pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Gordon Abigail Medical Romance 133 Lekarz policyjny
- Cartland Barbara Wieczór radości
- Morgan Sarah Ucieczka do Aten
- 0246. Morgan Sarah Powrót do Włoch
- Morgan Sarah Słoneczna Sycylia
- cyfprz 14
- Foster, Alan Dean Aliens Vs Predator War
- Guy N. Smith The Pluto Pact
- Richard R
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podejrzenia potwierdziły się. Zawahała się i odparła z rezygnacją:
Mieszkam sama. Nikt ci nie podbije oka. Ale i tak nie ma powodu, żebyś mnie
odprowadzał.
Zrób to dla mnie.
Tu mieszkam. Przystanęła przy drzwiach na piętrze. Do zobac2enia.
Pchnęła je, a Jake kątem oka zobaczył puste wnętrze z zaciekami na ścianach i łysym
chodnikiem na podłodze.
W mgnieniu oka podjął decyzję. Nie ma mowy, by ją tu zostawił. Wszedł za nią do
pokoju, ignorując próbę zamknięcia mu drzwi przed nosem. Rozejrzał się wokoło z
niedowierzaniem.
Co u licha robisz w takiej norze? Uświadomił sobie, że jego słowa są zbyt ostre, ale
na pewno Miranda zdaje sobie sprawę z tego, że mieszka w okropnych warunkach.
To wiele wyjaśnia. Na przykład, dlaczego zawahała się, gdy mówiła o domu . Nikt przy
zdrowych zmysłach nie nazwałby tak tego miejsca.
Oszczędzam. Teraz już idz.
Nie zamierzam. Dokonując oględzin ponurego wnętrza Jake zauważył, że w pokoju
było równie zimno, jak na schodach. Wyjaśnij mi, dlaczego mieszkasz w takich warunkach.
Już powiedziałam. Jest tanio.
To mnie nie dziwi. Czy naprawdÄ™ jesteÅ› w tak dramatycznej sytuacji? On ci nie
pomaga?
Kto?
Ojciec twojego dziecka. Nawet jeśli nie jesteście już razem, nadal ma obowiązki wobec
niego. Poczuł, że narasta w nim gniew na nieznanego mężczyznę. Miał ochotę walnąć
pięścią w wilgotną ścianę.
Nie potrzebuję wsparcia, Jake, radzę sobie sama oświadczyła z irytacją.
Nie chodzi tylko o ciebie, Mirando. Spojrzał wymownie na jej brzuch.
Dziecko ma siÄ™ dobrze. Nie sÄ…dz mnie. Nic o mnie nie wiesz.
Chcę wiedzieć. Chcę zrozumieć. Zostawił cię? Nie powinien być wścibski, ale nie
mógł się oprzeć.
Rzuciła płaszcz na łóżko.
Co ciÄ™ to obchodzi?
Miała prawo zadać to pytanie, lecz on nie znał na nie odpowiedzi. Wiedział tylko, że nie
może jej tak zostawić.
Przez moment mierzyła go wzrokiem, wreszcie spuściła oczy.
Odszedł, kiedy dowiedział się o dziecku.
Honorowy gość. Nie mógł pohamować się od ironii, ale chętnie odgryzłby sobie język
na widok bólu w jej oczach. Przepraszam, nie powinienem był... Miał ochotę objąć ją
mocno i zabrać w bezpieczne miejsce.
To już nie ma znaczenia. Dobranoc, Jake. Do jutra.
Weszła do maleńkiej kuchenki, w której z trudem mieściły się dwie osoby. Projektant
budynku powinien zostać skazany na mieszkanie w nim. Włączyła czajnik i otworzyła
lodówkę. Były tam tylko jajka i jogurt.
To przeważyło szalę.
Idz, spakuj siÄ™.
Na dzwięk tych słów zatrzymała się z jogurtem w dłoni.
SÅ‚ucham?
Jeszcze żadna kobieta nie wydała mu się tak intrygująca i niedostępna. Był gotów
zapłacić każdą cenę za zbliżenie się do niej. Do tej pory dbał o swą prywatność. Niezależnie
od tego, z kim się aktualnie umawiał i jak bliska była to znajomość, nigdy nie zaprosił żadnej
kobiety, by się do niego wprowadziła. Sam nie rozumiał, skąd przyszła ta nagła decyzja.
Zwariowana czy nie, zamierzał się jej trzymać.
Spakuj rzeczy. Zabieram ciÄ™ do siebie.
Nie bądz śmieszny.
Kochanie, jesteś jedyną kobietą, której kiedykolwiek złożyłem taką propozycję, więc
przemyśl to raz jeszcze.
Lekkie rozbawienie, z jakim przyjęła tę ripostę, świadczyło o tym, że nie straciła poczucia
humoru.
Jeśli chcesz mnie uwieść, zle wybrałeś.
Sam nie wiedział, czego chce, poza jednym. Nie wyjdzie stąd bez niej. Postanowione.
ProszÄ™, pojedz ze mnÄ….
Zawsze jesteś taki uparty? westchnęła.
Tak przyznał. Gdzie jest twoja walizka? Sam cię spakuję.
Jake zaprotestowała słabiej.
Zabiorę cię stąd, Mirando, i od ciebie tylko zależy, czy wezmiesz swoje rzeczy, czy
wyniosę cię stąd, jak stoisz. A oboje wiemy, że moje ciuchy są na ciebie za duże.
Czy ktoś ci już powiedział, że jesteś tyranem?
Nie jestem. Po prostu dobrze wiem, czego chcę i jestem przyzwyczajony, że to osiągam.
Ja też wiem, czego chcę.
Jesteś zbyt zmęczona, żeby myśleć rozsądnie.
Chyba masz rację. Muszę się położyć choć na pięć minut. Obdarzyła go
przepraszającym uśmiechem.
Spakuj się, Mirando. Za pół godziny będziesz leżała w pachnącej pianie, a miękkie
łóżko będzie na ciebie czekało.
Trudno jest ci odmówić. Wyraz rozmarzenia pojawił się w jej oczach. Zejdz mi z
drogi. Muszę przygotować rzeczy na zmianę.
Sięgała mu zaledwie do ramienia, była krucha i delikatna, a jednak w tej dziewczynie
kryła się stalowa wola i odwaga. Była najbardziej niezależną przedstawicielką swojej płci,
jaką kiedykolwiek spotkał.
Wez więcej ubrań. Nie wrócisz tu, dopóki to miejsce nie zacznie przypominać
mieszkania. Dziwne, że się nie rozchorowałaś.
Jestem silniejsza, niż myślisz odparła wyzywająco. Wrzuciła do torby potrzebne
rzeczy. Jestem gotowa. Ale nadal myślę, że twoje zachowanie jest idiotyczne.
Nie idiotyczne. Rozsądne. Wziął od niej torbę i pospiesznie otworzył przed nią drzwi,
jakby w obawie, że może jeszcze zmienić zdanie.
ROZDZIAA SZÓSTY
Po raz drugi w tym tygodniu Miranda leżała w dużej wannie wypełnionej ciepłą, pieniącą
siÄ™, pachnÄ…cÄ… wodÄ….
W głębi serca wiedziała, że nie powinna korzystać z gościnności Jake a. Mogła okazać
większą stanowczość. Tupnąć nogą i powiedzieć nie . Jednak Jake był przyzwyczajony do
stawiania na swoim, a ona nie miała siły na dalsze protesty.
Która kobieta dobrowolnie wybrałaby nędzę, skoro może przez chwilę pławić się w
luksusie? Była tak zmęczona, że jej mięśnie zastrajkowały. Wątpiła, czy znajdzie dosyć
energii, by wyjść z wanny o własnych siłach.
W myślach przebiegała jeszcze raz dzisiejsze wydarzenia na porodówce. Czy to była jej
wina? Czy powinna była przewidzieć, że noworodek ułoży się nieprawidłowo?
Stukanie do drzwi wyrwało ją z zamyślenia. Jake wkroczył do środka z dwoma
parujÄ…cymi kubkami.
Przyniosłem coś na wzmocnienie. Zawstydzona schowała się głębiej w pianie.
Dlaczego nie pamiętała, żeby zamknąć drzwi!
Nie możesz wchodzić bez zaproszenia! Pchnął drzwi ramieniem.
Dlaczego? Chciałem sprawdzić, czy nie zasnęłaś.
Bez cienia skrępowania postawił oba kubki na koszu z bielizną do prania i sięgnął po
czysty ręcznik.
Wychodz, dopóki jesteś przytomna i możesz wypić gorącą czekoladę, którą dla ciebie
przygotowałem.
Gorącą czekoladę? Popatrzyła łakomie na kubki. Tę samą, którą dałeś mi w górach?
Właśnie tę. Przebrał się już w dżinsy i sportową koszulę, chyba ulubioną, bo wyraznie
spraną. Podwinął rękawy do łokcia, odsłaniając silne przedramiona. Zanim się ubierzesz,
kolacja będzie gotowa.
Ugotowałeś?
Niezupełnie. Skorzystałem z pomocy lokalnej pizzerii. Dużo kalorii, ale przydadzą ci
się. Przyjrzał się jej uważniej. Czy dobrze się czujesz? Mam wrażenie, że coś cię gnębi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]