pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Harte Kelly Masz nową wiadomość (Jeden fałszywy krok)(1)
- Balogh Mary Niebezpieczny krok
- Harrison Harry Krok do Ziemi
- Hawkins Karen _ wyznania łotra
- Robards Karen Uwodziciel
- Darcy Abriel [Vampires of Noctra] Blood Bounty (pdf)
- Morgan Sarah SśÂ‚oneczna Sycylia
- Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu APOKALIPSA śÂšWIć˜Â˜TEGO JANA
- Martin Steve Cala przyjemnosc po waszej stronie
- 007._Cartland_Barbara_ _Najpić™kniejsze_miśÂ‚ośÂ›ci_07_ _Znudzony_pan_mśÂ‚ody
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- botus.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pete zaproponował jakieś siedemdziesiąt procent tego, co był gotów
zapłacić, i został wyśmiany. Wzruszył więc obojętnie ramionami i odłożył
model na miejsce, udając, że zamierza odejść. Sprzedawca zatrzymał go i po
krótkich targach doszli do zgody. Pete zapłacił w bahtach, tajskiej walucie, i
ruszył z powrotem do hotelu z łodzią pod pachą. Tym razem zdecydował się
skorzystać z promu. Z całych sił starał się cieszyć otaczającym go zgiełkiem, ale
przed oczami wciąż stawała mu zasmucona twarz Nat.
Kiedy dotarł do pokoju hotelowego, pozbierał wszystko, co było mu
potrzebne na wieczór. To
była dziwna kolekcja przedmiotów, która miała znaczenie tylko dla niego.
Potem poszedł do pokoju Natalie i zapukał.
- Kto tam?
- Idiota - odpowiedział.
- 59 -
S
R
Przez okropnie długą chwilę nic się nie działo. Potem drzwi otworzyły się
i stanęła w nich Nat. Miała rozpuszczone włosy, twarz bez makijażu i za duży
podkoszulek. Nie przesunęła się, żeby mógł wejść.
- A ja myślałam, że jesteś nierozumianym geniuszem.
- W tym przypadku to bez różnicy.
- Potrzebujesz czegoÅ›?
- Miałem nadzieję, że dasz się namówić na wieczorne spotkanie nad
rzekÄ….
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł.
- Przysięgam, że to doskonały pomysł.
- Pete, nie pójdę z tobą znowu do łóżka. To bez sensu. Ty wciąż kochasz
Hannah, a ja nie chcę być jej namiastką.
- Nie jesteś - odparł cicho.
- Daj spokój, Pete. Pierwsze, co robisz po przebudzeniu, to rozmawiasz z
jej zdjęciem. Równie dobrze mogłabym być dmuchaną lalą.
- Nie mów tak! - Zmarszczył z namysłem brwi. - Załóżmy na chwilę, że
tak jest. Dlaczego to cię złości?
- Jeszcze siÄ™ o to pytasz?! NaprawdÄ™ jesteÅ› idiotÄ…, Sedgewick!
- Bardzo możliwe. Ale pytam, czy protestujesz z powodu urażonego ego,
czy zawiedzionych uczuć?
- Nie widzę sensu dalszej dyskusji - oznajmiła sucho, próbując zamknąć
drzwi.
Pete zablokował je stopą.
- Zabierz nogę! - Była naprawdę wściekła.
- Ego czy uczucia?
- Ego! - Z furią szarpnęła drzwiami.
- Auć! Ale czy na pewno? Próbuję się dowiedzieć, czy coś do mnie
czujesz. Bo ja do ciebie tak.
- 60 -
S
R
- Pete, po tym, co wydarzyło się rano, mam uwierzyć, że mnie kochasz?
NaprawdÄ™ na to liczysz?
- Może miłość to na razie za duże słowo, ale owszem. Coś do ciebie czuję.
- Nie wierzę. - Patrzyła na niego zdumiona. - Znamy się zaledwie trzy dni.
To niemożliwe.
- A właśnie, że możliwe.
- Mówisz tak tylko dlatego, że nie chcesz sypiać sam w te dwie
dodatkowe noce!
To rozzłościło go nie na żarty.
- Nic nie pojmujesz? Jesteśmy w Bangkoku! Gdybym chciał, mógłbym
zatrudnić czternaście młodych dziewczyn albo chłopców, gdybym to lubił, żeby
sprawili mi rozkosz. Tylko że ja wolę ciebie.
- Ale nie dostaniesz! I odsuń się wreszcie, bo znów tak ci drzwiami
przywalÄ™...
- Wal sobie, ile chcesz, i tak się nie odsunę, dopóki nie powiesz, czy tobie
chodziło tylko o seks. Zawsze to jakaś atrakcja zaliczyć znanego fotografa -
prowokował, starając się dociec prawdy.
- Nie. Nie chodziło tylko o seks - przyznała w końcu, odwracając wzrok. -
Sądziłam, że wiesz.
- Jestem idiotą, pamiętasz? Z tego również się składa legendarny urok
Sedgewicka - zakpił z siebie, potem cofnął stopę. - No dobra. Mam teraz trochę
spraw do załatwienia. Ale proszę, żeby twoje wątpliwości przemówiły na moją
korzyść. Spotkaj się ze mną koło dziewiątej wieczorem nad rzeką.
- Nie mogę ci nic obiecać, Pete. - Miała bardzo nieszczególną minę.
- Rozumiem. Po prostu o tym pomyśl.
Zamknęła drzwi. Pete podejrzewał, że wcale nie miała ochoty nad tym się
zastanawiać.
- 61 -
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Do diabła z nim, pomyślała Natalie. Zamierzała zakopać się w pościeli i
poużalać nad sobą. Teraz jednak zżerała ją ciekawość. Mimo wszystko Pete
obudził w niej nadzieję, że mają jakąś szansę. Nie wiedziała tylko, jak zamierzał
sprawić, by przestał ich dzielić przeklęty duch zmarłej narzeczonej.
Zaraz skarciła się za takie myśli. Nie wypadało mieć złego zdania o
zmarłych, tym bardziej że nieszczęsna Hannah nie zrobiła nic złego. Nie
zasłużyła sobie na zazdrość ani złośliwości, szczególnie po śmierci.
Wspaniale, Natalie. Jesteś wprost wzorem łagodności i dobroci serca,
pogratulowała sobie w myślach.
%7łeby zająć się czymś innym, podeszła do lustra i zaczęła poprawiać
krzywą brew. Tego nawyku nabrała jako nastolatka. Pamiętała, jak kiedyś
zupełnie ją sobie wyskubała i narysowała nową kredką do makijażu. Widząc ją
w tym stanie, siostra wybuchła śmiechem. Niestety, mama nie pozwoliła
oskubanej córce zostać w domu, póki brew nie odrośnie, i Nat musiała chodzić
do szkoły jeszcze bardziej oszpecona.
Niechętnie dotknęła defektu swojej urody. Przypomniała sobie, jak Pete
mówił, że podoba mu się jej asymetryczny wygląd.
On sam już nie wie, co mu się podoba, a co nie. I kogo kocha. W jednej
chwili rozmawia czule z martwą modelką, a zaraz oświadcza, że czuje coś do
mnie. Zmieszne! Po siedemdziesięciu dwóch godzinach, pomyślała.
Chociaż, z drugiej strony, dlaczego nie miałaby mu wierzyć, skoro sama
była w nim zakochana?
Zerknęła na zegarek. Miała dużo czasu, żeby się przyszykować na
spotkanie nad rzeką. Być może Pete rzeczywiście zmienił zdanie. Musiała się o
tym przekonać.
- 62 -
S
R
Pete, w swoich ulubionych spłowiałych dżinsach i czarnej koszulce,
siedział na drewnianej ławce nad rzeką. W gorącym i wilgotnym powietrzu jego
włosy zaczęły się lekko kręcić. Siedział przygarbiony, z dłońmi na kolanach, i
tępo wpatrywał się w wodę.
- Cześć - przywitała się Nat.
Odwrócił się na dzwięk jej głosu i posłał uśmiech, od którego zrobiło się
jej cieplej na sercu. Wcale nie przypominał zrzędliwego, sarkastycznego i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]