pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- B1_Wortschatz
- Antologia Gra półsłówek (pdf)
- MQXLITE_RM
- Agata KośÂ‚akowska Zaciszny Zakć…tek
- Crownover Jay NIEPOKORNY Tom 1 Jego Walka
- J L Taft Ain't No Angel [EC Breathless] (pdf)
- Green, Simon R Forest Kingdom 02 Blood and Honor
- Czarkowska Iwona Slomiana wdowa
- 01 Restart Tintera Amy
- (SZKLARSKI ALFRED SOBOWT_323R PRO)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpaczliwego nawoływania, jakby jakaś istota ludzka błagała o pomoc i ratunek.
Następnie, gdy pień mijał już zatokę, istota znajdująca się pomiędzy gałęzmi skoczyła w wodę, z
zamiarem wydostania siÄ™ na brzeg.
Langa mniemał, że to dziecko, wzrostem mniejsze od niego. Zapewne znajdowało się ono na
drzewie w chwili, gdy je burza zdruzgotała. Ale czy takie dziecko potrafi pływać? Było to rzeczą
bardzo wątpliwą. Siły opuszczały je widocznie& Walczyło z falami& To ukazywało się na
powierzchni wody, to pogrążało się w jej głębi. Od czasu do czasu dziwny krzyk wydobywał się z
jego gardła.
Powodowany uczuciem litości Langa bez namysłu wskoczył do wody i dopłynął do miejsca, gdzie
w nurtach rzeki dziecko zniknęło.
W tej chwili Cort i Huber, którzy usłyszeli pierwsze krzyki, przybiegli na brzeg. Spostrzegszy
Langa pasującego się z prądem rzeki, podali mu ręce, aby mu dopomóc do wydostania się na brzeg.
Langa, cóżeś tam złowił? zapytał Huber.
Dziecko, przyjacielu Maksie, które o mało się nie utopiło.
Dziecko?
Tak, przyjacielu Janie.
I Langa ukląkł przy małej istotce, którą ocalił od niechybnej śmierci. Huber podszedł blizko, aby
się lepiej przypatrzyć temu dziecku.
To nie dziecko! zawołał, cofając się.
A cóż?
To mała małpka& potomek tych szkaradnych małp, które na nas napadały. I dla ocalenia tej
małpki sam narażałeś się na to, że mogłeś życie postradać!&
To dziecko& to dziecko& powtarzał uparcie Langa.
A ja ci mówię, że nie, i radzę ci, abyś to małpię odesłał do lasu, do jego rodziny.
Ale Langa, pomimo zapewnień przyjaciela Maksa, uporczywie dowodził, że mała istotka, którą
ocalił i która jeszcze nie odzyskała przytomności, jest dziecięciem. Wziął ją na rękę i tulił w objęciu.
Nie broniono mu więc, aby się zajął dzieckiem. Langa, przekonawszy się, że stworzenie oddycha,
zaczął je nacierać, ogrzewać i ułożył na posłaniu z zeschłej trawy, oczekując, aż się przebudzi.
Jan, Maks i Kamis znowu kolejno mieli czuwać noc całą.
Langa nie mógł zasnąć, gdyż niepokój o protegowaną przez niego istotę, spędzał mu sen z powiek;
trzymał ją za ręce, nasłuchiwał słabego oddechu. Wreszcie ze zdumieniem około północy usłyszał
jeden wyraz, wymawiany cichym, osłabionym głosem: Ngora& ngora& Tak, to dziecię wzywało
swojej matki!
ROZDZIAA XI
Dzień 19-go marca.
Podróżnym naszym zdawało się, że przebyli już ze dwieście kilometrów, bądz pieszo, bądz płynąc
po rzece Johansen; ale była to może zaledwie połowa drogi do Ubangi.
O świcie wsiedli na prom wraz z małym protegowanym Langa, który umieścił swego wychowanka
pod dachem z liści bananowych i nie chciał go odstąpić ani na chwilę, czekając, aż się przebudzi.
Huber i Cort nie wątpili ani na chwilę, że przygarnięte stworzenie było członkiem rodziny
czwororękich, zamieszkujących na lądzie afrykańskim szympansów, orangutangów, gorylów,
mandrylów lub pawjanów. To też nie mieli ochoty przypatrywać mu się zblizka, było to dla nich
rzeczą obojętną, do jakiego gatunku należał przybłęda. Langa go ocalił i pragnął go zatrzymać, tak,
jak się przygarnia biednego pieska, z litości; zgodzili się na to chętnie, uważając to za objaw dobrego
serca Langa.
Niech tam wychowuje sobie tę małpkę mówił Maks do Jana chociaż jestem pewny, że ona,
skoro tylko odzyska siły, ucieknie do lasu, i porzuci bez żalu swego wybawcę.
Gdyby Langa powiedział im, iż ta małpa mówi, byłby może tym podniecił ich ciekawość, byliby
się może pilniej przypatrywali temu stworzeniu.
Może odkryliby jaki nowy gatunek małp mówiących, nieznanych dotychczas.
Ale Langa milczał, gdyż zdawało mu się, że zle słyszał. Postanowił więc tylko uważać na swego
wychowanka, a jeżeli posłyszy wyraz ngora, powie o tym natychmiast Janowi i Maksowi.
Tymczasem siedział pod daszkiem z liści bananowych i chciał, aby jego wychowanek pożywił się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]