pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 01 Pamiętnik Księżniczki
- Glen Cook Black Company 01 Black Company
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- Macomber Debbie Blossom Street 01 Sklep na Blossom Street
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Okej. Kumam.
Ale już tu byliśmy i nie było odwrotu. Tata był prawie pewien, że nic nam się
nie stanie. Mieliśmy działać w miejscu, jeśli ktoś zagroziłby, że coś nam zrobi, ale nic
z tego nie będzie miało znaczenia, jeśli Connor chce nas wystarczająco mocno.
Budynek Branchu miał z przodu tablicę. MESSHAR AND MILLER
ASSOCIATES, jak głosiła tablica, grubymi złotymi literami. Rudowłosa dziewczyna
w okrągłym biurku przywitała nas. Za nią, wysokie okna ukazywały rozległy widok na
jezioro Michigan, fale ze spienioną pianą. Po lewej stronie wznosiły się schody ze
szklanymi balustradami, tak aby nie zasłaniać widoków. W ścianie po naszej prawej
znajdowała się winda.
- Dzień dobry, Arthurze.
Nick wyciągnął ręce z kieszeni, zginając palce, jakby zamierzał wyciągnąć broń
przy pierwszej oznace kłopotów.
- Jesteśmy tu, żeby zobaczyć się z Connorem.- powiedział tata.
Kobieta skinęła głową i uderzyła przycisk na panelu sterowania.
- Masz zejść na dół.
- Dziękuję, Marshie.- powiedział tara. Wskazał nam drzwi pod schodami.
Nick się pochylił.
- Masz zejść na dół?- powtórzył.- To pocieszające.
Drzwi otworzyły się na klatkę schodową, schodzącą poniżej parteru.
Zacisnęłam uścisk na normalnego rozmiaru pliku w dłoni, tego który zawierał
wszystkie informacje, które Sam ukradł pięć lat temu. Nerwowy dreszcz przebiegł mi
po plecach. Nie czułam się z tym świetnie, a komentarz Nicka tylko pogorszył sprawę.
Dostarczenie ich i przekazanie dokumentów w zamian za naszą wolność
wydawało się za łatwe, ale nie wiedziałam, jaki inny wybór mieliśmy. Musiałam
uwolnić Sama i Casa. Sama szczególnie, zanim go złamią.
Nasze kroki odbijały się echem w dole klatki schodowej, kiedy podeszwy
naszych butów uderzały w metalowe bieżniki na schodach. Skręciliśmy dookoła,
przechodząc przez cztery piętra, zanim tata zatrzymał sie przy drzwiach o nazwie B5.
Z ręką na klamce, odwrócił się do nas, z pogłębiającą się zmarszczką na czole.
- Pozwól mi mówić. Dobrze?
Nick chrząknął. Skinęłam głową. Tata pchnął drzwi. Weszliśmy do małego
pomieszczenia, gdzie mężczyzna siedział za mahoniowym biurkiem z urządzeniem
głośnomówiącym do telefonu przyciśniętym do ucha.
- Arthur.- powiedział, uśmiechając się.- Jak miło cię widzieć.
Tata zrobił się nerwowy.
- Tak, ciebie też, Logan. Jest Connor?
- Zaraz przyjdzie.
- Nie możemy wejść?- zapytał tata, a Logan pokręcił głową.
Więc czekaliśmy. Nick pstrykał kostkami palców jednej ręki na raz. Musiałam
powstrzymać chęć biegu. Kiedy myślałam, że mogę zostać zmieszano- szaloną, drzwi
za plecami Logana otworzyły się i pięciu mężczyzn weszło do pokoju.
- Jaka punktualność.- mruknął Nick, odpychając się od ściany jedną nogą.
Tata położył rękę na ramieniu Nicka, trzymając go na miejscu.
- Czy Connor jest na nas gotowy?- zapytał agentów.
Człowiek z przodu z blizną biegnącą od podbródka do ucha, uśmiechnął się.
- Gotowy.
Wyciągnął pistolet i postrzelił tatę środkiem usypiającym. Ledwo zdążyłam
zarejestrować co się zdarzyło, zanim Nick nie stanął obok mnie i zaczął się bić.
Pistolet poleciał za biurko. Facet z blizną upadł, ale było jeszcze czterech mężczyzn
przez których trzeba było się przebić. Nick ruszył na kolejnego agenta, ale wysoki
blondyn nadszedł z tyłu i rzucił nim w prawo. Kolejna pięść uderzyła Nicka w twarz.
Jego oczy wywróciły się do tyłu a on sam upadł.
- Przestańcie- krzyknęłam.- Proszę, jesteśmy tutaj aby zobaczyć....
Coś ciężkiego i twardego uderzyło mnie w czoło, przerywając mi i światło
zgasło.
Pierwszym co do mnie dotarło był ból głowy. Następnie przyszły nudności.
Skrzywiłam się i unikałam otwierania oczu. Dotknęłam miejsca, które bolało
najbardziej i jęknęłam, kiedy poczułam guz na czole.
Wszystko wróciło w pośpiechu i otworzyłam oczy.
Byłam w pokoju bez okien, jednymi drzwiami i łóżkiem. Szklanka wody stała
nietknięta na małym stoliku. Riley siedział na krześle naprzeciwko mnie.
- Obudziłaś się.- powiedział.- Nareszcie.
Dzwięk jego głosu sprawił, że moja głowa zawibrowała i zwalczyłam kolejne
wzdrygnięcie się.
- Dlaczego...- zaczęłam, ale Riley przerwał mi.
- Stworzyłaś nośnik rozprzestrzeniający dowody w sytuacji awaryjnej?
Położyłam ręce na oczach, jak zasłony, blokując światła świetlówek. Położyłam
nogi na podłodze.
- Anna. Powiem to tylko jeszcze raz. Czy utworzyłaś awaryjny
rozprzestrzeniacz?
- Tak.- mruknęłam.
- Jakie sÄ… dane?
- Gdzie on jest?
- SÅ‚ucham?
Zmrużyłam oczy.
- Gdzie jest Sam? Gdzie sÄ… inni?
Riley przeczesał włosy, poskramiając przód.
- W celi. Tam gdzie należą.
- Nie powiem ci niczego dopóki mnie do nich nie zaprowadzisz.
Przełożył jedną nogę przez kolano.
- To dość niefortunnie, bo nie zabiorę cię nigdzie dopóki nie powiedz mi
danych do rozprzestrzeniania siÄ™ w mediach.
Mówił powoli, przeciągając sylaby, jakby nie był pewien, czy rozumiem po
angielsku.
Złość zagotowała się w mojej klatce piersiowej.
- No cóż, to raczej niefortunne- prychnęłam.- bo nie powiem ci niczego dopóki
nie zaprowadzisz mnie do chłopców.
WestchnÄ…Å‚.
- Dobrze. Więc chyba będziemy musieli wytrzeć twoje wspomnienia i mieć
nadzieje że Arthur wysypie szczegóły.- Wstał.
Tata. Przyszedł tutaj, żeby mi pomóc, wystawiając się na ryzyko. Czy będą go
torturować dla odpowiedzi? Tak, mogliby.
- Czekaj.
Wejdz w Sama, pomyślałam. Co on by zrobił?
- Tak?- linia brwi Rileya uniosła się wysoko na czole, kiedy czekał.
Musiałam się stamtąd wydostać. Musiałam znalezć resztę. Musiałam znalezć
tatę. Przyjście do Rileya i Connora było moim pomysłem i to ja wystawiłam nas
wszystkich na niebezpieczeństwo. Potrzebowałam najszybszego, najbezpieczniejszego
rozwiązania. Potrzebowałam planu.
Jedne drzwi. Brak okien. Szafka nocna. Szklanka wody. Jedno krzesło. Jedno
ujście w suficie. Aóżko wykonane z metalu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]