pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Frank Kmietowicz Bogomilcy w Polsce
- Vicente Blasco Ibać„ez Cać„as y barro
- 122. Maguire Margo Dla Ciebie wszystko
- Odgadnij kim jestem Tom4 Naprawde
- Brad Ferguson The Forever Con
- M176. Neil Joanna LojalnośÂ›ć‡ jest cnotć…
- Fiona Brand Cullen's Br
- Cabot Meg Pamić™tnik Ksi晜źniczki 01 Pamić™tnik Ksi晜źniczki
- Konkwistadorzy
- James Lee Burke Robicheaux 12 Jolie_Blon's_Bounce
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A prawda, że Hanka... Ale to jeszcze nie wszystko. Prócz tych powsinogów, czyli
wichrów, i prócz tych łeboniów, czyli wiatrów, mam jeszcze takie maleństwa, takie pomperli-
ki... Nazywają się wietrzyki. Będzie tego z pół kopy. A na dodatek mam także najmniejsze
smyki, tak zwane zefirki... W sumie posiadam kupę dzieci, że trudno mi je policzyć, i zapomi-
nam, jak się które nazywa. Porządne z nich smyki, bo mnie słuchają, jak się należy!... Ale
czemu tak stoisz i milczysz ? Czemu nic nie mówisz?
Bo nie chcę przeszkadzać, kiedy wasza królewska mość gada!
Co? Ja gadam? Na niechby cię gęś kopła, dziewczyno... Jak to się nazywasz, bo
znowu zapomniałem ?
Hanka, mości królu...
Aha! Hanka!... No, ładnie się nazywasz. Aż mi żal, że ja się tak nie nazywam! A
masz grzebień?
Mam, mości królu!
A masz dobre serce?
Nie wiem...
Zaraz się przekonamy! Masz grzebień, to poczesz mi brodę i kudły na głowie!
Hanka jęła królowi czesać brodę i kudły na głowie. Czesała i czesała, aż poczesała. A
gdy skończyła, król spojrzał w lustro i zapytał:
To jestem ja w tym lustrze ?
Tak! To ty jesteś, mości królu!
Nale, ludeczkowie złoci! mruczał zdumiony. Przecież nie mogę siebie po-
znać!... No, przystojnie teraz wyglądam. A masz ty... jak to ci na imię?...
Hanka, mości królu!
A, prawda! A masz ty, Haneczko, igłę z nicią?
Mam!
To połataj moje królewskie suknie!
Hanka nawlokła nitkę do igły i jęła łatać królowi suknie. Aatała, łatała, aż połatała. A
gdy była gotowa, król stanął przed lustrem i zapytał zdumiony :
Kto to jest w tym lustrze?
To ty jesteś, mości królu!
Hm, to dziwne! Nie mogłem siebie poznać. No, ale teraz wyglądam jak prawdziwy
król. No nie?...
Hanka rzekła, że wygląda teraz istotnie jak prawdziwy król.
Mości królu! podjęła znowu. A gdzie masz buty, żebym ci je wyczyściła.
Król Chwist-Poświst roześmiał się i o malutki włos wicher byłby porwał Hankę, lecz na
szczęście zdołała chwycić się młyńskiego kamienia. Widział to król i tak rzekł:
Trąba ze mnie zardzewiała, bo nie uważam! Już się nie lękaj, Haneczko, wichru, gdy
będę kichał, ziewał lub śmiał się... Wtedy zawsze odwrócę się do ściany... A co do tych
butów, widzisz... Ja jestem taki król bez butów! Jeżeli szewc może być bez butów, to czemu
nie mógłby być król bez butów? No nie?... Więc nie będziesz mogła mi ich czyścić! A wiesz
czemu ja i moje wszystkie smyki, te wichry, wiatry, wietrzyki i zefirki, nie mamy butów ?
Mości królu, ja dużo wiem, ale tego nie wiem! rzekła lekko już ubawiona Hanka.
No, słusznie, wszystkiego nie można wiedzieć. Ale powiem, czemu nie mamy
butów. Bo tak latamy po świecie, że je już dawno pogubiliśmy. Już wiesz?
Wiem, mości królu!
No, to już dużo wiesz! Ale powiedz mi nareszcie, czego chcesz ode mnie?
Już ci mówiłam, mości królu! Zaraz na początku!
Ale ja już zapomniałem, co to mówiłaś! Powiedz jeszcze raz!
Hanka więc powtórzyła swą prośbę, żeby król Chwist-Poświst był tak bardzo dobry i
polecił swym synom wichrom, by nie zlatywały się na Górze Baraniej, lecz na innej górze. Na
przykład na Ochodzitej lub na Złotym Groniu, albo też na Stożku...
A dlaczego?
Hanka powiedziała dlaczego. %7łeby wichry nie połamały jabłonki. Potem wszystko mu
opowiedziała o Czarnej Księżnie, o Jasiu zamienionym w króla wężów, Złotogłowca. i o tym,
że może go tylko odczarować jabłko zerwane z tamtej rajskiej jabłonki na Górze Baraniej i że
musi ją podlewać wodą z Olzy i swymi łzami...
Dosyć, dosyć, bo już wszystko rozumiem! przerwał jej Chwist-Poświst i jął
wycierać oczy kułakiem, bo zamigotały w nich łzy. Nieduże, ale zawsze łzy.
Coś mi do oka wpadło... zełgał, bo trochę się zawstydził swego wzruszenia.
A potem tak jeszcze powiedział:
Wszystko tak się stanie, jak prosiłaś. Wichry już nie będą się zlatywały na Górze
Baraniej! Niech się zlatują na Ochodzitej! Tam mają dosyć miejsca. A gdy będziesz potrze-
bowała mojej pomocy, to oto masz... i zerwał z berła jedno jaskółcze skrzydełko i podał
jej. Wez, a gdy będziesz potrzebowała mojej pomocy, zatrzepotaj tym skrzydełkiem nad
głową, a już jestem obok ciebie. A ze mną cały regiment moich smyków wichrów, wiatrów i
tak dalej... Całą bandę swych synów, synków i synaczków przywiodę... A gdy byłoby lato
bardzo upalne i tej wody z Olzy i tych łez by nie starczyło, uczyń tak samo... Zatrzepotaj
skrzydełkiem nad głową, a wtedy poślę kilka wichrów. One przygnają obłoki najbardziej
opęczniałe deszczem, ściągną je nad Górę Baranią, a ty kijaszkiem zrobisz w nich dziury, w
tych obłokach, i deszcz poleje się na twoją rajską jabłonkę... A wiesz, czemu to uczynię?
Mości królu, ja dużo wiem...
... ale tego nie wiem! Wiesz, tylko wstydzisz się powiedzieć. Ale nie trzeba się
wstydzić, lecz radować z tego, że się ma dobre serce... No, teraz już idz... Nie! Jeszcze nie!
Zawołam dwa wichry. Jeden wezmie cię na plecy i zaniesie tam, dokąd zechcesz. A drugiego
poślę do tamtej doliny, w której mieszka ten przegrzeszony łajdak Chyrtoń, i niech wicher
rozniesie jego młyn za karę, że tak cię oszukał...
Nie czyń tego, mości królu!
Dlaczego? Przecież to łajdak skończony, oszust, cygan, pijawka...
Ja wiem. Ale ja nie chcę zemsty. Bo ja już dawno przebaczyłam.
Głupia jesteś! żachnął się król. To znaczy, chciałem powiedzieć, że jesteś
mądra i masz bardzo dobre serce, ale ludzie, a zwłaszcza tamten łajdak, powiedzą, że jesteś
głupia i że twoje serce jest także głupie...
Niech mówią...
Król spojrzał na Hankę, podrapał się za uchem i rzekł:
Słusznie! Wszak psie głosy nie idą pod niebiosy!
Potem wyszedł na wieżę, zagwizdał na palcach i w tej samej chwili nadleciał wielki
wicher. Hanka usiadła mu na grzbiecie, a wicher poszybował w dolinę.
Gdzie cię zanieść? zapytał.
Na Górę Baranią, jeżeliś taki dobry!
Ponieważ wicher był taki dobry, więc zaniósł ją w oka mgnieniu na Górę Baranią,
zleciał leciutko na ziemię, a Haneczka pięknie mu podziękowała i zeskoczyła z jego grzbietu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]