pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Anthony, Piers Xanth 13 Isle of View
- Jackie Collins Dziwka
- Dean Ing Soft Targets
- Berrigan, Selected Poems
- śąeromski Stefan Snobizm i postć™p
- Hammett Dashiell Dwaj detektywi
- Flint, Eric Ring of Fire SS anth Grantville Gazette Vol 7
- America’s Great Depression Murray N.Rothbard
- Quinnell A.J Lockerbie (pdf)
- Sandemo Margit Irlandzki romans
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wizerunku. No i oczywiście tamten wieczór, gdy znaleźli się niedaleko siebie w wąskim
wejściu do łazienki. Zapamiętała potargane włosy, cienkie, niedbale zawiązane kimono,
uwydatniające zarys jego ciała, i spojrzenie – wcale nie surowe ani wyniosłe, tylko czułe i
pytające.
Jednak od tamtego czasu unikał jej. Może tak było lepiej? Powiedziała wtedy, że jest jej
pracodawcą. Tak, dał jej pracę i mieszkanie. Przypuszczała, że zrobił to wbrew swojej woli,
jedynie na prośbę matki. Ta kobieta zaufała jej, więc on postąpił tak samo.
Elizabeth wolała zakończyć te nieco denerwujące dociekania i włączyła odkurzacz do
kontaktu. „Teraz powinnam łatwiej utrzymać fantazję na wodzy” – pomyślała. Pudełko z
kotami zostało przeniesione do kuchni i Culley mógł zamykać swoją sypialnię. Dzięki Bogu,
Wendy nie potrafiła jeszcze otwierać drzwi z tymi masywnymi staroświeckimi klamkami.
Często w środku nocy zdarzało jej się przywędrować do sypialni matki i wdrapać się do jej
łóżka. – Elizabeth tępiła ten zwyczaj zaciekle, jednak bezskutecznie. Przynajmniej teraz
Wendy zmuszona była do zmiany swoich przyzwyczajeń.
Elizabeth zadbała także o to, aby nie było już żadnych problemów z łazienką. Następnego
dnia kupiła odpowiednie części i przy pomocy narzędzi, które znalazła w garażu, naprawiła
prysznic.
Spojrzała na zegarek: było wcześnie. Wendy powinna jeszcze spać. Sięgnęła do kieszeni i
nałożyła słuchawki walkmana. Chwilę później przy radosnych dźwiękach utworów zespołu
„Proud Mary” z entuzjazmem zaatakowała pajęczyny nad regałem.
Tymczasem Wendy śniła cudowny sen o kotkach. O kotkach – ale nie o małych, śliskich,
wijących się kocich kiełbaskach, lecz o grubych puszystych kłębkach, podobnych do tych,
które widziała kiedyś w telewizji. Ona sama śmiała się i biegała w kółko, próbując któregoś
złapać. W końcu przyszedł tatuś i podniósł ją do góry. Swoją długą ręką złapał jednego kotka
i podał jej. Zadowolona tuliła go do siebie – kotek miauknął bardzo głośno i nagle... obudziła
się.
Usiadła na łóżku i przetarła oczy. Wielki czarny kot znajdował się tuż obok i przyglądał
się jej badawczo.
– Cześć, kotku! – powiedziała Wendy, wyciągając do niego rękę. Kot zamruczał i
zeskoczył z łóżka. Wendy zrobiła to samo i ciągnąc za sobą pled, zbliżyła się do niego. Kiedy
spróbowała go złapać, kot wyśliznął się z jej rąk i wybiegł z pokoju.
– Kotku, wracaj! – zawołała i pobiegła za nim. Przebiegł przez korytarz i wspinał się po
schodach.
Wendy nie wolno było wchodzić na górę, ale w tej chwili nie myślała o mamie i
zakazach, bowiem bardzo chciała go pogłaskać.
Kot, widząc biegnące za sobą dziecko, położył uszy po sobie i zniknął za niskimi
drzwiami. Tam też nie mogła wchodzić i tym razem przypomniały się jej słowa mamy.
Zawahała się, wsunęła tylko głowę przez drzwi i zawołała:
– Chodź tu, miły kotku, chodź tu!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]