pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Diana Palmer Denim and Lace as Diana Blayne
- Diana Palmer Long Tall Texans 06 Connal
- Dick_Philip_K_ _Trzy_stygmaty_Palmera_Eldritcha
- Palmer Diana Love and Ecstasy 01 Igraszki
- Diana Palmer Men of Medicine R
- Diana Palmer Zimowe róşe
- Diana Palmer Lady Love
- 1070. James Melissa Sekrety pana mśÂ‚odego
- Drej Nina Za drzwiami mśÂ‚odośÂ›ci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przystojny, wolny, zamożny i kobiety go kochały. Nic dziwnego, że zafascynował Noelle. Ale
była to tylko rozrywka. Myślami był już przy minionym wieczorze, uroczej pannie Beale i
fortunie jej ojca.
5
Pakunki dotarły póznym popołudniem i Noelle pofrunęła do swego pokoju, żeby
wszystko przymierzyć. Najbardziej podobał jej się niebieski, aksamitny kostium. Nie
sprzedano go zimą, więc na wiosnę został przeceniony. Nie wiedziała jeszcze, że rzeczy
kupowane w sklepie są w zasadzie modne przez jeden sezon i planowała nosić go jesienią i
zimą. Odcień materiału, jeszcze ładniejszy niż na rysunkach reklamowych, doskonale
pasował nie tylko do jej włosów, ale i oczu. Jared miał rację. Ten kolor był dla niej
wymarzony.
Nałożyła odpowiedni kapelusz, nowe buty i wygięła się przed lustrem. Uszczypnęła
policzki, żeby nabrały kolorów, i uśmiechnęła się do siebie. Nie była może piękna, ale też nie
brzydka.
Zeszła do salonu pokazać się rodzinie, lecz zastała tam tylko Jareda.
Gdy ją ujrzał, zamarł z wrażenia. Wyglądała zjawiskowo i - jak przewidział - był to
wymarzony dla niej kolor.
- Gdzie jest Andrew? - spytała, speszona nieco jego wzrokiem.
- Pojechał z babcią do miasta po nici do szydełkowania. Chciała polecić to pani Pate
dziś rano, ale nie przewidziała, że ja ją wyślę z tobą i że tak wcześnie wyjedziecie. Nie
zdążyła jej dać próbki.
- Rozumiem. - Noelle posmutniała.
Jared wstał i podpierając się laską podszedł do niej.
- Wyglądasz ślicznie. Andrew na pewno powiedziałby ci to samo, gdyby tu był.
Uśmiechnęła się słabo.
- Dziękuję. Miał pan rację co do koloru.
- Kobieta o tak bladej cerze jak pani wymaga żywych kolorów.
- Nie jestem taka blada - powiedziała i dotknęła policzka.
- Pewnie, zwłaszcza gdy pani poszczypała policzki - zauważył.
- Nie powinien pan tego wiedzieć.
- Ma pani wyraznie śpiewny akcent.
- Muszę się nauczyć wymowy. - Przygryzła wargę. Potrząsnął głową.
- Ten akcent jest częścią ciebie, ma swój urok.
- Ale powiedział pan przedtem, że to prowincjonalne.
- Dla kogoś z Nowego Jorku wymowa z Teksasu zawsze jest taka - wyjaśnił.
- A pan nie jest z Teksasu? - spytała zdziwiona.
- Nie. - Uniósł laskę. - Ten kostium jest uroczy, ale niepraktyczny na letnią pogodę.
Kupiła pani jakieś ubrania na pózną wiosnę i lato?
- Oczywiście, ale nic nie jest takie ładne jak to - powiedziała, spoglądając nieśmiało. -
Jest cudny, prawda?
Zaśmiał się.
- To nie kostium mam podziwiać.
- Jest pan hojny, ale trudny do wytrzymania - oświadczyła.
- Zbyt wiele wiem o kobietach - powiedział i na chwilę w jego oczach zgasł ciepły
płomyczek.
Zcisnęła rączkę parasolki.
- Nie powinien pan mówić takich rzeczy.
- W normalnych warunkach nie, ale prosiłem, żebyśmy byli ze sobą szczerzy.
Popatrzyła na niego w zamyśleniu.
- CzegoÅ› tu nie rozumiem.
- Czego?
- Tak mnie pan denerwuje, a jednak czuję, jakbym pana znała od lat. Czuję się z
panem... bezpiecznie.
- Jest pani pewna, że czuje się... bezpiecznie? Uniosła rękę w dziwnym geście, a on ją
uchwycił. Gdy w powozie trzymali się z Andrew za ręce, nie czuła nic. Teraz ogarniało ją
dziwne uczucie, jakiego nigdy nie doświadczyła.
Rozumiał to lepiej od niej. Uśmiechnął się i puścił jej rękę.
- Kostium jest bardzo twarzowy. - Nie miał serca jej powiedzieć, że w następnym
sezonie może już być niemodny. Niech się cieszy. - Andrew będzie zachwycony. Tylko
proszę uważać! To nie jest typ odpowiedni na męża.
- Ależ proszę pana!
- Powiedziałem, że będę z tobą szczery, Noelle - przypomniał. Zatrzymał się w
drzwiach do holu. - Zamówiłem gramofon - powiedział, czym mocno ją zaskoczył. - Jak go
dostarczą, będę cię uczył tańczyć.
Wzruszyła się.
- Pan? Ale... - Spojrzała wymownie na jego nogę. Roześmiał się.
- Zastanawiasz się, jak taki stary, kulawy adwokat może cię nauczyć tańca?
Zarumieniła się, gdyż odgadł jej myśli.
- Dobrze, że tak mało o mnie wiesz - powiedział, wpatrując się w nią. - Tylu rzeczy mi
żal, po co jeszcze ciebie.
Po tej zagadkowej wypowiedzi odszedł, zostawiając ją samą w tym wyszukanym
stroju.
W ciągu następnych trzech tygodni Jared znalazł wolne biuro w śródmieściu i wynajął
na swą kancelarię. Opłacił rzemieślników, którzy je odremontowali i urządzili według jego
gustu. Sprowadzono dywany, zasłony, meble i najnowszy sprzęt biurowy. Następnie zatrudnił
sekretarza, by zajmował się biurem, gdy go nie będzie. Zasmuciło to Noelle, która miała cichą
nadzieję, że może ją poprosi o współpracę. Nie zrobił tego jednak. Nigdy nawet o tym nie
wspomniał, mimo że wciąż kilka wieczorów w tygodniu ciężko pracowała, zajmując się
papierami Andrew.
Wreszcie Jared wywiesił na drzwiach szyld:
JARED DUNN, ADWOKAT.
Noelle nie powstrzymała się przed pytaniami na temat sekretarza, gdy Jared wychodził
któregoś dnia do biura.
- Dlaczego zatrudniłeś mężczyznę jako sekretarza? Nie ufasz kobietom w pracy?
Zawahał się, stojąc już przy drzwiach z kapeluszem w ręku. Uśmiechnął się.
- Nie. - Włożył kapelusz i wyszedł.
Noelle rozmawiała o tym pózniej z panią Dunn, która od razu jej wyjaśniła.
- Jared zupełnie nie ufa kobietom - powiedziała.
- Musi być jakiś powód. Skinęła głową.
- Gdy był młodym człowiekiem, pewna kobieta bez skrupułów wciągnęła go w
okropną historię. Ukradła pieniądze, skłamała, oskarżyła młodego kowboja o to, że ją pobił i
zmusił do współuczestnictwa w kradzieży. Przez nią zginął niewinny człowiek.
Nie dodała, że to Jared go zabił w strzelaninie, a kobieta przyznała się pózniej do
kradzieży i została aresztowana. Lecz mimo że kowboj był uzbrojony i zginął w uczciwej
walce, Jared czuł się winny.
Kiedy dowiedział się prawdy, zaczął ostro pić, po czym został rewolwerowcem w
Kansas. Pózniej szalał jeszcze dalej na Zachodzie, na pograniczu, aż zrządzeniem losu znalazł
się po właściwej stronie prawa. Z powodu nagłej choroby matki przyjechał do Fort Worth i aż
do jej śmierci mieszkał z nią, jej mężem i babką. Andrew był wtedy w internacie i nie znał
takiego szalonego Jareda. Babka pamiętała o wszystkim i wdzięczna była Opatrzności za to,
że jej wnuk nie zginął nagłą śmiercią.
- I teraz pani wnuk uważa, że wszystkie kobiety są takie - domyśliła się Noelle.
- Może uwierzył już w istnienie uczciwych kobiet, ale nie jest kobieciarzem. Może w
twoim wieku, Noelle, widzisz to inaczej niż dojrzała kobieta, ale jest przecież atrakcyjny.
Kiedy przywieziono gramofon, Noelle musiała czekać, aż Jared ponowi propozycję
lekcji tańca. Nie stało się to jednak od razu, bo był bardzo zajęty jakąś skomplikowaną sprawą
o ziemię, która zajmowała mu również soboty. Zastanawiała się już, czy nie zapomniał o swej
obietnicy, że ją podkształci towarzysko. Chciała się już zebrać na odwagę i przypomnieć, ale
był taki zapracowany, że nie śmiała mu przeszkadzać.
Wolałaby, żeby to Andrew ją uczył, lecz nie wypadało go prosić, skoro Jared już się
zaofiarował. Andrew był ostatnio miły. Prawił jej komplementy na temat nowych ubrań,
odbywał z nią częste rozmowy - jednak zawsze w domu. Nigdy nie zaproponował wspólnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]