pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Andersson Marina Przystań posłuszeństwa
- Marshall Paula Porzucona
- A Virgin, A Billionaire and a Marriage 1 A Br
- Diana Palmer Lady Love
- Harrison Harry Stalowy Szczur 4 Stalowy Szczur i pić…ta kolumna
- Anthony, Piers Xanth 13 Isle of View
- Verne Juliusz W Puszczach Afryki
- Emily Bronte Wichrowe Wzgórza
- 28 Wielka Czworka
- Andrzej Sejan_Intruz i inne opowiadania
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie mogę dzisiaj pozować.
- Dlaczego nie?
- Jestem... niedysponowana.
- Niedysponowana!? Co mam przez to rozumieć? Nie
obchodzą mnie babskie krwawienia ani to, że masz mdłości,
bo jakiś młokos zrobił ci dziecko, signora. Tutaj dzieją się
naprawdę ważne sprawy. Zajmuję się Sztuką. Proszę, szykuj
siÄ™ do pozowania.
Jego brutalność niemal odebrała jej dech. Nie odgryzła się,
jak miała w zwyczaju. Zaskoczony był nowym wydaniem
Simonetty i nie wiedział, na czym stoi. %7ływił dotąd
przekonanie, że ją dobrze poznał, tymczasem pokazywała mu
nowe oblicze. Poczuł się zagubiony, sfrustrowany, co
spowodowało, że atakował ją dalej.
- No więc?! - wrzasnął.
- Nie ma mowy o żadnej z tych rzeczy, jakie
wspomniałeś. Po prostu... dziś upływa rok od dnia, kiedy
straciłam męża.
Bernardino zacisnął pięści, żeby stłumić narastającą falę
współczucia. Jeżeli pozwoli sobie na chwilę słabości i
tkliwość, chyba utonie wraz z nią w morzu smutku. Było mu
przykro i wstyd, że ją zranił. Kąsał, ale nie chciał sprawiać
bólu. Odwrócił się tyłem, wziął do ręki pędzle. Nie przeprosił,
nie powinna wiedzieć, że jest przerażony własnym
okrucieństwem. Jeżeli poprosi o wybaczenie, będzie zgubiony.
Targały nim zbyt silne emocje.
- Usiądz, proszę - nakazał surowo. Potulnie usiadła, jakby
dała się pokonać raz na zawsze.
Simonetta po upływie roku przeżywała głębszy smutek niż
poprzednio. Kiedy Lorenzo umierał pod Pawią, ona w
Castello żyła jeszcze nadzieją. Przez całą zimę nie miała
pewności, że jest martwy, i wyczekiwała go z wiosną. Ale
wtedy pojawił się Gregorio di Puglia z wieścią, że Lorenzo
zginął w lutym i śnieg pokrył jego ciało. Nie mogła pojąć, jak
to możliwe - on jest martwy, a ona żyje. Pamiętała, co robiła
w dzień jego śmierci. Tańczyła i piła. Gdy wychylała do dna
puchar szlachetnego hippocrasa, najdroższego z likierów,
gorąca krew Lorenza wypływała z niego na zamarzniętą
lombardzką ziemię. Zwiadomość tego wprawiała ją w
irracjonalne poczucie winy. Jak mogła się dobrze bawić i nie
wiedzieć, że on w tym czasie umiera? Mąż i żona stanowią
jedno ciało, zjednoczeni świętym sakramentem. Dobra żona,
pobożna, powinna wyczuć ten moment, w którym mąż wydaje
ostatnie tchnienie. Ona się śmiała. Dlatego wciąż czuła się
winna. Widocznie była złą żoną. Nieprawda - tu pamięć nie
prowadziła jej na manowce.
Nigdy nie przestała być mu wierna, nie miała na sumieniu
żadnych grzeszków. Może istnieje miłość bardziej namiętna,
ale kochała go głęboko. Wszystko robili razem, byli
jednomyślni w każdej sprawie. Była żoną posłuszną, oddaną,
cnotliwą. A jednak przytłaczało ją poczucie winy i nie tylko z
tego powodu, że zawiodła ją intuicja w momencie jego
śmierci. Nie zaznała spokoju sumienia od dnia, kiedy
zobaczyła twarz i tors Bernardina Luiniego, i wbrew sobie
musiała przyznać, że tak pięknego mężczyzny dotąd nie
widziała, ustępował mu nawet Lorenzo. Szatańskie pokusy
odpędzała, idealizując wizerunek Lorenza. Utrwalała w
pamięci jego dobroć, powściągliwość, szlachetność. Tęskniła
do niego w każdym momencie. W ciągu tego roku przeżyła
okres gwałtownej rozpaczy, potem kilka miesięcy pustki w
sercu, wreszcie gdy przyszło zagrożenie ubóstwem, wstąpił w
nią gniew, zaciętość i determinacja. Problemy finansowe
spowodowały, że poznała dwóch mężczyzn, z których jeden,
Manodorata, został jej przyjacielem, a drugi, Bernardino,
wrogiem. Obydwaj podtrzymywali w niej wolę życia.
Manodorata dał jej nadzieję, Bernardino pobudzał do walki.
Rozumiała, że w jednakowej mierze zasługują na
wdzięczność. Miała za sobą jeden rok bez Lorenza, zaczynał
się następny, a potem miał przyjść kolejny bez niego i tak aż
do końca jej życia. Pustynna przyszłość do sądnego dnia?
Ogarnięta apatią nawet nie potrafiła złościć się na Bernardina.
Pozowała mu posłusznie, siedząc na stopniach prezbiterium w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]