pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Anne McCaffrey Pern 22 Dragonsblood (with McCaffery, Todd)
- Anne Perry [Pitt 24] Long Spoon Lane (pdf)
- Anne Hampson Not Far from Heaven [MB 915] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 08 Podejrzenia
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 02 Tajemnica
- Anne Hampson Flame of Fate [MB 1069] (pdf)
- Anne McCaffrey Pern 03 Dragon Song
- 03 Anne Marie Winston Piknik nad stawem
- Andersson Marina PrzystaśÂ„ posśÂ‚usześÂ„stwa
- Anna Weale Kwiat pomaraśÂ„czy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- botus.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzuci. Jeśli chce pan uniknąć skandalu, proszę natychmiast odejść.
- Nie boję się księcia, jego służby ani Lanchestera. - Hrabia Paolo zmrużył oczy. -
Pożądam pani, a ja zawsze dostaję to, czego chcę.
- Nie wydaje mi się, żeby w tej chwili stać było pana na skandal. To nie posłużyło-
by pańskim interesom...
Hrabia przyciągnął ją do siebie. Oczy pałały mu furią.
- Co pani wie o moich interesach? Jeśli ta głupia suka coś pani wypaplała...
- Nie będzie pan mówił w ten sposób o mojej przyjaciółce. - Mariah opanowała
strach i spojrzała wyzywająco w oczy hrabiego. - Ona niczego nie wie, za to ja wiem, że
pan ma długi. Dlatego potrzebuje pan większych wkładów od partnerów, stąd również
zainteresowanie mną. Zamierza pan położyć łapy na majątku, który zostawił mi mąż.
Nawet gdyby jakimś cudem do tego doszło, przykro by się pan rozczarował. Moje pie-
R
L
T
niądze są w funduszach powierniczych i nawet ja nie mogę zmienić reguł zarządzania
majÄ…tkiem.
- Kłamie pani - powiedział, ale spojrzał na nią znacznie mniej pewnie. - Ty suko,
szepnij o tym komuś słowo, a cię zabiję.
Odepchnął Mariah tak mocno, że zatoczyła się i uderzyła plecami o ścianę, a sam
znikł za zakrętem korytarza. Mariah szarpnęła za klamkę, schroniła się w pokoju i szyb-
ko zamknęła za sobą drzwi na klucz.
Wchodząc do garderoby, cała się trzęsła. Służąca spojrzała na nią z wyraznym nie-
pokojem.
- Czy milady jest chora?
- Nie, to chwilowa słabość.
Wyprostowała się i siłą woli powstrzymała łzy. Hrabia był złym człowiekiem,
skrywającym podły charakter za maską uroku osobistego i uprzejmości.
Zagroził, że jeśli dojdzie do ślubu, zabije Andrew. Mariah musiała znalezć właści-
wy moment, by powiedzieć narzeczonemu o pogróżkach.
R
L
T
Rozdział dziesiąty
Ubierając się na wieczór, Andrew raz po raz myślał o kobiecie, którą wkrótce po-
ślubi. Do niedawna nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele znaczy dla niego Mariah.
Podczas dzisiejszego porannego spaceru z wysiłkiem skupił się na rozmowie o ich przy-
szłym domu. Z trudem oparł się pragnieniu, by wziąć Mariah na ręce, zanieść do pokoju i
wreszcie uczynić swoją. Uświadomił sobie, że jednak powinien bacznie obserwować
hrabiego Paola. Wiedział, że Mariah się go boi.
Rzeczywiście Paolo dziwnie się zachowywał. Czasem jego wzrok wydawał się zu-
pełnie bez wyrazu, kiedy indziej oczy lśniły mu gorączkowo, zwłaszcza gdy przyglądał
się Mariah. Najwyrazniej miał obsesję na jej punkcie, w dodatku za bardzo się z nią nie
krył. Niełatwo było przewidzieć, do czego może go doprowadzić ta chorobliwa namięt-
ność.
Andrew wolałby, żeby hrabia zatrzymał się w Lanchester Park. Nie wypadało mu
jednak zmieniać decyzji Lucindy, poza tym mogłoby to zaalarmować hrabiego. Andrew
nie wiedział, na czym polegała rola Paola w mediolańskich wydarzeniach, był jednak
zdecydowany nie spuszczać go z oka.
Zadowolony ze swego wyglądu, podziękował służącemu za pomoc i wyszedł z sy-
pialni. Dołączył do George'a i Jane, wymienili kilka grzecznościowych uwag i udali się
do powozu, by pojechać do Avonlea.
Andrew był wdzięczny Justinowi, że mógł zamienić z nim kilka słów na osobności,
zanim damy zejdą na posiłek. Pózniej czekał na Mariah. Na jej widok uśmiechnął się
szeroko i posunął jej ramię, by się na nim wsparła.
- Pięknie wyglądasz, kochanie - pochwalił. - Chcę spędzić z tobą na osobności
chwilę przed obiadem. Czy nie masz nic przeciwko temu, że porwę cię do biblioteki?
- Czekałam cały dzień, żeby z tobą porozmawiać - podkreśliła w odpowiedzi Ma-
riah.
- Czy coś się stało? - zaniepokoił się Andrew.
- Powiem, kiedy będziemy sami. Nie chcę, żeby ktoś usłyszał.
- Czym siÄ™ martwisz, kochanie?
R
L
T
- Dzieje się coś złego - odparła Mariah, ale z bliższym wyjaśnieniem tej oceny po-
czekała, aż zamknęli drzwi biblioteki. - Wiem, że nie uważasz hrabiego za niebezpiecz-
nego człowieka - powiedziała - ale jestem przekonana, że on nie jest taki, jaki się z pozo-
ru wydaje. Podejrzewam, że oszukał lorda Huberta i z pewnością postąpi tak samo wobec
każdego, kto będzie dość nierozsądny, by za jego radą zainwestować pieniądze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]