pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Anne McCaffrey Pern 22 Dragonsblood (with McCaffery, Todd)
- Anne Perry [Pitt 24] Long Spoon Lane (pdf)
- Anne Hampson Not Far from Heaven [MB 915] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 08 Podejrzenia
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 02 Tajemnica
- Anne Hampson Flame of Fate [MB 1069] (pdf)
- Anne McCaffrey Pern 03 Dragon Song
- 03 Anne Marie Winston Piknik nad stawem
- Asimov, Isaac Buy Jupiter and Other Stories
- McMann Lisa Sen
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- elau66wr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zgasił papierosa obcasem i powoli ruszył w stronę domu
przez zapuszczony trawnik.
Koszulę ma dokładnie w tym samym odcieniu co sofa.
Głowa kołysze się lekko. Wolno. Samotnie. Kręcone wło-
sy - przyprószony siwizną blond - zaczesane do tyłu.
Chyba coś kłuje go w gardle, uśmiecha się w stronę okna,
jakby tam na zewnątrz ktoś stał.
- Minęło trochę czasu od ostatniego razu - mówi.
Podnosi szklankÄ™ z wodÄ…, znowu opuszcza.
- Jakiego razu? - pyta Kaj.
- No, kiedy tu byłem.
Kaj wstała i podeszła do wieży stereo, grubą warstwę
kurzu starła palcem. Potem przesunęła nim po pół-
kach regału, jakby zamierzała odkurzyć cały pokój tym
185
jednym jedynym palcem. Tata patrzy na mojÄ… opitolonÄ…
głowę. Zajebiście brzydka - widać, że tak myśli, ale to
chyba nie jego sprawa, mieszać się w wygląd syna, więc
postanowił to przemilczeć.
- Nie, ja pierdolÄ™, Kaj, nie masz nic innego? - unosi
w jej stronę szklankę z kranówą, ale ona się nie rusza,
okręca parę razy talerz adaptera.
Gdyby to od niej zależało, nie poczęstowalibyśmy go
nawet wodą. Może dostać muchy. Cały pełniutki stół.
Muchy są dla niego. Po jednej za każdy raz, kiedy nie
zadzwonił.
Tata się zagubił. Tak powiedziała mama. Zabłądził,
zjechał z drogi i potem nie chciał już wracać do domu.
Kiedy się wyprowadził, kontakt zaczął się powoli ury-
wać. Nie stawialiśmy oporu, nie zatrzymywaliśmy go, i to
być może czyni nas współodpowiedzialnymi? Myślę, że
mama opuściła go na długo przedtem, zanim on ją zo-
stawił. Odszedł dlatego, że już nie czuł się tu jak u siebie,
mama porzuciła go dla Kaj. Była zmuszona wybierać.
Tam, gdzie jest Jack, zawsze panuje ciemność, mawia
mama. A to niby jego wina, ta ciemność? Gdyby otworzył
oczy, byłoby trochę jaśniej, mówi. Zobaczyłby wówczas,
że nie jest sam na świecie.
Kaj usiadła i zaczęła kartkować jedno z czarno-białych
czasopism medycznych. Tata powinien się teraz odezwać:
Jak tam? Jak wam się wiedzie? Przykro mi, że tak długo
nie dawałem o sobie znać. Tymczasem zapada cisza, on
patrzy za okno, a potem spoglÄ…da na mnie, jakby dziwiÄ…c
186
się, że mogło mu przyjść do głowy, że to się uda. Czy to
naprawdę było konieczne? Dręczyć się we troje?
- Aha, na Florydę? - mówi.
Kiwam głową.
- Tak, był taki konkurs na hasło. Kaj ma w zwyczaju
wysyłać takie. Tak spędza czas.
- A dlaczego sama nie pojechałaś? - pyta Kaj, ale ona
siedzi zgięta nad artykułem o nowych osiągnięciach
w badaniach nad zjawiskiem obniżania się macicy i nie
odpowiada.
- Nie miała ochoty - odpowiadam.
Tata przeciągnął palcem przy szyi pod kołnierzykiem,
poprawił spodnie.
- No tak - odparł, spojrzał na zegarek, jakby mu się
spieszyło, chociaż dopiero co przyjechał. - Jensowi cho-
lernie się poszczęściło. Ale dlaczego zabrał ze sobą In-
grid? Dlaczego nie tÄ™ dziewczynÄ™... jak ona ma na imiÄ™?
- Li-sette - wyartykułowała Kaj nagle jak do idioty.
- Tak, Lisette. Dlaczego z nią się nie wybrał?
Kaj rzuciła mi krótkie spojrzenie i wróciła do zdjęć
anatomicznych.
- Dlatego, że Lisette jest teraz z Krystianem - odpo-
wiada i udaje, że czyta dalej.
Przyczepa, którą jezdziliśmy na kemping jako mali
chłopcy, stoi na podwórku. Jest zakurzona i brudna od
gliny. Kiedy pytam Jacka, gdzie był, odpowiada, że wszę-
dzie, tu i tam. Zaprasza mnie do środka i zamyka za sobą
drzwi. Zmierdzi tu, to zapach katastrofalnych wakacji.
Mieszka tu teraz. Chwilowo.
187
- Jeśli miałbym dłużej, trzeba będzie kupić lepsze
łóżko - mówi ochrypłym głosem i siada, musi się tro-
chę schylić pod półką na pościel - na takich pryczach
plecy człowiekowi wysiadają. Ja przecież, kurwa, skoń-
czę pojutrze pięćdziesiąt lat, Krystian. Boże, możesz to
sobie wyobrazić? Chociaż mówią...
Wyprostował się i zaśmiał, nie kończąc zdania. Jakby
zapomniał, co kobiety mówią na jego temat.
- No więc tak... - tata poprawia spodnie, rozprosto-
wuje długie nogi pod stołem przykręconym do podłogi. -
Ja pieprzę, Krystian - szepcze, chociaż Jens nie może
usłyszeć nas przez Atlantyk - czy twój brat o tym wie?
Dlatego wyjechał?
Pokręciłem głową, cokolwiek by teraz powiedzieć, bę
dzie brzmiało jak usprawiedliwianie się.
- Twarda sztuka z tej Lisette, co? Jensowi potrzebny
jest jakiś delikatniejszy typ. Inaczej będzie wojna - tłu-
maczy ojciec.
Obleśnie tu na tej ciasnej przestrzeni. Te same pasia-
ste firanki i poduszki co dwadzieścia lat temu, te same
wąskie łóżka i telewizor turystyczny, i kibel, który był tak
wąski, że nawet mama musiała sikać na stojąco. Tata nie
zna Lisette. Spotkał ją tylko kilka razy, przecież nawet
nie pamiętał, jak ma na imię, więc co on może wiedzieć?
Niedobrze mi od zapachu wilgotnej pianki uszczelniajÄ…-
cej i gazolu. Jak my nie cierpieliśmy biwakowania w tej
przyczepie. Kaj najbardziej z nas wszystkich. Tego życia
w zamknięciu. A Kaj zawsze była iskrą rozpalającą kłótnie.
188
- Z Jensem lepiej nie zadzierać, na twoim miejscu był-
bym ostrożny - mówi tata.
Ale potem wyjmuje papierosy z kieszeni koszuli i czÄ™-
stuje mnie trochę przesadnym gestem, jakbyśmy jednak,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]