pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Morey Trish Światowe Życie Extra 324 Ślub księżniczki
- Nigel Cawthorne Ĺťycie erotyczne wielkich dyktatorĂłw
- Haasler Robert A. 6. Życie seksualne księży
- śąóśÂ‚kiewski Poczć…tki i progres wojny moskiewskiej
- Mandalian_Andrzej_ _Czerwona_orkiestra
- Czarkowska Iwona Slomiana wdowa
- Matematyka w liceum Wzory i rozwiazane zadania
- 4898012 3420 toeic vocabulary words
- Caillois Roger śąywiośÂ‚ i śÂ‚ad
- Timothy Zahn Warhorse
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cary, usłyszeć jej głos, ałe było już po trzeciej nad
ranem i nie chciał zakłócać jej odpoczynku. Na pewno
wzięła środek uspokajający, by móc zasnąć. Wiedział,
że jeszcze nie odzyskała równowagi po wydarzeniach
w supermarkecie. A w dodatku jego przy niej nie było,
choć teraz potrzebowała go najbardziej.
Cholerny Frank. Po co on właściwie żył? Co
dobrego przyniosło światu jego istnienie?
Pomyślał o córce Franka, Lise Meldrum, która
teraz była żoną Russella Devane a. Jej życie świad-
czyło o tym, że w głębi duszy Franka kryło się jednak
jakieś dobro. W każdym razie potrafił kochać kobietę
wystarczająco długo, by mieć z nią dziecko. O ile
David wiedział, żona Franka nie żyła już od lat. Pod
nieobecność ojca Lise prowadziła farmę w Australii.
Gdyby Frank przed laty zginÄ…Å‚ w ogniu, Lise nigdy by
się nie urodziła.
David ze znużeniem opadł na łóżko, po raz kolejny
zerknął na zegar i obrócił się na bok. Powinien
przynajmniej zamknąć oczy i trochę odpocząć.
Po krótkiej chwili już spał.
ROZDZIAA TRZYNASTY
Zanim policyjny radiowóz ruszył sprzed domu,
Frank był już w lesie. Ledwie odnalazł swój samo-
chód, zaczął padać deszcz. Szybko otworzył drzwi
i wskoczył do środka. Nawet się nie obejrzał, by
sprawdzić, czy nikt go nie ściga. Zablokował drzwi,
wyjął z kieszeni pistolet i położył go obok noża.
Przez chwilę siedział z czołem opartym o kierow-
nicę, czekając, aż opadnie poziom adrenaliny i tętno
wróci do normalnego poziomu. Kiedy w końcu pod-
niósł głowę, uśmiechał się. Zabrał pistolet mężowi
Bethany wyłącznie z przyzwyczajenia nigdy jeszcze
nie zostawił broni przy ofierze ale gdy biegł przez
las, coś mu przyszło do głowy. Czyż to nie byłoby
piękne i właściwe, gdyby David zginął od kuli wy-
strzelonej z pistoletu jego własnej córki?
To był znakomity pomysł. Fantastyczny. Ale wnie-
sienie broni palnej do samolotu mogło stanowić
pewien problem.
Zapalił silnik i szybko odjechał. Ulice Chiltingham
były puste. Skręcił na drogę prowadzącą na lotnisko
w Canandaigua i choć nikogo nie było w zasięgu
wzroku, bardzo uważał, by nie przekraczać limitu
szybkości ani nie przejeżdżać skrzyżowań na czer-
wonym świetle. Ostatnia rzecz, jakiej teraz potrzebo-
wał, to żeby policja złapała go z kradzioną bronią.
Na drodze za miastem wyminÄ…Å‚ billboard reklamu-
jący firmę kurierską i o pół mili dalej dotarło do niego
znaczenie tego, co zobaczył. Szybko obmyślił cały
plan. Wiedział już, jak przemycić pistolet do Waszyn-
gtonu. Potrzebował tylko niewielkiego pudełka i ad-
resu hotelu. Jeśli będzie miał odrobinę szczęścia, to
gdy dotrze na miejsce, broń powinna już tam na niego
czekać.
Około dziesiątej następnego ranka pod drzwiami
pokoju Davida pojawiła się koperta. David w pierw-
szej chwili jej nie zauważył. Wyszedł spod prysznica
i stanął przed szafą, gdy ktoś zastukał. Szybko narzucił
na siebie koszulkę, podszedł do drzwi i dopiero wtedy
jego wzrok padł na buały prostokąt na podłodze.
Kto tam? zapytał, podnosząc kopertę.
Obsługa.
David na wszelki wypadek wyjrzał przez wizjer, ale
uspokoił się, gdy zobaczył hotelowego gońca z wóz-
kiem pełnym jedzenia.
Gdzie mam to postawić, proszę pana? zapytał
chłopak.
Na stole przy oknie odrzekł David, podając mu
podpisany czek wraz z hojnym napiwkiem.
Bardzo panu dziękuję. ucieszył się chłopak
i wyszedł, zostawiając go sam na sam z posiłkiem.
David ze zdziwieniem przekonał się że jest głodny.
Odłożył kopertę na bok i najpierw posmarował grzan-
kę dżemem, a potem zabrał się do jajek. Dopiero gdy
zaspokoił pierwszy głód, nalał sobie kawy i z ciekawo-
ścią otworzył kopertę. Naraz drgnął jak rażony prądem
i sięgnął po telefon.
Recepcja. Czym mogę panu służyć?
Ktoś zostawił dziś rano pod moimi drzwiami list.
Chciałbym rozmawiać z osobą, która go tu przyniosła.
Chwileczkę, połączę pana z naszym biurem
pocztowym.
W kilka sekund pózniej w słuchawce odezwała się
inna kobieta. David powtórzył prośbę.
Przykro mi, panie Wilson, ale nie mamy w rejest-
rze żadnego zapisu o liście dostarczonym do pańs-
kiego pokoju.
Jest pani tego pewna?
Zupełnie pewna. Jestem tu na dyżurze od szóstej
rano. Gdyby coś było, wiedziałabym o tym.
David podziękował i odłożył słuchawkę. Nie miał
już ochoty na jedzenie. Niech to wszyscy diabli,
pomyślał. Frank znów zdobył nad nim przewagę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]