pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Darwin Charles, The Next Million Years (how to kill off excess population) (1953)
- White James Szpital Kosmiczny 03 Trudna Operacja
- Charles Williams Man on a Leash (1973) (pdf)
- Dick Philip Kosmiczne marionetki
- Edmund Niziurski Awantury Kosmiczne
- Charles Higham Trading With The Enemy
- Charles Martin W pogoni za świetlikami
- Arthur Conan Doyle Sherlock Holmes 03 Pies Baskerville'Ä‚Å‚w
- Clarke Arthur 2001 Odyseja Kosmiczna
- 1998 Qigong Zhuan Falun
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mionowo-wodorowych otworzyło nowy rozdział w ludzkiej historii podobnie jak odkrycie
neutronu zapoczątkowało Epokę Atomową.
Obecnie można było budować małe, przenośne elektrownie jądrowe z minimalnymi
zabezpieczeniami. Konwencjonalna synteza nuklearna pochłonęła już takie nakłady, że z
początku wielkie światowe koncerny elektryczne nie były zainteresowane nowością, natomiast
od razu przyjęła się ona w dziedzinie badań kosmicznych; wynalazek ów można jedynie
porównać z wcześniejszą o sto lat rewolucją odrzutową w transporcie lotniczym.
Statki kosmiczne nie ograniczane już zasobami energii mogły teraz osiągać znacznie większą
prędkość: czas przelotów w Układzie Słonecznym mierzyło się tygodniami, a nie jak dawniej
miesiącami czy nawet latami. Lecz napęd mionowy wciąż pozostawał urządzeniem
działającym na zasadzie reakcji, której przebieg w rakietach nowego typu nie różnił się
zasadniczo od tego, jaki wykorzystywano w statkach napędzanych chemicznie; chcąc uzyskać
reakcję, trzeba było mieć płyn do jej przeprowadzenia. A najtańszym, najczystszym i
najwygodniejszym ze wszystkich płynów jest zwykła woda.
W Pacyficznym Porcie Kosmicznym nie brakowało tej substancji. Sprawy miały się nieco
inaczej na kolejnym etapie podróży, na Księżycu. Misje Surveyora , Apolla i Auny nie
odkryły ani śladu wody na naszym satelicie. Jeśli na Księżycu kiedykolwiek była woda, to
miliony lat bombardowania meteorytami sprawiły, że w postaci pary uciekła w próżnię.
Tak przynajmniej twierdzili selenolodzy. Okazało się, że nie mieli racji, już kiedy Galileusz
skierował na Księżyc swój pierwszy teleskop. Niektóre góry księżycowe przez kilka godzin po
świcie lśnią tak jasno, jakby okrywały je czapy śniegu. Najsłynniejsza z nich to krater Arystarch,
którego krawędz co zaobserwował już William Hershel, ojciec współczesnej astronomii
emanuje tak wiele światła podczas księżycowej nocy, że górę uważano za aktywny wulkan.
Oczywiście Hershel i wszyscy inni pomylili się. Lśniącą krawędz na Arystarchu tworzyła
cienka, półprzezroczysta warstwa odbijającego ziemskie światło lodu, który uległ kondensacji
podczas trzystu godzin mroznych ciemności.
Odkrycie olbrzymich pokładów lodu poniżej Doliny Schrotera w krętym kanionie biorącym
swój początek przy Arystarchu było ostatnim czynnikiem w równaniu, które miało zmienić
ekonomię lotów kosmicznych. Księżyc stał się kolejną stacją paliwową umieszczoną w
najbardziej kluczowym, niezastąpionym miejscu wysoko na zewnętrznych krawędziach
ziemskiego pola grawitacyjnego, tam gdzie rozpoczynał się długi marsz ku planetom.
Kosmos , pierwszy statek z flotylli Tsunga, przewoził towary i pasażerów na trasie Ziemia-
Księżyc-Mars. Dzięki wielu umowom z przeróżnymi organizacjami i rządami testowano w nim
pozostający wciąż w fazie eksperymentalnej napęd mionowy. Zbudowano go w dokach Imbrium
i wyposażono w ciąg pozwalający unieść się z Księżyca bez ładunku. Statek miał bowiem latać
z orbity na orbitę i w przyszłości nie dotknąć powierzchni żadnego świata. Sir Lawrence który
jak zwykle wykazał doskonałe wyczucie potrzeb reklamy zaaranżował rozpoczęcie
dziewiczego lotu Kosmosu w Dniu Sputnika, czyli 4 pazdziernika 2057 roku.
Dwa lata pózniej do Kosmosu dołączył siostrzany statek Galaktyka , który miał obsługiwać
trasę Ziemia-Jowisz. Drugi pojazd kosmiczny wyposażono w ciąg pozwalający na lądowanie i
start z powierzchni księżyców Jowisza, choć odbyło się to kosztem powierzchni frachtowej.
Gdyby zaszła potrzeba, Galaktyka mogłaby nawet wrócić do macierzystej stoczni na Księżycu
w celu dokonania napraw. Był to z pewnością najszybszy statek zbudowany przez człowieka:
spalając całą masę paliwa w jednym orgazmie przyśpieszenia, Galaktyka osiągnęłaby
prędkość tysiąca kilometrów na sekundę, co by jej pozwoliło na przelot z Ziemi do Jowisza w
czasie jednego tygodnia, a do najbliższej gwiazdy w okresie nie dłuższym niż dziesięć tysięcy
lat.
Trzeci statek flotylli duma i radość sir Lawrence'a ucieleśniał wszystko, czego nauczono się
podczas budowy i eksploatacji jego dwóch starszych sióstr. Wszechświat nie miał być jednak
frachtowcem. Zaprojektowano go jako pasażerski liniowiec pierwszy w historii kosmicznych
szlaków latający aż do Saturna klejnot Układu Słonecznego.
Sir Lawrence planował bardzo spektakularny dziewiczy przelot, lecz opóznienia wywołane
strajkiem dokerów z Księżycowego Zreformowanego Związku Zawodowego Pracowników
Przemysłu Ciężkiego spowodowały zmianę terminarza. Zostało niewiele czasu na testy i
uzyskanie certyfikatu Lloyda co nastąpiło pod koniec roku 2060. Obecnie Wszechświat był
gotów do opuszczenia ziemskiej orbity. Powinno to nastąpić niezwłocznie, bo kometa Halleya
nie będzie przecież czekać, nawet na sir Lawrence'a Tsunga.
9. Góra Zeusa
Satelita badawczy Europa VI znajdował się na orbicie niemal od piętnastu lat, co znacznie
wykraczało poza wyznaczone mu normy; w małym ośrodku naukowym na Ganimedesie toczyły
się więc dysputy, czy zastąpić zużytą maszynę nowym urządzeniem.
Na starym satelicie umieszczono zwykły zestaw instrumentów do gromadzenia danych oraz
kompletnie nieprzydatny system przesyłania obrazów, który działał wprawdzie bez zarzutu, ale
pokazywał jedynie widok górnej warstwy chmur stale przesłaniających Europę. Zapracowany
zespół badawczy na Ganimedesie przeglądał pobieżnie nagrania raz w tygodniu, po czym
wysyłał nie opracowany materiał na Ziemię. W sumie wszyscy byliby zadowoleni, gdyby
Europa VI w końcu wyzionęła ducha i przestała zasypywać Ośrodek w sąsiedztwie
gigabajtami nieciekawych informacji.
W końcu jednak, po raz pierwszy od lat, satelita przesłał coś naprawdę ekscytującego.
Orbita 71934 powiedział zastępca głównego astronoma, który skontaktował się z van der
Bergiem, zaraz gdy przejrzał najnowszy zestaw danych. Coś zbliża się po nocnej stronie i
zmierza wprost na Górę Zeusa. Jeszcze przez dziesięć sekund nie będzie nic widać.
Ekran był jednolicie czarny, ale van der Berg wyobrażał sobie zlodowaciały krajobraz
przesuwający się pod pokrywą chmur, poniżej tysiąca kilometrów. Za kilka godzin zaświeci tam
odległe Słońce, ponieważ Europa obracała się wokół własnej osi raz na siedem ziemskich dni.
Nocną stronę powinno się raczej nazwać strefą zmroku , gdyż było tam dość światła, chociaż
brakowało ciepła. Mimo to przyjęła się pierwsza nazwa, chyba ze względu na pewien podtekst
emocjonalny: na Europie występowały wschody Słońca, nie zdarzały się natomiast wschody
Lucyfera.
I właśnie zbliżał się świt, przyśpieszony tysiąckrotnie przez pędzącą po orbicie sondę. Smuga
słabego światła, wynurzająca się z ciemności horyzontu, podzieliła ekran na dwie części.
Wybuch blasku był tak nagły, że van der Bergowi wydało się, iż ma przed oczami atomową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]