pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Christenberry_Judy_ _WyjdĹş_za_mnie,_Kate
- 453. Hardy Kate Święto życia
- 01 Wieczny kawaler 3 (Hoffmann Kate )
- Hardy Kate Lekarz z Katalonii(1)
- Kate Brian Księżniczka i żebraczka
- Wilhelm, Kate Winter Beach
- Janusz Szpotański Bania w Paryżu (1976 1979)
- Spotkajmy się w..zeszyt 4 Popatrzmy na zachód
- Jo Clayton Duel of Sorcery 01 Moonscatter
- 87 Pan Samochodzik i Truso Maciek Horn
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lolanoir.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozsunął je i cały pokój wypełnił się jasnozłotym światłem. Noelle
przewróciła się na bok. Czuła się cudownie nasycona. Całe jej ciało
pulsowało wspomnieniami ostatniej nocy. %7ładne z nich nie spało zbyt wiele.
Ammar spojrzał na nią i uniósł brwi. Jeszcze nigdy nie widziała go tak
rozluznionego. Miał na sobie tylko płócienne spodnie, nisko opuszczone na
88
R
L
T
biodra.
Dobrze spałaś?
Chyba niewiele spałam zaśmiała się i odgarnęła włosy z oczu.
Miała ochotę poprosić, by wrócił do łóżka, ale nie odważyła się na to. Noc
była cudowna, ale ranek przyniósł dziwną nieśmiałość.
Ammar jednak usiadł na skraju łóżka i powiedział poważnie:
Jest niedziela.
Naprawdę? Weekend minął, nie wiadomo kiedy. Noelle miała
wrażenie, jakby była tu od zawsze. W ciągu kilku dni przeżyła całe życie.
Musisz wracać do Paryża.
Naprawdę? powtórzyła ostrożnie.
Zdaje się, że spodobało ci się życie na pustyni uśmiechnął się.
Chyba tak.
Ale nie chciałbym, żebyś straciła pracę dodał i podniósł się.
Praca. Opadła na poduszki. Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny
ani razu nie pomyślała o Arche. Po dwóch dniach niezapowiedzianej
nieobecności nie była pewna, czy w ogóle ma jeszcze do czego wracać, a z
pewnością mogła zapomnieć o awansie. Ale jakoś jej to nie obchodziło.
Uświadomiła sobie nagle, że nigdy nie przepadała za tą pracą. Przykładała
się, robiła, co mogła, by stworzyć sobie nowe życie bez Ammara, życie, w
którym stałaby się zupełnie inną osobą niż wcześniej. Teraz jednak znów
chciała być prawdziwą sobą.
Zresztą i tak mam coś do zrobienia w biurze w Paryżu powiedział
Ammar, nakładając koszulkę. Możemy polecieć dziś po południu.
Obydwoje?
Taki mam zamiar.
To była bardzo pociągająca myśl. Mogliby mieszkać w tym samym
89
R
L
T
mieście, dzielić się prostymi przyjemnościami, spotykać się, oglądać filmy,
zamawiać jedzenie na wynos i spać w tym samym łóżku.
Kilka godzin pózniej wsiedli do helikoptera i polecieli do Marakeszu, a
tam przesiedli się na prywatny samolot, który miał ich zabrać do Paryża.
Noelle z głębokim westchnieniem opadła na kanapę wyściełaną kremową
skórą.
Wszędzie latasz prywatnym samolotem?
Ammar usiadł naprzeciwko niej i otworzył aktówkę.
Tak.
To musi być bardzo kosztowne.
Ale warto za to zapłacić stwierdził, wyjmując z teczki plik
papierów. W jego zachowaniu pojawiła się pewna rezerwa i omijał ją
wzrokiem. Noelle poczuła się nieswojo. Wiedziała, że Ammar nie lubi
mówić o firmie, a ona nie miała ochoty o to pytać, ale siedząc naprzeciwko
niego, uświadomiła sobie, jak wielu rzeczy jeszcze nie wie.
Mówiłeś, że chcesz wyprowadzić Tannous Enterprises na prostą. Co
to dokładnie znaczy? zapytała cicho.
Dokładnie to, co powiedziałem mruknął, nie odrywając wzroku od
dokumentów. Dopiero gdy położyła na nich rękę, ze zdziwieniem podniósł
głowę.
Nie odcinaj się ode mnie poprosiła cicho.
Przez dłuższą chwilę patrzył na nią z nieprzeniknionym wyrazem
twarzy.
Nie odcinam się odrzekł spokojnie ale nie jestem pewien, czy
chciałabyś usłyszeć wszystkie nieprzyjemne szczegóły dotyczące interesów
mojego ojca. Był skorumpowanym człowiekiem. Kryminalistą zacisnął
zęby. Noelle przełknęła ślinę.
90
R
L
T
Ale teraz to jest twoja firma.
No właśnie.
I te interesy nadal sÄ… paskudne?
Ammar odkręcił złotą skuwkę z pióra i zanotował coś na jednym z
arkuszy.
Po prostu nie warto o tym rozmawiać. Zamierzam zalegalizować
wszystkie interesy prowadzone przez Tannous Enterprises, a tam, gdzie to
niezbędne, wypłacić odszkodowania.
Czeka cię dużo pracy.
Tak.
Poczuła podziw i impulsywnie dotknęła jego ręki.
Jestem dumna z tego, co robisz.
Dopiero teraz popatrzył na nią wprost. Jego bursztynowe oczy były
nieprzeniknione. W policzku zadrgał mięsień.
Nie uprzedzaj wypadków. Niewiele zrobiłem do tej pory.
Ale zrobisz stwierdziła z ufnością. Ammar znów podniósł na nią
wzrok i zobaczyła w jego oczach pragnienie. Zaparło jej dech. Powoli
wyciągnął rękę, przyciągnął ją i posadził na kolanach, twarzą do siebie.
Wsunął palce w jej włosy, a druga dłoń powędrowała pod jej koszulkę.
Rozpiął guzik spódnicy, ale w chwili, gdy jego palce wsuwały się pod
koronkową bieliznę, usłyszeli dzwięk otwieranych drzwi.
Przepraszam pana zająknął się steward z przerażeniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]