pdf | do ÂściÂągnięcia | ebook | pobieranie | download
Pokrewne
- Strona Główna
- Barrie Roberts Sherlock Holmes and the King's Governess (pdf)
- 139. Roberts Alison Dzień matki
- Haasler Robert A. 6. Życie seksualne księży
- Jordan Robert Conan niszczyciel Notatnik
- Howard, Robert E Conan el Cimmerio
- Howard, Robert E Conan el Vengador
- Howard Robert E Conan ryzykant
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- Starplex Robert J Sawyer
- 06. Roberts Nora Druga miłość 01 Druga miłość Nataszy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pośpiechu ściągnęła zielony żakiecik i rzuciła się do łazienki, gdy rozległo się pukanie do
drzwi. Zawahała się. Przez wizjer zobaczyła uśmiechniętą twarz Carla. Zaklęła cicho i
otworzyła.
-Czy nie za wcześnie przyszedłeś... - urwała, wdychając boski aromat kawy. Niósł
tackę z dwiema filiżankami, małym dzbanuszkiem i łyżeczkami. Juliet zaczęta
odmawiać w myślach dziękczynną modlitwę na jego cześć.
-Służba hotelowa jeszcze śpi, ale wiedziałem, że ty już będziesz na nogach - Carlo
rozglądał się za stolikiem, aby postawić tacę. W apartamencie, który zajmował,
zmieściłoby się kilka takich pokoików jak ten.
57
-Jesteś cudotwórcą! - wykrzyknęła z takim zachwytem, że znów obdarzył ją
promiennym uśmiechem. - Przecież wszystko o tej porze jest jeszcze zamknięte.
-W moim apartamencie jest mała kuchenka. Prymitywna, ale wystarczy do zaparzenia
kawy.
Pociągnęła pierwszy łyk, mocny i gorący.
-Boska - szepnęła.
-Jasne, przecież to ja parzyłem.
Otworzyła oczy. Trudno, powstrzyma się od sarkastycznych uwag. W końcu przez te
trzy dni niezle im się współpracowało. Po prysznicu, tabletkach drożdżowych i kawie,
zaczynała powracać do życia.
- Odpocznij. Zaraz będę gotowa.
Myśląc, że Carlo usiądzie w pokoju, zabrała swoją filiżankę i poszła do łazienki, aby
doprowadzić do porządku twarz i włosy. Właśnie nakładała puder, kiedy stanął w drzwiach,
opierajÄ…c siÄ™ o framugÄ™.
-Mi amore, podoba ci siÄ™ lulaj?
-Co masz na myśli? - Obecność mężczyzny w łazience krępowała j ą.
-Tę klitkę - wskazał na pokój, który był lak mały, że subtelny kobiecy zapach,
emanujący z łazienki, przenikał do najdalszych zakamarków. - I pomyśleć, że ja
mieszkam jak król w reprezentacyjnym apartamencie z dwiema łazienkami, łóżkiem,
które nadawałoby się do baletów we troje, i rozkładaną sofą.
-Cóż, to ty jesteś gwiazdą - odpowiedziała, rozprowadzając róż na policzkach.
-Wydawca mniej by się wykosztował, gdyby zamówił wspólny apartament dla nas
dwojga.
Poszukała w lustrze jego oczu. Sądząc z ich niewinnego wyrazu, mogłaby przysiąc, że
Carlo nie miał na myśli żadnych podtekstów. Mogłaby, gdyby go nic znała.
- Stać go na to - powiedziała beztrosko. - Najwyżej w księgowości trochę się
powściekają kiedy przyjdzie do rozliczeń.
Carlo wzruszył ramionami, popijając kawę. Wiedział, że Juliet tak właśnie odpowie.
Nie ukrywał, że wolałby dzielić z nią pokój, i było mu przykro, że mieszka w warunkach o
tyle gorszych od niego.
- Popraw jeszcze lewy policzek - doradził, udając, że nie widzi jej zdumionego
spojrzenia. Zauważył natomiast w lustrze jedwabny zielony szlafroczek, wiszący na szafie.
Chętnie bym zobaczył, jak w nim wygląda, pomyślał. A jeszcze chętniej, jak wygląda
bez niego.
58
Juliet przyjrzała się sobie, mrużąc oczy. Miał rację. Jednym ruchem pędzelka
wyrównała róż.
-Jesteś niezwykle spostrzegawczy - powiedziała.
Tak? - Oczyma duszy widział ją nie w skromnej, koszulowej bluzce i wąskiej
spódniczce, lecz w skąpym, prowokującym ciuszku.
-Mało który mężczyzna zauważy taki szczegół jak róż, niedokładnie nałożony na
policzek - stwierdziła nie bez podziwu, zabierając się do malowania oczu.
-Dostrzegam wszystko, co ma zwiÄ…zek z kobietÄ….
U góry lustra wciąż utrzymywała się lekka mgiełka, pozostałość po niedawnym
prysznicu. Carlo wyobraził sobie strumienie wody, omywające nagie kobiece ciało.
-Wyglądasz jak zupełnie inna osoba, wiesz? Juliet, rozluzniona, uśmiechnęła się.
-Co masz na myśli?
Zbliżył się i zajrzał w lustro ponad jej ramieniem. Intymność tej sytuacji, która jemu
wydawała się zupełnie naturalna, dla niej była mocno krępująca.
- Bez makijażu twoja twarz wydaje się młodsza i delikatniejsza, lecz nie mniej
atrakcyjna. Po prostu inna... - bezceremonialnie sięgnął po szczotkę i przeciągnął po jej
włosach. Podobasz mi się w obu wersjach.
Juliet z trudem powstrzymywała drżenie rąk. Odłożyła cień do powiek i pociągnęła
solidny Å‚yk kawy.
Lepiej wydać się cyniczną niż okazać wzruszenie, powtarzała sobie, posyłając mu
chłodny uśmiech.
-Zdaje się, że towarzysząc kobiecie w łazience, czujesz się w swoim żywiole.
-Fakt, to dla mnie nie pierwszyzna - powiedział, bawiąc się jej włosami.
- Spodziewałam się tego - odpowiedziała, kiwając głową. Podchwycił jej ton, nie
przestając szczotkować.
- Myśl sobie, co chcesz, cara. ale nie zapominaj, że wychowywałem się w domu z
pięcioma kobietami. Twoje pudry i flakoniki nie są dla mnie niczym nadzwyczajnym.
Rzeczywiście, zapomniała o tym. Miała wrażenie, że wyrzuca z pamięci wszystko, co
nie miało związku z jego książką. Malując rzęsy zastanawiała się. jak dalece ktoś laki jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]