pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Christian Jacq [Ramses 03] The Battle of Kadesh (pdf)
- Christenberry_Judy_ _WyjdĹş_za_mnie,_Kate
- Christine Price Soul Bond (pdf)
- William Lilly Christian Astrology Volume 1
- Agatha Christie Śmierć w chmurach
- Christopher Moore Najgłupszy Anioł (2)
- Christie Agatha Pora przypływu
- Christie Agatha Morderstwo na plebanii
- Christie Agatha Niedziela na wsi
- Heggan_Christiane_ _Zdradzeni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dokąd uciekać. Celowo stanął przy wejściu, zasłaniając wpadające promienie
słońca oświetlające ścianę i ją. Odwróciła się gwałtownie i przykucnęła w
bojowej pozycji.
- Przestraszyłaś się. - Pochylił się i wszedł do środka. - Dlaczego? Masz
coÅ› na sumieniu?
- Rurik. Co ty tutaj robisz? - Spojrzała mu w oczy.
- Od mojej ekipy dowiedziałem się, że tu jesteś.
- No tak.
Zawiesiła sobie aparat na szyi i spuściła głowę. Tak, musiała mieć coś na
sumieniu.
- Nie mogłam się doczekać, by zobaczyć, co jest w grobowcu -
powiedziała.
- Ale przecież nie jesteś w środku. Fotografujesz rzezby na ścianach przy
wejściu. Dlaczego?
- Jestem fotografem czasopisma naukowego. Muszę udokumentować
każdy szczegół tego grobowca.
Jej czarne kręcone włosy były rozczochrane, jakby dziś rano tylko
przeczesała je palcami.
Rurik wyciągnął rękę. Najpierw próbowała się uchylić, ale po chwili
zastygła w bezruchu. Czyżby próbowała dać mu do zrozumienia, że jego dotyk
jej nie wzruszał?
Powodzenia. Założył jej za ucho opadający kosmyk włosów.
Przygryzła wargi.
Bystra dziewczyna. Powinna się go obawiać. Przesuwając dłoń na jej
kark, przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie.
- Nie waż się. - Zacisnęła pięści.
- Spróbuj mnie powstrzymać. - Wyszczerzył w uśmiechu zęby. - Chętnie
siÄ™ z tobÄ… zmierzÄ™.
- Po co? Co chcesz zrobić? Zmusić mnie, bym cię pocałowała? -
powiedziała pogardliwym głosem niezależnej kobiety.
- Do niczego nie będę musiał cię zmuszać - szepnął jej do ucha. -
Zamierzam tak cię rozpalić, że stopimy się w jedno i nie będziesz wiedziała,
gdzie kończysz się ty, a zaczynam ja.
Sposób, w jaki złapała oddech, przemówił do jego wyobrazni.
Odwracając głowę, pocałował ją w policzek.
- Zajmę się tym pózniej.
Pózniej się z nią zabawi, wyprowadzi z równowagi, będzie groził piekłem
i obiecywał niebo. Nie mógł sprawić, żeby go pokochała, skłonić jej, żeby z nim
została, ale jeżeli jeszcze raz spróbuje uciekać, popamięta go.
Odwrócił się do ściany i tonem, który na pewno ją rozdrażni, powiedział:
- Najwyrazniej Clovus dostał dar, który wygląda podobnie do... czekaj,
tak, to sprawia wrażenie bezwartościowego, jak opakowanie po czekoladzie!
Właściwie kształtem i wielkością przypominało ikonę, ale średniowieczni
artyści nie używali realistycznej perspektywy, a rzezbiarze w kamieniu z
północnej Szkocji w tamtych czasach nie mieli umiejętności rzemieślników z
południa. Dopóki nie przestudiuje skryptu, nie będzie mógł być pewny, jaki dar
otrzymał Clovus, a nawet wtedy będzie to trudne do stwierdzenia. Czas zatarł
szczegóły.
- Nie pleć głupot. - Oczywiście, Tasya mówiła bardzo poważnie. - To jest
zbyt krótkie i zbyt szerokie, żeby być tabliczką czekolady. Uwierz mi. Znam się
na czekoladzie.
Ponownie spojrzała w wizjer aparatu i zrobiła zdjęcia z różnych ujęć.
Nie wiedział, dlaczego Tasya była tym tak bardzo zainteresowana. Ale w
końcu, jakie to miało znaczenie? Odczytanie pisma i analiza płaskorzezb
wystarczą do znalezienia tego, co go interesowało.
- Wszystko sfotografowałaś?
- Sprawdzam. Teraz mam ujęcia ze wszystkich stron w każdym
możliwym oświetleniu.
- Zwietnie. I nie masz tych swoich przeczuć co do nowych pułapek?
- Nie mam. Jesteśmy bezpieczni.
- Cóż. - Wyjął latarkę z kieszeni spodni. - Ja jestem bezpieczny, a ty masz
wielki problem.
Przestała robić zdjęcia.
- Nie musisz być nieprzyjemny przy każdej nadarzającej się okazji -
powiedziała zirytowana.
- Nie jestem nieprzyjemny. Jestem szczery.
Przeszedł przez gruz na podłodze pod ścianą i poświecił latarką do
przedsionka grobowca.
Zciany były kamienne, zwarte i ciemne, a jego głowa dotykała sklepienia.
Na podłodze leżały antyczne narzędzia i kości zwierząt, a przed odległą ścianą
stał kamienny ołtarz, a na nim, na wpół otwarty, kamienny sarkofag.
Tasya weszła razem z nim do środka.
- Co tam jest?
- Mieszanka artefaktów z epoki brązu i wczesnego średniowiecza. To
potwierdza moje przypuszczenia - grobowiec pochodzi prawdopodobnie z przed
czterech tysięcy lat, a Clovus usunął pogrzebanego tu króla i przygotował
miejsce pochówku dla siebie.
- I nie bał się?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]