pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- KrĂłlowie Kalifornii 06. Child Maureen W wirze emocji (2010) Jericho&Daisy
- Hitchcock Alfred Nowe Przygody Trzech Detektywow 06 Nieczysta gra
- Gregory Benford Galactic Centre 06. Sailing the bright eternity
- Delaney Joseph Kroniki Wardstone 06 Starcie DemonĂłw
- Alan Dean Foster Commonwealth 06 The Howling Stones
- Diana Palmer Long Tall Texans 06 Connal
- LE Modesitt Corean 06 Soarers Choice (v1.5)
- Jeffrey Lord Blade 06 Monster of the Maze
- Chmielewska Joanna 06 Romans wszechczasĂłw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- botus.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Myślę, że przygotowują dziś wybuch. To bardzo ekscytujące.
Poprowadził Emily schodami w górę, a potem przez korytarz do
dużego biura, odwróconego tyłem do morza, a skierowanego na gór-
skie zbocze. Następnie Edwin wysunął krzesło zza ogromnego biurka i
uczynił znak w stronę kapitana, stojącego w drzwiach.
- Ma pan papiery?
- Chwileczkę - odparł mężczyzna i zniknął.
- Usiądz tu, szwagierko - zaproponował Edwin. - Mogę cię chyba
tak nazywać? Wszyscy wiemy, ku czemu z Gerhardem zmierzacie.
Muszę przyznać, że cieszy mnie to. Teraz, kiedy, jak się domyślam, je-
steś skłonna mu wybaczyć jego szumną przeszłość, naprawdę się cie-
szę, że będziesz moją szwagierką.
Emily poruszyła się niespokojnie na krześle. Nie powinna się zgo-
dzić na tę wyprawę, a w każdym razie nie powinna wyjeżdżać bez
Gerharda. MogÅ‚aby poczekać na nabrzeżu w Egerhøi albo pójść razem
z narzeczonym do domu i zobaczyć, kim jest ów tajemniczy Ivan Wil-
se.
Usłyszeli kroki. Kapitan pojawił się znowu z plikiem papierów w
ręku. Kartki były spięte razem. Przewertował dokument do ostatniej
R
L
strony i podsunął Emily. Widniały tam tylko miejsca na datę i podpis z
wykrop-kowanymi liniami do wypełnienia.
Edwin zanurzył pióro w kałamarzu i podał jej. Emily podpisała i
nagle ogarnął ją smutek na widok własnego podpisu. Emily Victoria
Egeberg. Kiedyś nazywała się Amelią Victoria, kiedy żył tato i kochał
swą córkę, kiedy być może sam siedział w tym biurze i podpisywał
dokumenty, żeby odprawić transport lodu.
Odłożyła pióro i odsunęła krzesło.
- Może Gerhard jest już w drodze - rzekła. - Możemy poczekać na
nabrzeżu.
Edwin uśmiechnął się dziwnym, nieznacznym uśmiechem.
- Wierz mi, to, co ma do załatwienia, zabierze mu więcej czasu.
Pójdziemy na górę do reszty pracowników i popatrzymy na przygoto-
wania do eksplozji.
Emily nie miała powodu, żeby protestować. Może chłopak Klary,
Svend Holmen, tam był. Poczułaby się bezpieczniej. Skinęła głową,
powiedziała kapitanowi do widzenia" i życzyła mu przyjemnej po-
dróży.
- Idz przodem. Ja tylko jeszcze coś przyniosę - rzucił Edwin.
Przytaknęła i wyszła w pośpiechu. Niebo jeszcze bardziej pociem-
niało. Wyglądało na to, że w każdej chwili może rozpętać się burza.
Emily słyszała odległy pomruk od strony morza, powietrze było duszne
i ciężkie.
Klara usłyszała kroki w recepcji. Odwróciła się i zobaczyła, że w
drzwiach stanął Svend. Podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona.
- Czy stało się, coś złego, Svend? Pogładził ją po wło-
sach.
- Nie. Tylko bardzo cię potrzebowałem, Klaro. Masz trochę czasu?
Skinęła głową.
- Chodzmy do mojego pokoju. Poproszę Margit i Signe, żeby zaję-
Å‚y siÄ™ kuchniÄ… i recepcjÄ….
R
L
Poprowadziła narzeczonego do pokoiku. Zobaczyła, że usiadł na
brzegu łóżka, blady i poważny. W tej samej chwili uświadomiła sobie,
że jest środek dnia.
- Nie jesteś w pracy? - spytała ostrożnie.
- Byłem, ale kilka godzin temu wszyscy dostaliśmy wolne.
- Wolne?
- Tak, kierownik powiedział, że przyszła wiadomość od pana Lin-
demanna, że możemy iść wcześniej do domu w związku z pogrzebem
mojego ojca.
- Ale przecież pogrzeb jest dopiero jutro?
- Tak, mówiłem mu to, ale on na to, że i tak nie ma dla nas pracy.
Wyjaśnił, że mają wysadzać skały pod nowy staw i że to dla nas nie-
bezpieczne, jeśli znajdziemy się w pobliżu. Kierujący akcją powiedział,
że teren jest kamienisty i dlatego podczas wybuchu powinniśmy opu-
ścić zakład.
Klarę ogarnęło zdumienie.
- Jak mogli to zaplanować w czasie godzin pracy? Zatrzymali całą
produkcjÄ™ lodu z powodu wybuchu?
- Tak bardzo mi cię brakowało, Klaro...
Serce podpowiadało jej, że powinna pocieszyć Svenda, przytulić go.
- Poczekaj, Svend, tylko poproszę, by ktoś mnie zastąpił. Nie ma
Emily. Zniknęła z Gerhardem Lin-demannem. Wydaje mi się, że się
wybrali na jakÄ…Å› wycieczkÄ™.
Svend pokiwał głową.
- I ty uważałaś ją za przyjaciółkę. A teraz widzisz? Wkrótce wyj-
dzie za niego za mąż i wtedy już nie będzie chciała przyjaznić się z ho-
telowÄ… kucharkÄ…. Znam ten typ.
Klara chciała zaprotestować, ale nie była w stanie; Svend wydawał
się taki blady i nieszczęśliwy. Wiedziała, że teraz jest mu potrzebna. A
na protesty i dyskusje przyjdzie czas pózniej.
Na drodze prowadzącej w górę obok wielkich lodowni oraz domów,
w których nocowali pracownicy, było całkiem pusto. Emily nie słysza-
R
L
ła żadnych innych dzwięków poza odgłosami burzy, która zbliżała się
coraz bardziej. Nawet rozmów czy nawoływań, niczego, co świadczy-
łoby o ludzkiej obecności.
- Czy jesteś pewien, że tu ktoś jest? - spytała, walcząc z rosnącą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]