pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Jacqueline Lichtenberg [Dushau Trilogy 03] Outreach
- Londyńskie intrygi Baird Jacqueline
- Diamond_Jacqueline_ _Powrot_ojca
- Loius L'Amour Sacketts 11 The Sky Liners
- Krentz Jayne Ann Prywatny detektyw (Pensjonat Maggie)
- Gordon Abigail Intruz
- 094. Matthews Jessica Zlote serce
- Drukarczyk Grzegorz Zabijcie Odkupiciela
- Autumn McCullah Bentr
- Dla siebie stworzeni Johanna Lindsey
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mercey zalepił koperty i nakleił znaczki.
Josiane podjęła się nadać je w nocy na poczcie, w jakiejś odległej dzielnicy.
VII
Pani, powiedz, dlaczego tu wszystko jest na biało?
Bo jesteście w szpitalu.
Więc jesteśmy chorzy?
Tak, jesteście chorzy.
A na co?
To tajemnica.
Nie mo\esz nam powiedzieć?
Nie.
A doktor, to ten du\y pan biało ubrany?
Tak.
Dlaczego on nosi maskÄ™ jak Zorro?
Ty te\, proszÄ™ pani, masz maskÄ™ jak Zorro.
Tak, ale moja jest biała, a Zorro ma czarną maskę.
A po co jest ta maska?
śeby was rozśmieszyć.
A ja siÄ™ bojÄ™.
Pani, dlaczego ty zawsze nosisz ciemne okulary? Tu nie ma słońca, w oknach są zawsze
spuszczone \aluzje.
To dlatego, \e oczy mnie bolÄ…, wiesz?
To ty jesteÅ› te\ chora, jak my?
Właśnie, ja te\ jestem chora.
Czy długo tu zostaniemy?
Kiedy ju\ będziecie zdrowi, to wyjedziecie.
A wakacje?
Nie bójcie się, wyjedziecie na wakacje.
Dlaczego mama i tata nie przychodzÄ… do mnie?
Bo nie wolno.
Dlaczego nie wolno?
Bo jesteście chorzy. Gdyby przyszli, tak\e by zachorowali. Chyba nie chcesz, \eby
zachorowali?
Sylwiana odsunęła mankiet swojego fartucha pielęgniarki i spojrzała na zegarek.
Pół do ósmej.
Pora filmu rysunkowego w drugim programie telewizji. Odetchnęła z ulgą. Będzie miała
chwilÄ™ spokoju.
Chodzcie dzieci, włączymy telewizor.
Fajnie! A co będzie? Flip i Flap?
Nie. To będzie Bib Bip Bip.
Włączyła telewizor i dzieci wlepiły oczy w ekran.
Skrzypnęły drzwi i do pokoju wsunęła się Josiane.
Jak tam? szepnęła.
Zaczynam mieć po uszy tych bachorów.
Cierpliwości. Tu chodzi o forsę.
Josiane wyślizgnęła się z pokoju i poszła do jadalni, w której siedzieli wszyscy
mÄ™\czyzni.
Co tam słychać? spytał Mercey.
Sylwiana jest nie w humorze.
Co jej jest? zainteresował się Gerard.
Tęskni do swoich chłopów.
Wybuchnęli śmiechem.
Ale wytrzyma zapewniła Josiane.
Mercey wskazał stos kopert le\ących na kredensie.
Josiane, zaniesiesz to wieczorem na pocztÄ™.
Skinęła głową.
Jak myślisz, Piotrze, czy się uda? spytał Sancy z nutą niepokoju w głosie.
Na pewno. W ka\dym razie pociąg ju\ ruszył, nie czas go zatrzymywać.
Jo Lahaye skrzywił się z powątpiewaniem.
Nie jestem tak inteligentny jak ty, Piotrusiu, ale trudno mi uwierzyć, \e oni oka\ą się
tacy głupi i dadzą nam te dwa miliardy.
Trzeba odwołać się do psychologii, Jo odrzekł Mercey. Najpierw porwaliśmy
dzieci. Czworo. Nie jedno, nie dwoje, jak to siÄ™ zwykle robi, ale czworo! I to nie dzieci
bogaczy, ale dzieci pochodzące z najbiedniejszych warstw społecznych, i to w dodatku dzieci
imigrantów. Słuchasz radia, oglądasz telewizję i sam wiesz, ile hałasu to narobiło. W tym
liście, który Gerard zostawił na biurku kierowniczki szkoły, poło\yliśmy specjalny nacisk na
polityczny charakter porwania i na fakt, \e pieniÄ…dze z okupu przyczyniÄ… siÄ™ do wyzwolenia z
ucisku mas pracujących. To nam zyska sympatię pewnych ludzi, tych, którzy oddziałują na
opinię publiczną, bo mają dostęp do środków masowego przekazu. I ci ludzie nam pomogą,
wystarczy ich tylko trochę zdopingować. Jest teraz mnóstwo ludzi, którzy u\alają się nad
losem robotników zagranicznych. Mo\esz być pewny, wyleją wiele łez, ale zamiast tych łez,
lepiej by było, \eby zło\yli okup. Ale kto go zło\y? Na razie nikt nie wie. Ka\dy ci powie, \e
to nie on, \e to kolega powinien zrobić. Oczywiście rodzice porwanych dzieci nie wchodzą w
rachubę wiadomo, \e nie rozporządzają odpowiednimi środkami finansowymi. Więc kto?
Dziennikarze będą pisać piękne artykuły, wielu ludzi będzie chciało dawać dobre rady, ale
nikt nie sięgnie do kieszeni. Wszyscy będą patrzeć na rząd, rząd będzie się zasłaniać policją,
twierdząc, \e powinna znalezć porywaczy, czas będzie uciekał, termin piętnastu dni minie i
nie zbiorą ani grosza, je\eli my się w to nie włączymy. Właśnie tu przechodzimy do drugiej
fazy operacji i to od jutra, bo jutro, jak myślę, wrzenie opinii publicznej z powodu porwania
dzieci osiągnie punkt krytyczny. Listy, które wyślemy dziś wieczorem, podsycą jeszcze
płomień. Prasa i telewizja poka\ą zdjęcia, poruszą opinię publiczną. Trzeba to wykorzystać.
Tak, ale muszą jednak skądś wziąć te dwa miliardy Gerard nie był przekonany.
Będą je mieli zapewnił stanowczym głosem Mercey.
Christian uderzył ręką w stół.
A ja wierzę. Ostatecznie, Jo, Piotrek nigdy nas nie wpakował w jakąś niepewną historię.
To prawda przyznał Jo Lahaye. Ale nie chodzi o to, co było dawniej. Przecie\ ka\dy
mo\e się omylić. Piotrek te\ mo\e popełnić błąd.
Potrząsnął głową.
Nie, przyznajÄ™, jakoÅ› nie czujÄ™ tego skoku, a ty wiesz, Piotrek, \e mam dobrego nosa do
tych rzeczy.
Poczekaj trochÄ™, Jo, a zobaczysz...
Słuchajcie, teraz powinien być dziennik telewizyjny przerwał Germain.
Masz rację, włącz telewizor rzekł Mercey.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]