pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Hitchcock Alfred Nowe Przygody Trzech Detektywow 06 Nieczysta gra
- Alfred Szklarski Tajemnicza Wyprawa Tomka
- M. Armstrong Blood Lines 2 Conduit
- 85 03 Kryptonim Pomorze
- Diaana Palmer AniośÂ‚ek
- 174.Barbara KrzysztośÂ„ Karolino, nie przeszkadzaj
- Jerome Bigge Warlady 1 2565AD
- DOD Risk Assessment of United States Space Export Control Policy
- Charlotte Lamb A Frozen Fire (pdf)
- James Axler Deathlands 041 Freedom Lost
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złoczyńców?!
- Czekaj, czekaj! Coś mi się przypomina - zawołał Marek podniecony jakąś
myślą. Szybko wydobył z kieszeni notatki i po chwili odczytał: - 3 głos:
zapamiętamy, w interesach jesteśmy skrupulatni. Wąsik jedzie do Wrocławia, a ja
przysiądę fałd w domu i, jak zwykle przed robotą, będę spał i słuchał radia. Nikt mnie
nie zobaczy. Teraz już chodzmy stąd!
- Ależ to byłoby wprost genialne! - entuzjazmował się Maciek. - Wujek
wygłasza przez radio referat, tamten słyszy go na własne uszy i już po całym strachu!
- Marzenie ściętej głowy! Wujka nie ma i referatu nie wygłosi - rozgniewała
się Bożena.
Andrzej opanowany jakąś myślą podbiegł do biurka. W pierwszej z brzegu
szufladzie leżała duża, wypukła koperta. Na jej wierzchu widniał odręczny napis:
Cybernetyka nauką przyszłości - pogadanka radiowa na dzień 26 lipca 1962
roku. Przesłać jeszcze przed wyjazdem.
- Zobaczcie, sami zobaczcie, co tu się znajduje - zawołał stłumionym głosem.
Przyjaciele zaintrygowani obstąpili biurko. Marek jednym tchem przeczytał
na głos napis na kopercie, a potem zdumiał się:
- Przecież to jest referat, o który upominał się redaktor - ostrożnie obmacał
palcami kopertę i dodał:
- Tam jest coś okrągłego... Czyżby to była taśma magnetofonowa?!
- Ojciec większość swych prac zapisuje w ten sposób - potwierdził Andrzej. -
Na pewno przed wyjazdem zapomniał wysłać referat do radia.
- Ależ to cudownie się składa! Teraz my go zaniesiemy i ci złoczyńcy usłyszą
głos wujka! - rozpromieniła się Bożena.
- Cicho bądz! - zgromił ją Marek.
Trzej chłopcy porozumiewawczo spoglądali na siebie. W ich
rozgorączkowanych głowach niemal jednocześnie zakiełkował fantastyczny pomysł.
Bożena mierzyła milczących przyjaciół podejrzliwym wzrokiem. Widocznie odgadła
ich zamiary; naraz cofnęła się kilka kroków i, wystraszona, krzyknęła:
- Za nic na świecie nie pójdę ze sztucznym wujkiem do Radia! Powiem mamie
wszystko, a nie pójdę!
Maciek błyskawicznym skokiem zasłonił sobą drzwi, aby siostra nie mogła
umknąć.
- Nie bój się, wcale nie mamy zamiaru namawiać cię do pójścia z Robem do
Radia - powiedział Andrzej.
- Gdybym był pewny, że to powstrzyma tamtych mężczyzn, sam bym go
zaprowadził. Byłem tam już raz z ojcem...
- Andrzej, nad czym się zastanawiasz?! - porywczo zawołał Marek. - Sam los
zsyła nam ratunek! Oni planują urządzić włamanie w piątek. Tymczasem referat ma
być wygłoszony w czwartek, a więc o jeden dzień wcześniej! Tamten typek czatuje w
domu, słucha sobie radia, aż tu nagle słyszy zapowiedz, że pan profesor Rawa
wygłosi referat i pan profesor sam przemawia! Cóż wtedy zrobią złodziejaszki?!
- Uciekną, gdzie pieprz rośnie! - triumfująco dokończył Maciek. - Nie
będziemy musieli wzywać milicji i nikt nie dowie się o tajemnicy wujka!
- Tak, tak, właśnie o to mi chodzi! - szybko mówił Marek. - W piątek
wyprawimy się na rekonesans do Zielonego Oczka. Jeśli mimo wszystko złodzieje
tam przyjdÄ…, natychmiast powiadomimy milicjÄ™.
Nawet Bożena, uspokojona przez Andrzeja, że on nam zaprowadzi sobowtóra
do Radia, zapaliła się do niezwykłego projektu. Andrzej zaraz otworzył paczkę, po
czym włożył taśmę do magnetofonu. To był referat profesora Rawy. Potem Andrzej
zatelefonował do Rozgłośni. Centrala telefoniczna połączyła go z Redakcją nauki i
techniki.
- Tu Andrzej Rawa - rzekł chłopiec.
- Właśnie czekałem na telefon - rozbrzmiało w słuchawce. - Co pan profesor
zadecydował?
- Ojciec zgadza się wygłosić referat w czwartek - odparł Andrzej.
- Proszę podziękować panu profesorowi, że nie sprawił nam zawodu - mówił
redaktor. - Zaraz puszczam anonsy do prasy i na antenÄ™.
- Ojciec prosił, żeby zawiadomienie przez radio było podawane w różnych
porach dnia. To bardzo ważne... - nieśmiało dodał Andrzej.
- Ależ oczywiście, proszę zapewnić pana profesora, że tak uczynimy. A więc
będę czekał w hallu w czwartek o godzinie szesnastej. Początek audycji o szesnastej
dziesięć.
- Przyjdę z ojcem, będziemy punktualnie o szesnastej, do widzenia -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]