pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- 15 Pan Samochodzik i nieuchwytny kolekcjoner Z.Nienacki
- Brenden Laila Hannah 33 Wojna
- Brenden Laila Hannah 19 Gra
- Drukarczyk Grzegorz Zabijcie Odkupiciela
- A. MacLean Ostatnia granica
- James Patterson Alex Cross 03 Jack And Jill
- Życie i cierpienie młodego W
- Macomber Debbie Blossom Street 01 Sklep na Blossom Street
- Ja
- Berrigan, Selected Poems
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szybko, że część kaszki wylądowała mu na ramieniu.
- Ech, teraz musisz zmienić marynarkę. - Birgit starała się ukryć irytację. Przecież tyle razy
mówiła Stenowi, by uważał. Nie po raz pierwszy musiał iść się przebrać po karmieniu małego.
- Tak, tak. Chętnie to zrobię dla tego człowieka. -Sten podszedł z małym do okna. - Zobacz,
zobacz, jakie drzewa - zwrócił się do synka. - Jak będziesz duży, zapolujemy tam razem na sarny.
To prawdziwie męska robota!
Birgit musiała się uśmiechnąć, patrząc na nich dwóch. Gdyby tak zawsze mogło być,
pomyślała, mając na to jednocześnie głęboką nadzieję.
Dzień pózniej, gdy Sten był w lesie z drwalami, do Birgit przyszedł starannie
zapieczÄ™towany list. Zaciekawiona otworzyÅ‚a go. Podpisany byÅ‚ przez biskupa Mønstera. ZapraszaÅ‚
ją na spotkanie na plebanii po niedzielnym nabożeństwie, o ile zamierzała na nie przybyć. Chciałby
z nią omówić kilka spraw".
Birgit zÅ‚ożyÅ‚a list. PolubiÅ‚a biskupa od czasu, gdy udzieliÅ‚ chrztu Johanowi w Sørholm.
Pamiętała błysk humoru w jego oku. Niedługo minie rok od ceremonii i od tamtej pory się nie
spotkali. Biskup miał wiele zadań i odbywał wiele podróży poza Roskilde. Ciekawiło ją, o czym
chce z nią rozmawiać. Może katedra potrzebowała nowego wyposażenia? Było to normalne, że
większe dwory wspierały finansowo kosztowniejsze prace przy kościele.
- Tak, pewnie musimy dać swoją część - powiedziała do siebie Birgit, biorąc do ręki
robótkę.
Ale może biskup miał inne sprawy do omówienia? Może dotarły do niego wiadomości o
pożarach albo może chciał się dowiedzieć o Johana? Oczywiście, pewnie to pierwsze, pomyślała.
Pogłoska, że grasuje u nich podpalacz, musiała się rozejść po okolicy. Birgit popatrzyła przez okno
na szare, nabrzmiałe deszczem niebo. Mężczyzni nie mieli dziś najlepszego dnia na pracę w lesie.
Ale może to nawet dobrze, że nikt ich nie zobaczy, jak w dziwny sposób układają gałęzie i pnie.
Myśli Birgit przenosiły się z miejsca na miejsce. Zahaczyła o Hemsedal, o Kopenhagę i
nagle przeskoczyła do Bremy. Już dawno nie miała wiadomości od ojca, ale miała nadzieję, że to
dobry znak. Przypuszczalnie jest tak zajęty, że nie ma czasu na pisanie. Z jego ostatniego listu
wynikało, że wdowa Kohler nadal potrzebuje wsparcia i pocieszenia.
Igła przechodziła rytmicznie przez materiał. Pod palcami Birgit powstawał kwiatowy
motyw. Chciała wszyć go na poduszkę Johana. Litery JMS już były wyhaftowane. Chłopiec będzie
nosiÅ‚ także nazwisko Sørholm, tak byÅ‚o od razu postanowione. Nagle Birgit zatrzymaÅ‚a dÅ‚oÅ„ z igÅ‚Ä…
w powietrzu. A może by tak przesłać wiadomość Mii, że będzie w niedzielę w Roskilde? Mogłyby
się zobaczyć w ciągu dnia. Nie chciała się narzucać i proponować spotkania u niej w domu, ale
może gdzieś w mieście? Jeśli naprawdę miały odświeżyć dawną przyjazń, warto by było się
spotkać.
Zanim zdążyła zmienić decyzję, ujęła pióro i napisała kilka słów na żółtawym papierze
Sørholm. Gdy skoÅ„czyÅ‚a, zawoÅ‚aÅ‚a chÅ‚opca, by od razu pojechaÅ‚ go zawiezć. Sten wyjeżdżaÅ‚ do
Kopenhagi przed sobotą, więc odwiedziny u Mii bardzo by jej pasowały, skoro i tak wybiera się na
nabożeństwo. Może Mia też się wybiera do katedry?
Pod sklepienie katedry w Roskilde uniósł się psalm. Wydawało się, że dzwięk nie chce
opuścić kamiennych ścian. Słowa i melodia odbijały się echem, nakładając się na kolejną zwrotkę, i
przenikały na wskroś słuchającego. Birgit zawsze lubiła uczestniczyć w nabożeństwie w katedrze.
Dziś przyszło szczególnie dużo ludzi. Mimo że było chłodno, nie marzła. Siedziała wciśnięta po-
między dwie rodziny z posiadłości leżących nieco bardziej na północ.
Gdy biskup rozpoczął kazanie, Birgit poczuła, jak wypełnia ją spokój, jak wszelkie
zmartwienia ostatniego czasu gdzieś znikają. Słuchała w skupieniu słów duchownego. Mądrze i
pogodnie mówił o chodzeniu boskimi ścieżkami. Przez chwilę rozkoszowała się poczuciem
beztroski, niebawem jednak jej myśli poszły własnymi drogami.
A jeśli podpalacz tego lata znów uderzy? Kryjówka wartownika była świetnie
zamaskowana. Nikt nie zdołałby się domyślić, że pomiędzy kłodami i gałęziami siedzi człowiek,
który ma doskonały widok na wieś i na ścieżkę między Kisserup a Ringsted. Sten polecił dzier-
żawcy, by w razie kolejnego pożaru natychmiast przybył na miejsce z psami. Nic więcej na razie
nie mogli zrobić. O podjętych środkach nie poinformowali lensmana, bo on i tak by nie pomógł.
Birgit wstawała, gdy inni wstawali, ale jej myśli już dawno uleciały poza świątynię.
Ciekawa byÅ‚a, o czym chce z niÄ… rozmawiać biskup Mønster. Już niedÅ‚ugo siÄ™ dowie. Potem
zaprosiła ją do siebie Mia. Przyjaciółka odpowiedziała szybko, nalegając, by się spotkały u niej.
Dzień pełen wrażeń, pomyślała Birgit, słuchając wspaniałej gry na organach. Zerknęła nawet w
górę na instrument. Dobrze by było umieć na nim grać, ale na razie musi wystarczyć jej szpinet.
- O, przepraszam. - Sąsiadka z ławki uśmiechnęła się kwaśno. - Sądziłam, że pani zasnęła.
Birgit rzeczywiście nie wstała równo z innymi na zakończenie, co najwyrazniej zirytowało
siedzącą obok kobietę. Zakłopotana Birgit podniosła się, wygładzając spódnicę.
- Ależ nie! Sądziłam tylko, że dziś wszyscy odkładają pośpiech na stronę - odparła sztucznie
słodkim tonem. - I że nie spieszą się tak z opuszczeniem domu bożego.
Jej słowa najwyrazniej dotknęły nieznajomą, ale nic nie odpowiedziała. Birgit otuliła się
ciaśniej długim płaszczem i ruszyła spokojnie za innymi w stronę wyjścia, nie przejmując się
szeptami za plecami, że tylko córka Hannah Sørholm mogÅ‚a tak odpowiedzieć. StaraÅ‚a siÄ™
zachować dobry nastrój z mszy. Z uśmiechem na twarzy wyszła na zewnątrz, mrużąc oczy przed
światłem słońca.
Zatrzymała się na chwilę na schodach i popatrzyła po tłumie zebranych. Pomyślała, że po
raz pierwszy przyszła do katedry sama. Zwykle przyjeżdżali razem, ale teraz ojciec był za granicą,
Sten w stolicy, a poza tym to ona została zaproszona na rozmowę do biskupa.
Nagle zwróciła uwagę na znikającego w tłumie mężczyznę o szerokich plecach. Musiał się
spieszyć, bo szybko mijał ludzi. Zanim Birgit zdołała mu się przyjrzeć, potrącił ją ktoś z
wychodzących. Musiała zejść ze schodów i nie dostrzegła już więcej tego mężczyzny. Poul?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]