pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Córka doskonała. Jak wychować mšdrš i szczęœliwš kobietę. Poradnik bez kantów
- 183. Browning Amanda CÄ‚Å‚rka milionera
- Lord Dunsany CĂłrka krĂłla ElfĂłw
- 0555. McCauley Barbara Odzyskana cĂłrka
- Magazynowanie oraz transport surowców, półfabrykatów i wyrobów gotowych
- McCabe Amanda Muzy z Mayfair 03 Poślubić hrabiego
- Dare Tessa Spindle Cove 03.2 Dama o północy t. 2
- Edmond Hamilton Captain Future 18 Red Sun of Danger
- Bethany Brown & Ashley Kane Wild Angels (pdf)
- James Patterson Club 01 First to Die
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zabraknie jej powietrza i siÄ™ udusi.
Byk zauważył Kristiana i zwolnił. Czarne, potężne zwierzę połyskiwało w słońcu, jego mięśnie
drgały. Wypuściło nozdrzami powietrze, biło racicami w ziemię, aż ziemia i trawa fruwały dookoła.
Opuściło łeb. Potem znów utkwiło wzrok w Indianne i przyspieszyło.
Czas jakby się na chwilę zatrzymał. Byk dogonił Indianne. Zniżył łeb i ubódł ją rogami. Drobne ciało
Indianne poszybowało w górę i bezwładnie spadło na ziemię.
96
Byk cofnął się kilka kroków, wietrzył rozszerzonymi nozdrzami, szykował się do kolejnego ataku.
Przebije ją rogami! - przemknęło Elizabeth przez głowę. Zmiażdży ją, zabije Indianne... W tej samej
chwili powietrze przeszył potężny huk. Byk zatoczył się, postąpił kilka niepewnych kroków i upadł
ciężko na ziemię.
Jakob upuścił strzelbę i rzucił się ku córce. Elizabeth wyrwała się z objęć Jensa i pobiegła za teściem.
Jakob osunął się na kolana przed Indianne i ostrożnie przyłożył wielką dłoń do jej policzka.
- Dziecko moje - łkał zrozpaczony.
- Ona żyje - rzekła Elizabeth, odrywając ucho od piersi Indianne, i po chwili krzyknęła: - Indianne
żyje, sprowadzcie doktora! Na Boga, pospieszcie się!
Jens złapał swoją koszulę i pognał w stronę obory.
- Pojadę po niego - rzucił przez ramię.
W następnych minutach Elizabeth działała jak w transie. Wszystko odbywało się jednocześnie.
Dobiegł ją głos Dorte, która wydawała polecenia, żeby ktoś zajął się bykiem, jeśli chcą uratować
mięso. Jakob ułożył Indianne na poszwie na pierzynę, którą przedtem rozpostarł na ziemi. Z głowy
dziewczyny ciekła krew i spływała po bladym policzku. Maria pocieszała szlochającą Mathilde. Jens
pognał konno, zostawiając za sobą chmurę kurzu.
- Musimy ją położyć na podłodze w salonie - postanowił Jakob, gdy wnieśli Indianne do domu. -
Mario, przynieś poduszkę. Dobrze. I jak tam? Ocknęła się?
Wreszcie Elizabeth zdołała dojść do siebie. Ponownie przyłożyła ucho do piersi Indianne.
- Chyba byłoby dla niej lepiej, gdyby na razie nie odzyskała przytomności - stwierdziła i odgarnęła
kilka włosów, które, sklejone krwią, przylgnęły do czoła. - Ma kilka groznych ran. Przygotuj wodę do
mycia i jakieś ścierki, Dorte.
- To miałam być ja! - płakała Mathilde.
- Co ty pleciesz? - ofuknęła ją Maria.
100
- To mnie Dorte poprosiła, żebym zdjęła pościel, ale Indianne chciała to zrobić za mnie. Biedna
Indianne. Przecież niedługo ma iść do ślubu i w ogóle. Co teraz będzie?
Elizabeth rozejrzała się dokoła.
- Gdzie jest Benjamin?
- Doznał szoku - odparła Elen. - Chyba został na dworze.
- Czy ktoś mógłby do niego pójść i z nim porozmawiać? Przynieście też Signe z poddasza. Mała
płacze. Dziewczęta zniknęły. Elizabeth słyszała, jak Dorte krząta się w kuchni. Jakob przykucnął przy
córce i wpatrywał się w nią, gładził ją ostrożnie po czarnych włosach.
- Panie, miej mnie w opiece, jeśli ona nie... Bóg nie może mi zabrać także jej!
Elizabeth chwyciła go za rękę.
- Nie chcę słyszeć takiego gadania - rzekła stanowczo. - Indianne jest ranna, ale nie tak poważnie, by
nie miała wyzdrowieć. Słyszysz, Jakobie?
W końcu skinął głową, ale nie patrzył jej w oczy.
- Powiedz, że mi wierzysz.
Powoli podniósł wzrok. v
- Kiedyś wyznałaś mi pewną tajemnicę, Elizabeth. Mówiłaś, że potrafisz przewidzieć, jeśli ktoś ma
umrzeć. Czy teraz widzisz? - spytał szeptem, wyraznie obawiając się odpowiedzi.
Elizabeth przypomniała sobie, że powiedziała mu o tym wiele lat temu.
- To nie przychodzi na zawołanie, ale możesz być spokojny, Jakobie. Wszystko będzie dobrze.
Dorte przyszła ze stertą czystych ścierek i podała je Elizabeth. Była blada jak trup i ręce jej drżały,
kiedy zajęła się Indianne.
- Czy mogę? - spytała Elizabeth i wyciągnęła rękę.
- Nie, poradzę sobie. Rana nie jest duża, ale nie wiadomo, jakie są pozostałe obrażenia.
W tej samej chwili Indianne zamrugała i jęknęła słabo.
98
Jakob pochylił się nad nią.
- Indianne! Dziecko moje, słyszysz mnie?
- Tak - szepnęła. - Gdzie jest mama? - Rozejrzała się wokół i uśmiechnęła się na widok Dorte. - O,
tutaj jesteś! - ucieszyła się i na powrót zamknęła powieki.
Elizabeth zerknęła na Dorte i zobaczyła, że jej zielone oczy wypełniły się łzami.
- Nazwała mnie mamą! - szepnęła i przetarła twarz rąbkiem fartucha. Następnie, drżąc, wypuściła
powietrze.
- Leż spokojnie, maleńka. Zaraz przyjdzie doktor i cię zbada. I wszystko będzie dobrze.
- Jak dobrze, że was mam - szepnęła Indianne. Z jej ust wydobył się jęk. Potem znów jej ciało stało się
bezwładne i zapadła w drzemkę.
Jakob wstał.
- Muszę się przejść. Zawołajcie mnie, jeżeli znów się obudzi.
Indianne nie ocknęła się do chwili, gdy doktor z Jensem zajechali na dziedziniec. Wtedy otworzyła
oczy i skrzywiła się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]