pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 01 Pamiętnik Księżniczki
- Glen Cook Black Company 01 Black Company
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- Macomber Debbie Blossom Street 01 Sklep na Blossom Street
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Janet Dailey Calder 01 This Calder Range
- Dalton Tymber Triple Trouble 01 Trouble comes in threes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kwiatów, usłyszał śpiew ptaków.
Morgana westchnęła i położyła ręce na jego gło
wie. Pomogła odzyskać mu spokój. Przeżyła chwilę
rozkoszy. I złamała swoją żelazną zasadę... Wpłynęła
na jego uczucia, wykorzystujÄ…c magiÄ™.
Może i popełniła błąd, ale nie żałowała.
- Morgano... - mruknÄ…Å‚ przeciÄ…gle, wtulajÄ…c siÄ™
w jej piersi.
- Zpij - powiedziała z uśmiechem, jeszcze pew
niejsza, że nigdy tego nie pożałuje.
Wyciągnął do niej rękę, ale łóżko okazało się puste.
Nieprzytomny, z trudem otworzył oczy. Spał w swo
im domu, we własnym pokoju... Przez uchylone, nie
zasłonięte okna wkradał się świt.
- Morgano? - Sam nie wiedział, po co wymówił
jej imiÄ™.
Zniewolenie 179
Sen? Odsunął gwałtownie prześcieradło i wysko
czył z łóżka. Nawet jeśli to był sen, to jeszcze nigdy,
na jawie, nie przeżywał niczego tak mocno.
Stanął w otwartym oknie, żeby odetchnąć chłod
nym powietrzem.
Kochali się... jak szaleńcy - na łące koło stru
myka.
Nie, to niemożliwe. Siedzieli pod drzewem, roz
mawiając o... Tak, to pamiętał wyraznie.
Uderzył głową o framugę okna. Opowiedział jej
całe swoje zakichane dzieciństwo. Wywlókł wszystkie
rodzinne brudy. Dlaczego? Po jakÄ… cholerÄ™?
Przeklęty telefon. Przypomniał sobie jednak, że
to właśnie rozmowa z Leeanne powstrzymała go od
popełnienia jeszcze większego głupstwa.
Bardzo dobrze. Teraz przynajmniej wszystko
jest jasne. Morgana nie powinna mieć już żadnych
złudzeń.
Ale co się stało pózniej? Po tym, jak rozmawiali
pod drzewem... ZasnÄ…Å‚? Tak po prostu?
Jeżeli tak, to najpiękniejsze było snem. Niemo
żliwe. Czuł jeszcze zapach tamtych kwiatów. Pamię
tał każdy szczegół... Pamiętał dokładnie, co czuł. Kie
dy leżał na trawie obok kobiety, którą kocha - wy
dało mu, że całe jego życie prowadziło do tamtej
chwili szczęścia.
Mary. Urojenia. ZasnÄ…Å‚ pod drzewem i koniec.
W takim razie... skąd, do diabła, wziął się w swo
im pokoju, sam, w środku nocy? Dlaczego jej tu
nie ma?
Mogła go tu przyprowadzić. Podnieść na wpół
śpiącego, przyciągnąć do łóżka i zostawić.
Brzydko. Nie upiecze jej siÄ™ ten numer... ZaczÄ…Å‚
krążyć nerwowo po pokoju.
Nora Roberts
180
Przypomniał sobie tamtą ciszę. Cudowny spokój
ducha, kiedy obudził się na łące, a potem szedł przez
trawę i zobaczył ją - grającą na harfie, uśmiech
niętą.
Zapytał, dlaczego, a ona odpowiedziała, że...
Powiedziała, że go kocha.
Zcisnął rękami skronie. Może to urojenia? Chora
wyobraznia? Może wymyślił to wszystko, od począt
ku do końca, łącznie z Morganą. Może przyśnił mu
się sen jego życia - a teraz obudził się w swoim
dawnym mieszkaniu w Los Angeles?
Przecież nie wierzy w czarownice ani w zaklęcia.
Mimowolnym ruchem zacisnął dłoń na amulecie...
Jasne, że nie wierzy. Koń by się uśmiał.
Morgana istniała naprawdę. Podarowała mu ka
mień. Kocha go. Najgorsze, że on także ją kocha.
Czyste szaleństwo. Nie chciał tego. Nie pragnął
żadnej miłości. Ale stało się. Zakochał się nieprzy
tomnie. Myślał o niej dzień i noc. Pożądał obsesyj
nie. Marzył w cichości ducha, że może... może mia
łoby to sens. Gdyby spróbował...
Absurd. Gdzie się podziały resztki jego rozsądku?
Zaślepienie. Nareszcie właściwe słowo. Jest za
ślepiony, zgoda, ale co to ma wspólnego z miłością?
A jeżeli jednak? Może miłość od zaślepienia dzieli
długa, ale całkiem bezpieczna droga? Czy życie w za
ślepieniu, z taką kobietą jak Morgana, nie byłoby
piękne? Czy trzeba chcieć więcej?
Znów zaczyna fantazjować. O czym on, do diabła,
myśli?
O niej. Bez przerwy i tylko o niej.
Powinien zafundować sobie wakacje. Pojechać
gdzieś, jak najdalej, wymazać ją z pamięci.
Aatwo powiedzieć.
Zniewolenie
181
Wiedział przecież od początku, czuł przez skórę,
że nigdy o niej nie zapomni.
Bo to nie jest zaślepienie, pomyślał zrezygnowany.
Ani zadurzenie, ani wyłącznie namiętność. Tylko jed
no słowo pasowało do tego, co czuł... Słowo, którego
bał się jak ognia.
Miłość. Rozkochała go w sobie...
Ta prosta myśl poraziła go jak piorun. Zrobiła
to. Czarownica Morgana rzuciła na niego urok. Dla
czego nie pomyślał o tym wcześniej? Nie chciał się
w niej zakochać, opierał się, więc jednym pstryk
nięciem palców pomogła mu... Zakpiła z niego
w okrutny sposób.
Absurd... Niepewny niczego, Nash zmieniał zdanie
jeszcze wiele razy, wpadając ze skrajności w skraj
ność.
Rano, postanowił. Jutro rano stanie oko w oko
z czarownicą. Jeżeli naprawdę to zrobiła - zaklęcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]