pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Laurie King Mary Russel 02 A Monstrous Regiment of Women
- Dell_Ether_Mary_ _Powiew_wiosny_02_ _Cierniste_róşe
- Higgins_Clark_Mary_ _Coreczka_tatusia
- Clark Mary Higgins Dwa słodkie aniołki
- Baxter Mary Lynn Mezalians
- Harte Kelly Masz nową wiadomość (Jeden fałszywy krok)(1)
- Harrison Harry Krok do Ziemi
- Karen Kendall Krok po kroku
- Linz Cathie Niebezpieczne flirty
- Alan Dean Foster To The Vanishing Point
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quendihouse.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Eleanor, siostrze, z którą była najbardziej związana. Książę jej nie pocieszył. Oczywiście, że
nie. Na pewno był zdegustowany, choć podziękował jej za szczerość.. Przez cały wczorajszy
wieczór trzymał się z dala od niej, a dziś przy śniadaniu nie odezwał się do niej ani słowem.
- Jeśli mamy dotrzeć do Alvesley przed zmrokiem, powinna pani skłonić tę
klacz, by ruszyła do przodu, zamiast tańczyć w miejscu - powiedział.
- Najpierw musimy się lepiej poznać - odparła. - Proszę mi dać chwilę.
- Trixie, poznaj panią Derrick - dokonał prezentacji". - Pani Derrick, to jest
Trixie.
- Cieszę się, że udało mi się zainspirować pana do żartów - rzuciła Christine.
Zacisnęła ręce na cuglach i klacz zatańczyła w kółko.
- Proszę się rozluznić - poinstruował książę - bo koń wyczuwa pani napięcie i
robi się nerwowy. Trixie pójdzie posłusznie za Karym, jeśli tylko da się jej swobodę. Taki ma
charakter.
Rozluznić się. To wydawało się takie proste. I rzeczywiście. Gdy tylko spróbowała,
zadziałało. Trixie potulnie ruszyła za pięknym czarnym ogierem księcia.
- Teraz pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że przed nami nie pojawi się żaden
żywopłot - powiedziała Christine. - Kary na pewno zgrabnie go przeskoczy, a Trbde pójdzie
w jego ślady. Obawiam się jednak, że ja zostanę na ziemi.
- Obiecuję, że wrócę po panią - zapewnił.
Roześmiała się, a on przyglądał się jej nieprzeniknionym wzrokiem.
- Proszę mi opowiedzieć o Alvesley Park i ludziach, którzy tam mieszkają -
odezwała się. - To dom hrabiego Redfielda?
- Tak - potwierdził.
Myślała, że to wszystko, co usłyszy, i postanowiła się nie wysilać, by podtrzymywać
konwersację. Jeśli książę zadowoli się ciszą, ona też na niej poprzestanie.
Ale za chwilę książę opowiedział jej historię trzech synów hrabiego. Najstarszy zmarł
przed kilku laty. Najmłodszy był rządcą w majątku księcia w Walii. Został ciężko ranny
podczas wojny w Hiszpanii, lecz starał się udowodnić, że potrafi być użyteczny. Kit Butler,
wicehrabia Ravensberg, średni syn, był teraz dziedzicem hrabiego i mieszkał w Alvesley z
żoną i dziećmi.
- Czy wasze rodziny pozostają w dobrych stosunkach? - spytała Christine.
- Właściwie tak - odparł. - Synowie Redfielda, moi bracia i Freyja zawsze się
razem bawili. Morgan też, gdy trochę podrosła.
- A pan?
- Przez jakiś czas. - Wzruszył ramionami. - Potem wyrosłem z zabaw - dodał z
pogardÄ….
Czy ten mężczyzna nigdy nie zaznał radości? Nawet jako dziecko? Jak mogła sobie
wyobrażać, że jest w nim zakochana? Jak mogła mu się wczoraj zwierzyć? I kłócić się z nim?
Gdy się kłócili, nie okazywał chłodu. Och, jak trudno było go zrozumieć.
- Powiedział pan właściwie tak". Były więc jakieś waśnie?
W odpowiedzi wysnuł niesamowitą opowieść o powziętym przez niego i hrabiego
Redfielda zamiarze połączenia lady Freyi i najstarszego syna hrabiego małżeństwem.
Wszystko szło zgodnie z planem, aż któregoś lata Kit przyjechał do domu na urlop. On i lady
Freyja zakochali się w sobie, lecz mimo to ona odtrąciła Kita i ogłosiła swoje zaręczyny z
jego starszym bratem. Kit pobił się z lordem Rannulfem na trawniku przed Lindsey Hall i
wściekły wrócił do Hiszpanii. Trzy lata pózniej, po śmierci najstarszego syna, hrabia i książę
próbowali zaaranżować małżeństwo Freyi i Kita, zakładając, że oboje będą tego chcieli. Gdy
jednak Kit przyjechał do Alvesley, na, jak się wszyscy spodziewali, uroczystość zaręczyn,
przywiózł ze sobą narzeczoną, obecną lady Ravensberg.
- Ojej - westchnęła Christine. - Czy łady Freyja była bardzo zraniona?
- Raczej rozgniewana - odparł. - Szczerze mówiąc, nikt z nas nie był
zachwycony zachowaniem Kita. I nie omieszkaliśmy tego okazać jemu i jego wybrance. Ale
teraz nie ma już między nami urazy. Freyja nawet zaprzyjazniła się z lady Ravensberg, gdy
poznała Joshuę.
Christine zdała sobie sprawę, że to historia, której na pewno nie opowiedziałby jej rok
temu. Pamiętała, jak sucho i zdawkowo mówił o swoich majątkach i rodzinie. Zrozumiała, że
książę próbuje się przed nią otworzyć, tak jak ona przed nim wczoraj.
Mówił przez prawie całą drogę do Alvesley. Nie musiała go nawet do tego zachęcać.
Niepytany opowiedział jej o całym swoim rodzeństwie i o tym, jak poznali swoich
współmałżonków. Wspomniał też o kilku okropnych miesiącach w lecie 1815 roku, gdy
myśleli, że lord Alleyne zginął pod Waterloo. Był w Belgii wraz z personelem ambasady i
został wysłany na pole bitwy z listem do księcia "wellingtona od ambasadora brytyjskiego.
- I nagle, gdy wróciliśmy do Lindsey Hall po ślubie Morgan, on po prostu czekał na
nas na tarasie.
Christine poczuła, jak coś ściskają za gardło.
- To musiała być dla was naprawdę cudowna chwila - wykrztusiła.
- Tak - potwierdził. - Okazało się, że Alleyne został postrzelony w udo i spadł z
konia tak nieszczęśliwie, że uderzył się w głowę i na kilka miesięcy stracił pamięć. Rachel go
znalazła i pielęgnowała, dopóki nie wrócił do zdrowia.
Patrzyła na niego zdumiona, że jest zdolny do głębszych wzruszeń. Mimo szorstkiego
tonu i surowej miny widać było, że bardzo mocno przeżył całą tę historię.
I nagle... on po prostu czekał na nas na tarasie".
Czy książę zdawał sobie sprawę, jak bardzo się odsłonił w tych kilku prostych
słowach?
Zamrugała gwałtownie i odwróciła głowę. Jak wytłumaczyłaby mu powód swych łez,
gdyby je dostrzegł?
Wkrótce dotarli do Alvesley, pięknej i okazałej rezydencji. Książę pomógł jej zsiąść z
konia i oddał oba wierzchowce pod opiekę stajennemu. Weszli do środka. Christine poczuła
ulgę, że nie będzie już przebywać z księciem sam na sam. Zaczynał burzyć jej uprzedzenia.
Wcale nie była pewna, czy to się jej podoba. Pragnęła wrócić do swej spokojnej egzystencji
bez żalu, ze świadomością, że wybrała ją nie tylko rozumem, ale i sercem.
Przez następną godzinę nie mogła się nadziwić, że tak dalece utraciła kontrolę nad
własnym życiem. Jak na kogoś, kto z niechęcią myślał o powrocie do eleganckiego
towarzystwa, zarówno zeszłego roku w Schofield, jak i tej wiosny na ślubie Audrey w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]