pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Dick_Philip_K_ _Trzy_stygmaty_Palmera_Eldritcha
- Diana DeRicci Love's Learning Curve
- Diana DeRicci Embraced by Passion (pdf)
- Diaana Palmer Aniołek
- Dell_Ether_Mary_ _Powiew_wiosny_02_ _Cierniste_róşe
- Courths Mahler Jadwiga Czerwone róşe
- Diana Palmer Magnolia 01 Magnolia
- Diana Palmer Long Tall Texans 06 Connal
- Palmer Diana Love and Ecstasy 01 Igraszki
- Adler Elizabeth Wszystko albo nic(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ciekawi świadkowie...
- Właśnie. Z operacyjnych informacji wynika, że Smith
próbował wkroczyć z handlem na cudze terytorium i został
załatwiony.
- To straszne - stwierdziła Ivy bez odrobiny żalu. - W takim
razie mogę już wrócić do domu.
131
RS
Zawahał się.
- Nie mogę cię zatrzymywać. Smith ci już nie zagraża, ale inni
członkowie gangu są na wolności. Nie wszystkich rozpracowała
policja, to może być każdy i z Nowego Jorku, i stąd.
- Mam pomysł! Niech Minette opublikuje artykuł o handlu
narkotykami w Jacobsville, w którym będzie rozmowa z tobą.
Oświadczysz, że wszystkie dokumenty Rachel znaj dują się w rękach
przedstawicieli prawa. To powinno trzy mać handlarzy z dala od
Jacobsville.
- Niezły pomysł. - Uśmiechnął się z uznaniem. - Porozmawiam z
niÄ… o tym.
- Mogę więc wrócić do domu? Muszę zorganizować po grzeb
Rachel.
- Tak, oczywiście. Jeśli mnie będziesz potrzebować wiesz, gdzie
jestem.
- Dziękuję, Hayes.
Wróciła do pensjonatu, ale wciąż była niespokojna. Nie chciała
narażać na niebezpieczeństwo panny Brown i Lity Z drugiej strony nie
czuła się w porządku, narażając rodzinę Minette. Gdyby tylko Stuart
się odezwał... Zadręczała się jego milczeniem. Czyżby rzucił ją dla
jakiejś debiutantki, i to wtedy, kiedy potrzebowała go najbardziej? I
dlaczego?!
Następnego dnia umówiła się na cmentarzu z kierownikiem
domu pogrzebowego. Dzień był szary, drzewa ogołocone z liści,
mżyło. W takiej scenerii cmentarz przygnębiał jeszcze bardziej niż
zazwyczaj.
132
RS
Na urnę Rachel wykopano mały grób obok mogiły jej ojca. Poza
Ivy nikogo nie było. Myślała o zamówieniu nekrologu w gazecie, ale
jej siostra nie miała w miasteczka przyjaciół. I
Ubrana była w szarą suknię oraz długi tweedowy płaszcz. Wiatr
był zimny i porywisty. Nie spała przez pół nocy, my
śląc o Stuarcie i zastanawiając się, co zrobiła, że trzyma się od
niej z daleka. W Nowym Jorku byli sobie tak bliscy, lecz teraz o niej
zapomniał. Pragnęła z nim być, choćby zobaczyć go z daleka...
Gdy patrzyła na urnę z prochami swojej siostry, czuła się
straszliwie samotna.
Asystent kierownika domu pogrzebowego wygłosił nad
prochami Rachel stosowną przemowę. Ivy było niezmiernie przykro,
że jej siostra zmarnowała swoje życie. Gdyby była inna... Zamknęła
oczy. Miała nadzieję, że modlitwa pomoże nieszczęsnej siostrze w
drodze ku wieczystej światłości.
Kiedy uniosła głowę, zamarła, widząc podążającego w jej stronę
Stuarta. Kapelusz o szerokim rondzie miał nisko naciągnięty na oczy.
Szary garnitur dodawał mu dystynkcji. Zatrzymał się przy grobie,
spojrzał na Ivy i powiedział:
- Przykro mi, że się spózniłem. Nie mogłem dowiedzieć się,
kiedy będzie ceremonia. Gdybym wiedział wcześniej, przyszłaby i
Merrie.
- Nie myślałam, że ktokolwiek przyjdzie.
- Nie myślałaś... - Jego duża dłoń spoczęła na jej małej dłoni.
Spojrzała w górę, nagle czując się bezpieczna i pewna siebie.
Azy zwilżyły jej oczy.
133
RS
Kierownik domu pogrzebowego oraz jego asystent złożyli Ivy
kondolencje, gdy grabarz umieścił urnę w miejscu spoczynku.
- Chcesz dłużej tu zostać? - zapytał Stuart. Pokręciła głową.
Mocniej zacisnął dłoń. Milczał, prowadząc ją do jej starego
volkswagena.
- Byłabyś bezpieczniejsza, jeżdżąc na rowerze - skomentował.
- Nie prezentuje się okazale, ale jezdzi. Na ogół. Delikatnie objął
jej ramiona.
- Widziałem cię w samochodzie z Hayesem następnego ranka po
naszym przyjezdzie - rzekł chłodno. - I następnego dnia znów z nim
byłaś.
- Tak - odpowiedziała zaskoczona - ponieważ on i komendant
Grier...
- Muszą być obecni przy otwieraniu skrzynki depozytowej -
dokończył za nią, a jego ciemne oczy zalśniły. - Powinnaś zadzwonić
do mnie i powiedzieć mi o tym, Ivy.
- Tak? - Jej oczy również zaczęły błyszczeć. - Ty również
mogłeś do mnie zadzwonić, zamiast objeżdżać miasto z tą ładną
dziewczynÄ…!
Twarz mu złagodniała; zaczął się uśmiechać.
- Czyżbyś była zazdrosna?
- A ty? - odpaliła, jednak gdy zaśmiał się złośliwie, za
czerwieniła się. - Myślałam, że zmieniłeś... to znaczy, my siałam...
Delikatnie położył palec na jej ustach.
- Ja również - wyszeptał.
134
RS
Napotkała jego wzrok i nie była w stanie odwrócić oczu Musnął
delikatnie wargami jej miękkie usta. Wyciągnęła do niego ramiona,
ale on je ujął i opuścił.
- Nie - wyszeptał. - Nie na cmentarzu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]