pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Chmiel Katarzyna Karina Syn Gondoru 04 Minas Tirith
- Aleksander Dumas (syn) Dama kameliowa
- Andersson Marina PrzystaśÂ„ posśÂ‚usześÂ„stwa
- Restart
- Tesla Turbine Assy[1]
- Jeff Grubb StarCraft Libertys Crusade
- 1 Przebudzenie
- Helena Blavatsky (EN) Nightmare Tales
- Dick_Philip_K_ _Trzy_stygmaty_Palmera_Eldritcha
- 1922 Alice Adams by Booth Tarkington
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pójściu parę razy do kina, jak mi to próbowaliście wmówić.
Drgnęła gwałtownie na dzwięk głosu syna. Nie zauważyła, kiedy
tu wszedł. Wytarła ręką twarz, żeby nie zobaczył łez.
- I jeszcze myślę, że stało się coś takiego, że przez to wyjechałaś
i przez to teraz tak się kłócicie.
- Skąd ci to, na Boga, przyszło do głowy?
- Mam dwoje oczu i dwoje uszu. Kochałaś go? A czy kochasz go
teraz?
Tak, jej syn był już mężczyzną. Stał przed nią, także
98
RS
zdenerwowany, z wyrazem niepewności w oczach, ale starał się
jakoś sprostać tej sytuacji.
- Och, Richie... - Azy znów wypełniły jej oczy. Vicki wyciągnęła
rękę i odgarnęła synowi włosy z czoła, ale tym razem nie uchylił się.
- Kiedy ty zdążyłeś tak dorosnąć?
- Chyba wtedy, gdy usłyszałem rozmowę chłopaków,
mówiących o starej Thackery. Długo potem rozmyślałem. Wiesz...
znam chłopaków, którzy też mieszkają tylko z mamami. Ich rodzice
się rozwiedli albo umarł tata... ale mamy wielu z nich wyszły jeszcze
raz za mąż i ci chłopcy mówią, że jest w porządku. To znaczy, widują
siÄ™ z prawdziwymi ojcami, ale...
Tak bardzo chciała objąć go i przytulić, ale wiedziała, że by sobie
tego nie życzył. Przecież jest dorosły. Przemyślał całą tę sytuację,
doszedł do pewnych wniosków i teraz chce się nimi z nią podzielić.
Czekała spokojnie, aż syn zbierze myśli, powie to, co mu leży na
sercu. Poza tym wolała nie wyskakiwać z żadną, nawet
najdrobniejszą informacją, bo być może wtedy jeszcze bardziej
utwierdziłaby go w podejrzeniach. Najpierw chciała usłyszeć
dokładnie, co on wie i jak zamierza postąpić.
- Myślę, że kłócicie się o to, że wtedy wyjechałaś i wyszłaś za
tatę, zamiast zostać tutaj i poślubić Wyatta. A ja... ja myślę, że nie ma
o co się kłócić i jeśli chcecie znać moje zdanie... Ty nie robisz się
coraz młodsza i kiedy wyjadę na studia, to powinnaś mieć kogoś, kto
będzie się o ciebie troszczył. Więc jak chcecie wziąć ślub, to ja nie
mam nic przeciwko temu.
- Och, Richie... - Po policzkach płynęły jej prawdziwe strugi łez.
Wyciągnęła ręce i wzięła syna w ramiona, przytuliła do serca. Tak
pięknie to wszystko wymyślił. - Kocham cię, najdroższy. Jesteś
najważniejszą osobą w moim życiu. Nawet mimo tego, co
powiedziałeś o moim wieku, że nie robię się coraz młodsza - dodała,
śmiejąc się przez łzy.
Po chwili uspokoiła się, wypuściła Richiego z objęć i usiadła na
sofie, wskazujÄ…c mu miejsce obok siebie.
- Wiesz, to może dziwne, ale dopiero wczoraj udało nam się z
99
RS
Wyattem wspólnie dojść do tego, co naprawdę stało się piętnaście lat
temu. Wygląda na to, że zarówno jego ojciec, jak i mój, mieli z tym
wiele wspólnego.
Opowiedziała mu wszystko, co wynikło z rozmowy z Wyattem.
Wszystko, oprócz oczywiście tego, co dotyczyło jej ciąży. Znów
zaświtała jej nadzieja, że być może nie będzie musiała zdradzać, kto
jest jego prawdziwym ojcem. Zobaczyła maleńkie światełko na
końcu tunelu.
Richie siedział przez chwilę bez słowa, rozmyślając o tym, co
usłyszał.
- W takim razie, czy to znaczy, że będziecie brali ślub? - zapytał
w końcu.
- Chyba za wcześnie nawet mówić o tym. Nigdy nie
poruszaliśmy z Wyattem tego tematu - powiedziała z nutą smutku w
głosie. - Ani wtedy, ani teraz. - Zwiatełko trochę przygasło. Wyatt
nigdy nie powiedział, że ją kocha, ani nie wspominał o małżeństwie.
Ostatnio mówił o chęci posiadania rodziny, a przecież to nie to samo.
No nic, czas zmienić temat. Richie też wyglądał tak, jakby miał już
dość tej rozmowy.
- Skończyłeś kolację? - spytała z uśmiechem.
Wyatt nie miał ochoty na kolację. Minione dwie godziny spędził w
swoim biurze, spacerując tam i z powrotem w pobliżu faksu, tak
jakby mógł w ten sposób zmusić maszynę do działania. W końcu
rzeczywiście usłyszał sygnał oznajmiający nadejście wiadomości.
Patrzył, jak spływają kolejne kartki papieru.
Wreszcie maszyna ucichła, ale on bał się tego, co może przeczytać.
Właściwie nawet nie był pewien, czego oczekiwał. Ręce mu drżały,
kiedy sięgał po papier. Pierwsza strona była kopią wycinka z gazety,
oznajmiającego o przyszłym ślubie Roberta Binghama i Victorii
Dalton. Sprawdził dzień i miesiąc. Co prawda jeszcze nie znał
dokładnej daty urodzenia Richiego, ale było dla niego oczywiste, że
musiała już być w ciąży, kiedy brała ślub. Tylko który to był miesiąc?
Czy to znaczyło, że jej syn został poczęty, jeszcze zanim opuściła Sea
Cliff? Na następnej kartce było zawiadomienie o narodzinach ich
100
RS
syna, Richarda. Niestety, kopia ta była niezbyt czytelna i mimo że
Wyatt nawet sięgnął po szkło powiększające, daty urodzenia nie
udało mu się odcyfrować.
Sięgnął po kolejną kartkę, list od George'a. Szybko przebiegł ją
wzrokiem, szukając dodatkowych informacji. Okazało się jednak, że
George nie mógł dotrzeć do żądanych dokumentów, gdyż będzie to
możliwe dopiero jutro, po otwarciu urzędów. Obiecał przesłać je jak
najszybciej.
Wyatta zżerała niecierpliwość i frustracja. Musiał czekać jeszcze
jeden dzień, zanim otrzyma odpowiedz.
Jeśli metryka Richiego wykaże, iż nie mógł być poczęty podczas
tamtej nocy na plaży, będzie znaczyło to, że chłopiec nie jest jego
synem. A także to, że Vicki nie ukrywała nic przed nim w tej materii.
Będzie jednak znaczyło coś jeszcze, a mianowicie fakt, że nigdy nie
będzie im pisane posiadanie własnego, wspólnego dziecka.
Gdyby zaś daty wskazywały na to, że chłopiec był poczęty, zanim
Wyatt wyjechał do Ameryki Południowej, odpowiedz nasuwałaby się
sama. Nie mogliby, co prawda, mieć więcej dzieci, ale przynajmniej
wiedziałby, że już jest ojcem.
Gniewnie zacisnął zęby. To by znaczyło też, iż Vicki z
premedytacją odmówiła mu prawa do własnego dziecka.
- Halo? - odezwał się Wyatt, chwytając za słuchawkę telefonu
już po pierwszym sygnale.
- Wyatt? Tu Richie... Richie Bingham.
- Richie?
Myślał, że to wreszcie telefonuje George Weston. Wciąż nie
nadesłał obiecanych dokumentów i z każdą minutą Wyatt
niecierpliwił się coraz bardziej. Ostatnią osobą, od której spodziewał
się telefonu, był Richie.
- Co za niespodzianka - powiedział i nagle obleciał go strach. -
Czy coś się stało? Może coś z Vicki?
- Nie, u mamy wszystko w porzÄ…dku. Ja... - Richie odchrzÄ…knÄ…Å‚,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]