â€ÂšoćąĂ˘Â€ĹźÄ‚„‥ na drodze
- Dojrzewanie bśÂ‚azna Jonas Gardell
- 03 Anne Marie Winston Piknik nad stawem
- HÄ‚Ä„lfdanarson, Thingvellir
- just married ebook
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdybym miała pofolgować swym pragnieniom, z pewnością jutro z
rana nie oczekiwałabym od ciebie propozycji małżeństwa.
Skąd wiesz, czy nie jesteś mężatką? - zapytał, gdyż taka
możliwość przyszła mu nagle do głowy. Madeline nie miała na ręku
obrączki, ale to o niczym nie świadczyło. Równie dobrze mogła
zgubić ją w oceanie.
- Wiem - odrzekła z pełnym przekonaniem. - Nie jestem
zamężna i nigdy nie byłam. Zwietnie jednak pamiętam romans z
Chanrungiem i się go nie wstydzę, co świadczy o tym, że nie masz
przed sobą niewinnej, pruderyjnej, małej kobietki. Nie musisz się
obawiać, że tata policjant będzie czyhał pod drzwiami sypialni ze
służbowym rewolwerem lub z dubeltówką. - Madeline wysunęła
pasmo włosów z ręki Saksa i cofnęła się o krok. - Jesteś dziwnym
88
Anula
ous
l
a
and
c
s
człowiekiem - powiedziała. - Trudnym do rozgryzienia. Za każdym
razem, gdy mi się wydaje, że już cię rozumiem, natrafiam na następną
zagadkę. Nigdy jednak nie sądziłam, że jesteś tchórzem.
- Tchórzem? - powtórzył spokojnym tonem, ale jego oczy
miotały błyskawice.
- Jesteś nim - oskarżycielskim tonem ponownie rzuciła mu w
twarz. - Boisz się. swych uczuć. I sądzę, że od dawna przed nimi
uciekasz.
Od razu się opanował. Zamknął w sobie. Wrócił do swojej
skorupy. Z nieprzeniknioną twarzą oznajmił:
- Nic o mnie nie wiesz.
- Mylisz się. Wiem, że nie jesteś ani zimny, ani tak twardy czy
zobojętniały, za jakiego chcesz uchodzić. Mogę się kochać tylko i
wyłącznie z mężczyzną, który potem, gdy się obudzi, nie będzie miał
żadnych wyrzutów sumienia. I na poranne dzień dobry" nie
zaserwuje mi przeprosin. Madeline poniósł temperament. Płonęły jej
policzki, z oczu sypały się skry. - Szanowny inspektorze policji,
jestem bardzo wdzięczna za to, że uratowałeś mi życie. Proszę o
jeszcze jedną przysługę, Zanim opadnie woda, chciałabym opuścić
latarnię i wrócić tam, gdzie moje miejsce. Trzymaj się ode mnie z
daleka.
Nie! Jej miejsce było tutaj. Z nim. To on znalazł Madeline,
tchnął w nią powietrze z własnych płuc, wyrwał śmierci i chociaż
żadne z nich nie było zachwycone powstałą sytuacją, to była jego
kobieta!
89
Anula
ous
l
a
and
c
s
Saks wiedział, że gdyby teraz zgłosił swoje prawa, pomyślałaby,
iż zupełnie zwariował. Czuł jednak, że dokładnie to chciała teraz od
niego usłyszeć.
Mimo zapewnień, że nie wykorzysta sytuacji, nadal pragnął
Madeline. Jeszcze bardziej niż poprzednio. Wiele, zbyt wiele czasu
upłynęło od chwili, w której pozwalał sobie na okazywanie uczuć, a
jeszcze więcej - na ich wyrażanie. Postanowił zamilknąć.
- Nagle zrobiło się tu ciasno - oznajmiła Madeline. Była bardzo
rozczarowana milczeniem Saksa. - Brak mi powietrza. Pójdę na
spacer. Chyba że masz coś przeciwko temu.
Wzruszył ramionami.
- Jesteś moim gościem, a nie więzniem - mruknął.
Rozzłoszczona, cisnęła w Saksa zmiętą kulkę papieru, odwróciła
się gwałtownie i wyszła z pracowni, głośno trzaskając drzwiami.
Klnąc pod nosem, Saks zamknął oczy. Uznał, że zrobił to, co
należało, i powrócił do przerwanej roboty. Odbitki powinny ujawnić,
komu do diabła, zawdzięczał to, że pociągająca, a zarazem nad wyraz
irytująca Madeline Anne Delaney wkroczyła w jego życie.
90
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA 6
Saks bez trudu znalazł Madeline. Stała nad brzegiem płycizny
pozostałej po przypływie i wpatrywała się w kawałek szarego drewna
wyrzucony przez morze. Zobaczyła fragment jakiegoś napisu. Trzy
litery: Wik,".
- To Chluba Wikingów" - odezwał się. - Aódz rybacka, którą
płynęłaś.
- Przypominam sobie zapach ryb na pokładzie - powiedziała
Madeline. Nawet nie spoglądała w stronę Saksa. - Z fotografii
odczytałeś nazwę łodzi?
- Zgadłaś.
Wiatr był silniejszy niż przedtem. Huczące, spienione fale z
większą siłą rozbijały się o skały. Bez przerwy padał deszcz.
Saks stanął tuż za nią. Miał ochotę ją objąć, lecz się
powstrzymał. Na wszelki wypadek schował ręce do kieszeni.
- Teraz pozostaje nam dowiedzieć się, do kogo należała ta łódz -
oznajmiła Madeline.
Tak bardzo wzburzona opuściła latarnię, że nie miała teraz
pojęcia, od jak dawna tkwi nad brzegiem morza. Nagle zrobiło się jej
zimno.
Była przekonana, że czuje ciepło promieniujące od Saksa, który
stał bardzo blisko. A może tylko się jej wydawało? Zadziałała
nadwrażliwa wyobraznia, pobudzona wydarzeniami dwóch ostatnich
dni?
91
Anula
ous
l
a
and
c
s
- To dobry pomysł - przyznał. - Na początek. Czy mogę ci coś
zaproponować?
W odpowiedzi Madeline wzruszyła ramionami.
- Wróć ze mną do latarni - poprosił. - Tu jest lodowato i mokro.
Rozumiem, że nie chcesz przebywać z gburem pod jednym dachem,
ale chyba nie ma sensu, żebyś na złość mnie nabawiła się zapalenia
płuc.
Madeline nie udało się powstrzymać uśmiechu.
- Na złość tobie odmrożę sobie uszy. Tak mawia mój tata, gdy
ruga mnie za zbytni upór.
- Podobno ojcowie zawsze wiedzÄ… najlepiej - mruknÄ…Å‚ Saks.
- Tylko w teorii. Nie w praktyce.
To twierdzenie nie odnosiło się do jej ojca, o czym świetnie
wiedziała. Był nadzwyczaj mądrym człowiekiem. Bardzo się o nią
troszczył. Potrafił także bezbłędnie rozszyfrowywać ludzi.
Umiejętność tę przypisywał w sześćdziesięciu procentach
doświadczeniu zdobytemu podczas pracy w policji, a w pozostałych
czterdziestu-irlandzkiemu jasnowidztwu.
Dorastając pod opieką ojca, Madeline nauczyła się ufać jego
osądom. I była przekonana, że gdyby zastępca szeryfa. Conlan
Delaney kiedykolwiek spotkał Saksona Carstairsa, z pewnością
wystawiłby mu chwalebne świadectwo.
- Do licha z tobą. - Odwróciła się, aby zmierzyć Saksa surowym
wzrokiem. Na mokrym, oślizgłym mchu obsunęła się jej noga.
Saks zręcznie złapał Madeline i otoczył ramionami,
92
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Możesz mi nawymyślać, ile wlezie, gdy tylko przestaniemy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]