pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- Hitchcock Alfred Nowe Przygody Trzech Detektywow 06 Nieczysta gra
- Gregory Benford Galactic Centre 06. Sailing the bright eternity
- Delaney Joseph Kroniki Wardstone 06 Starcie DemonĂłw
- Alan Dean Foster Commonwealth 06 The Howling Stones
- Diana Palmer Long Tall Texans 06 Connal
- LE Modesitt Corean 06 Soarers Choice (v1.5)
- Jeffrey Lord Blade 06 Monster of the Maze
- (Zapomniany ogrĂłd 06) Ucieczka Merete Lien
- Chmielewska Joanna 06 Romans wszechczasĂłw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- policzgwiazdy.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ty też się we mnie zakochałeś!
Cofnął się o krok, jego policzek zadrżał nerwowo. Widziała, że próbował nad sobą
zapanować, i w końcu mu się to udało. Dopiero wtedy się odezwał.
- Wiesz, że o to nie prosiłem. - Głośno westchnął. - To ty tutaj przyjechałaś i nie
chcesz odejść. Ty mnie popychałaś i ponaglałaś, aż przyparłaś mnie do muru.
R
L
T
- Biedaczek - odparła.
Lekko się uśmiechnął.
- Justice i Jesse pojęcia nie mają, co to jest twarda kobieta - zauważył. - Mogłabyś
dać ich żonom lekcję.
- Wielkie dzięki.
- Nie wiem, czy to komplement.
- A ja wiem. Nie boję się mówić, co myślę. Walczyć o to, czego pragnę. A ty?
Nabrał głęboko powietrza.
- Gdyby powiedział to mężczyzna, uderzyłbym go.
- NaprawdÄ™?
Nie odpowiedział.
- Przed wyjazdem z braćmi postanowiłem, że po powrocie wezmę cię do łóżka i
zatrzymam cię tam na dwadzieścia cztery godziny, a potem cię stąd odeślę. Dla twojego
własnego dobra.
Daisy słuchała go wstrząśnięta.
- Przecież przez ostatnie dni nawet mnie nie dotknąłeś.
- Bo jak wróciłem i znów cię zobaczyłem... Wiedziałem, że jeśli cię dotknę, nie
pozwolę ci odejść. A muszę ci na to pozwolić.
- Czemu? - zapytała z bólem w sercu.
Potrząsnął głową.
- Są rzeczy, o których nie wiesz...
- Więc powiedz mi - odparła.
Podrapał się po brodzie.
- Naprawdę, Jericho, czy to, że ktoś cię kocha, budzi w tobie aż taką panikę?
- Nie, nie panikę - odparł szczerze, patrząc nieco łagodniej. - Chociaż... tak. Nie
wiesz, co robisz.
- Mylisz się. - Ruszyła ku niemu stanowczym krokiem.
Jericho stał nieruchomo. Nie uciekł przed nią, nie odwrócił się. Patrzył tylko rozpa-
lonym wzrokiem w jej oczy, w których złość z wolna topniała.
R
L
T
- Nie mylę się - odrzekł. - Gdybyś wiedziała, co jest dla ciebie dobre, spakowała-
byś się i w ciągu godziny już by cię tu nie było.
- Nigdzie siÄ™ nie wybieram.
- Tego się właśnie obawiałem - przyznał i wyciągnął do niej rękę. - Nie potrafię cię
stąd wypuścić. Nie pozwolę ci odejść.
- Co mówisz? - szepnęła.
- Mówię, że teraz, w tej chwili, potrzebuję cię. - Odetchnął głęboko. - Nie ma mo-
wy o szczęściu do końca życia. Nie licz na wspólną przyszłość. Mogę ci zaoferować tyl-
ko teraz.
- O nic więcej nie proszę.
Objął ją mocno, z całej siły. Daisy wtuliła twarz w jego szyję, a on poczuł, jak jej
ciepło wnika we wszystkie wyziębione miejsca jego ciała.
Ona go kocha, więc pozwoli się kochać. Jakkolwiek długo to potrwa, przyjmie od
niej to, co tak bardzo chciała mu dać, i da jej w zamian tyle, ile może. Nigdy nie myślał,
że zwiąże się z kimś na stałe, wiedział jednak, że na razie jest z kobietą, której pragnie
ponad wszystko.
Kiedy ujął jej twarz w dłonie i pocałował ją namiętnie, poczuł to, co czuł tylko
przy niej. Zaraz potem tę chwilę przerwał czyjś krzyk:
- Pali siÄ™!
Paliła się stajnia. Przez kilka kolejnych godzin walczyli z ogniem podsycanym
przez wiatr.
Okrzyki ludzi i rżenie przerażonych koni wypełniały nocne powietrze. Jericho kie-
rował akcją, przekrzykując ogólny hałas. Wezwano straż pożarną, ale nikt nie czekał
bezczynnie. Ze wszystkich stron podwórza przyciągnięto gumowe węże i skierowano
wodę na płomienie liżące ściany i wspinające się na dach stajni.
Starali się opanować ogień, by się nie rozprzestrzenił na inne budynki ani na las.
Lato było długie i suche, a sprzyjało im jedynie to, że niedawno popadało.
Trzask i syk ognia brzmiały jak pogwarki demonów. Tak też to wszystko wygląda-
ło, jakby rozpętało się prawdziwe piekło. Jericho czuł, jak pot spływa mu po plecach,
R
L
T
kiedy po kolei wyprowadzał konie ze stajni. Przerażone zwierzęta opierały się, więc
trwało to dłużej, niż powinno. Chciał jednak, by wszystkie zwierzęta wyszły z tego żywe.
Tak samo jak chciał, by Daisy przy okazji nie ucierpiała.
- Zostań w domu! - rzekł do niej, gdy usłyszał pierwsze wołanie o pomoc.
Natychmiast wybiegł z jej sypialni, spodziewając się, że Daisy go posłucha.
Oczywiście, nie posłuchała go.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]